Dakar: Gotowi do walki

Dwa srebrne Land Rovery EvoDakar "Diverse Extreme TVN Turbo Team" pomyślnie przeszły badania techniczne i zostały oficjalnie dopuszczone do startu w tegorocznym Rajdzie Dakar.

Land Roverom EvoDakar, które otrzymały dwa ostatnie numery startowe ("488" i "489"), wyznaczono badania przedrajdowe dopiero na czwartkowy wieczór. Rajdówki Roberta i Ernesta Góreckich oraz Alberta Gryszczuka i Jarka Kazberuka miały wjechać do zaimprowizowanego serwisu około godziny 19.00, ale ostatecznie wszystkie oficjalne zezwolenia podpisano dopiero po północy.

Opóźnienie spowodowane było drobnymi problemami technicznymi. Instalacja elektryczna polskich rajdówek nie była przystosowana do systemu Sentinel. - Cały czwartek poświęciliśmy na ostatnie przygotowania, ustawienia kabin, porządki i sprawdzenie aut przed startem - powiedział Robert Górecki. - Nie mieliśmy żadnych kłopotów z wyjątkiem urwanego wentyla w naszej serwisowej ciężarówce. Wprawdzie trzeba było w niej wymienić całe koło, ale nikt nie spodziewał się później większych problemów ani nie sądził, że w parku maszyn spędzimy kilka długich godzin.

Reklama

- Okazało się, że Sentinel nie pasuje do instalacji elektrycznej, i że działa na okrągło nawet po wyłączeniu sterującego nim włącznika - dodał Jarek Kazberuk. - Groziło nam przyspieszone zużycie akumulatorów, więc nie było rady. Musieliśmy to od razu poprawić. Kłopot w tym, że plac przed namiotem, w którym odbywają się badania, jest nieoświetlony. Poprawki trzeba było robić przy świetle czołówek na głowach, ale w końcu doprowadziliśmy wszystko do należytego porządku.

Organizatorzy poprosili nas także o podniesienie progów i dołożenie światła przeciwmgłowego, ale dali nam na te drobiazgi czas do piątku. Serwisowe perturbacje trwały kilka godzin, więc wróciliśmy z badań dopiero po północy. Najważniejsze jest to, że samochody są teraz gotowe do walki, i że bez większych zakłóceń przeszły całą sztywną procedurę. Daliśmy sobie radę z formalnościami, odbiorem administracyjnym, szkoleniem z GPS, pieczątkami, podpisami i wszystkim, czego wymaga rajdowa francuska biurokracja.

- Mamy sporą satysfakcję, że nieznane organizatorom samochody rajdowe przebadano - przynajmniej tak nam powiedziano - o wiele bardziej dokładnie niż auta ekip fabrycznych. Land Rovery EvoDakar chyba się spodobały. Teraz zaczyna się dla nas najbardziej nerwowy moment - czekanie na start. Te ostatnie dwadzieścia cztery godziny na pewno będą się nam bardzo dłużyć ­- zakończył Jarek Kazberuk.

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: Land Rover | Dakar
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy