Do celu zostało 16 kilometrów!

Albert Gryszczuk i Jarek Kazberuk ukończyli 14., przedostatni etap rajdu Dakar. Do mety w stolicy Senegalu został im tylko pokazowy odcinek specjalny, który tradycyjnie odbędzie się nad brzegiem morza i słynnym Lac Rose (Różowym Jeziorem).

Wszystko wskazuje na to, że jako jedyna polska załoga samochodowa będą świętować na mecie 29. edycji Dakaru.

Ostatni odcinek specjalny ma charakter pokazowy i zawsze ściąga tłumy. Z powodu niewielkiej długości trasy nie da się już na nim odrobić żadnych strat, ale emocje nad Lac Rose trwają do samego końca. Dla zawodników to ostatnia szansa do pojeżdżenia po piasku, a także chwila wytchnienia po dwóch, wyczerpujących tygodniach spędzonych na pustyni.

- Nie mówię, że plan już wykonaliśmy, ale do mety zostało nam tylko 16 kilometrów oesowych. Mam nadzieję, że Dakar nie pokona nas w samej końcówce - powiedział Jarek Kazberuk na mecie sobotniego, 14. etapu, na którym załoga prototypowego Land Rovera EvoDakar zajęła 95. miejsce. W klasyfikacji generalnej zawodnicy Diverse Extreme TVN Turbo Team są również na 95. pozycji. Szóstego stycznia z Lizbony wystartowało 180 samochodów.

Reklama

- Przeszliśmy wiele trudnych przygód i jesteśmy zmęczeni, ale cieszę się, że cel prawie został zrealizowany. Mówię "prawie", bo będziemy ścigać się jeszcze w niedzielę. Na trasie przy Lac Rose wreszcie nie będzie kurzu i odetchniemy przejrzystym powietrzem. Przez kilka ostatnich dni wprawdzie przywykliśmy do brudu, jednak jazda bez widoczności może się w końcu znudzić - dodaje Kazberuk.

- Nie obawiałem się tego przedostatniego etapu, ale gdzieś w głowie powtarzałem sobie, że nie mogę przesadzić - opowiada Albert Gryszczuk. - Sobotni odcinek nie różnił się specjalnie od poprzednich: brud, niczego nie widać i nie ma czym oddychać. Było dużo nawigacji i - jak zwykle - nieopisanych przeszkód. Ktoś, kto przygotowywał nasze książki drogowe specjalnie się nad nimi nie napracował. Organizatorzy po prostu sobie odpuścili robotę.

Wokół samego przebiegu i stopnia skomplikowania rajdu pojawiły się kontrowersje. W opinii części zawodników tegoroczny Dakar jest po prostu zbyt trudny i miejscami wręcz zbyt niebezpieczny. Na dowód wystarczy także 14. etap. Z niewiadomego powodu organizatorzy postanowili, że rajdowa karawana wjedzie do centrum Dakaru w sobotni wieczór, w godzinach największego ulicznego ruchu. Zawodnicy wpadli w gigantyczny korek, przejechanie zaledwie kilkunastu kilometrów zajęło zmęczonym załogom blisko trzy godziny.

W tych stresujących warunkach nie wytrzymało serce doświadczonego motocyklisty Erica Aubijoux. Pomimo akcji reanimacyjnej, Francuz zmarł na dojazdówce w odległości zaledwie 15 kilometrów od parku maszyn w Dakarze.

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: etap | załoga | odcinek | Dakar
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy