Uważaj, bo praca cię zabije!

Czujesz się świetnie? Masz plany? Podejmujesz wyzwania? Jesteś pilny i perfekcyjny? W takim razie uważaj, by zamiast sukcesu zawodowego, nie dopadła cię karoshi - śmierć z przepracowania.

Pracują ponad 60 godzin tygodniowo, mają od kilku lat niewykorzystane urlopy, a swoją rodzinę widzą okazjonalnie. Po raz pierwszy świat usłyszał o karoshi - śmierci z przepracowania - w roku 1969, kiedy to 29-letni pracownik jednej z największych japońskich gazet zmarł nagle po wylewie krwi do mózgu.

Zgon za nadgodziny

To socjomedyczne schorzenie odnosi się do przypadków zgonów albo poważnych uszczerbków na zdrowiu spowodowanych schorzeniami krążeniowo-sercowymi, których przyczyną jest współwystępowanie objawów: miażdżycy, nadciśnienia oraz silnego przeciążenia pracą. W kraju Kwitnącej Wiśni, posiadanie w swojej rodzinie osoby zmarłej w wyniku przepracowania, to prawdziwy zaszczyt.

Reklama

Praca to bardzo ważny (jeśli nie najważniejszy), aspekt życia w Japonii. Stosunek Japończyków do niej można opisać trzema wyrażeniami: ciężko pracować, wytrzymywać i sprostać oraz dawać z siebie wszystko. Etos pracy jest bardzo silnie rozwinięty. Większość nie potrafi sobie wyobrazić innego życia. W Japonii w złym tonie jest wyjść z pracy przed swoim szefem, czy też nie pracować po godzinach. Nic dziwnego, że tylko w roku 2005 z przepracowania umarło w Japonii 157 osób.

Tradycja japońska, przyjmuje śmierć karoshi jako wyróżnienie dla rodziny, czego potwierdzeniem są rządowe rekompensaty pieniężne - bardzo wysokie, jak na ubezpieczenie. Działa specjalna telefoniczna linia pomocy dla ofiar karoshi, na którą zadzwoniło w przeciągu pierwszych trzech lat działalności linii aż 2,500 osób.

Cena sukcesu

Karoshi nie dotyka szarych pracowników, ale głównie osoby na kierowniczych stanowiskach, na których spoczywa duża odpowiedzialność.

Śmierć z przepracowania nie oszczędza także członków japońskiego rządu - jej ofiarą, w 2000 roku, padł między innymi premier Keizo Obuchi.

Gonitwa życia, kariera zawodowa, zarobek pozwalający na dużo więcej oraz pozycja społeczna powodują, że człowiek traci kontrolę nad sobą. Ale pracoholizm to nie tylko problem mieszkańców Dalekiego Wschodu. W Nowym Jorku w latach osiemdziesiątych powstał nawet ruch Uzależnionych od Pracy. Niestety, głównym problemem jest obecność uzależnionych na spotkaniach stowarzyszenia. Ponoć za bardzo zajęci są pracą...

Patrycja Siwiec

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: nie żyje
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy