Razem z wiatrem

Jest takie powiedzenie: Jak ktoś raz przekroczy granicę ślizgu, to nie ma już odwrotu. Wpadł jak śliwka w kompot.

Profesjonaliści dzielą go na dwa etapy. Pierwszy to przede wszystkim ciężka harówka, w trakcie której dużo ludzi całkowicie się zniechęca. Na początku efekty są żadne, za to siniaków i otarć mnóstwo. - Wiele osób traci wtedy cierpliwość. Na tych najwytrwalszych czeka jednak nagroda w postaci ślizgu. Jak już nauczą się tej umiejętności, to zaczną rozwijać prędkość nawet do 60 km/h. Prędkość tym bardziej odczuwalną, że tak blisko wody. Wtedy deska z żaglem zamienia się w istny wodolot - opowiada Konrad Jamroz z windsurfing.pl.

Reklama

- Wejście w ślizg to prawdziwa radość pływania - potwierdza Daria Wyszyńska, licealistka, która pasjonuje się tym sportem. Swoją przygodę z windsurfingiem zaczęła trzy lata temu w Egipcie. Zaraz po powrocie do Polski pojechała na Półwysep Helski i przez dwa tygodnie uczyła się pod okiem specjalistów.

Windsurfing nie należy do najłatwiejszych sportów, gdyż wymaga olbrzymiej mobilizacji fizycznej, zwłaszcza w wietrzne dni. Niektórzy porównują go do jazdy na nartach. Wymaga dużo pracy i przygotowania, także sprzętu. Gra jest jednak warta świeczki.

Prędkość i popularność

Właśnie od miłości do deski i ślizgu zaczęła się kariera wielu gwiazd tego sportu. - Długo by wyliczać, dlaczego tak bardzo pasjonuj ę się tym sportem - mówi Steve Allen, sześciokrotny mistrz świata w windsurfingu. - Uwielbiam prędkość. Płynąc po wodzie z szybkością 50 km/h, można dostarczyć sobie sporej dawki adrenaliny. Poza tym wszelkie skoki, triki na desce, no i to jedyne w swoim rodzaju uczucie wolności.

Wszyscy surferzy potwierdzają, że na desce reszta świata po prostu mało ich obchodzi. - Prędkość jest wspaniała - dodaje Dorota Staszewska, mistrzyni olimpijska z Atlanty (1996 r.), czterokrotna mistrzyni świata w klasie Formuła Windsurfing. - Ale tak naprawdę najfajniejsze jest oderwanie się od lądu. No i jeszcze te krajobrazy. Nawet pod Warszawą nad Zalewem Zegrzyńskim jest przyjemnie. Bez motoru, bez spalin. Blisko natury, która daje niezależność i wyciszenie.

Zdaniem Adama Staszkiewicza z Zakładu Fizjologii AWF w Katowicach, wiceprezesa Polskiego Stowarzyszenia Windsurfingu ds. szkolenia, właśnie sukcesy sportowe Polaków na arenie międzynarodowej, m.in. Doroty Staszewskiej i Wojtka Brzozowskiego, przyczyniły się do spopularyzowania tej dyscypliny.

Przyjemności windsurfingu są nieograniczone, ale zanim zacznie się z nich korzystać, trzeba wcześniej zadbać o swoją kondycję. - Przed wejściem na deskę wskazane jest ogólne przygotowanie fizyczne. Na pierwszy rzut oka widać, kto jest mniej lub bardziej sprawny. Po dwóch, trzech dniach treningu u takich osób pojawia się zmęczenie, boli kręgosłup, ledwo chodzą - wyjaśnia Adam Staszkiewicz. - Zanim wejdzie się na deskę, warto przyłożyć się do ogólnorozwojowych ćwiczeń, np. jazdy na rowerze. Dobrze byłoby robić to przed i po treningu na wodzie. Żeglowanie na desce ma wiele zalet: rozwija wydolność organizmu, pomaga utrzymać prawidłową postawę, poprawia koordynację ruchową, rozwija mięśnie i zwiększa ich siłę.

Windsurfingowy bakcyl

Windsurfing nie należy niestety do najtańszych sportów. Dlatego początkujący powinni korzystać z wypożyczalni sprzętu albo szkółki. I jednych, i drugich jest bardzo wiele, zwłaszcza na Półwyspie Helskim. - Później można sobie zafundować coś ekstra - radzi Konrad Jamroz. - Nowy komplet, czyli deska, żagiel, maszt, bom, akcesoria, pianki, trapezy, buty, stateczniki - wszystko to kosztuje od 4 do 7 tys. zł. Cena deski to ok. 3 tys. zł. Na początku jednak lepiej kupić sprzęt używany, który można zdobyć już za około 2-2,5 tys. zł. Bardziej zaawansowanym nie wystarcza tylko jeden żagiel. Kupują wtedy jedną deskę, ale trzy żagle, albo dwie deski i pięć żagli. Jest też reguła: im bardziej zaawansowany windsurfer, tym mniejsza deska.

Z rodzajami sprzętu jest tak jak z markami samochodów. Generalnie jest deska i żagiel, ale może być np. dla początkujących, typu wave i inne. W zależności od upodobań i umiejętności. Bez względu jednak na wysiłek fizyczny i wydatki, ci, którzy złapali już windsurfingowego bakcyla, nie odpuszczą. Wiatr ich wzywa.

Stefan Wroński

Dzień Dobry
Dowiedz się więcej na temat: Żagiel | deska | prędkość
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL