Śmierć i dziewczyna

Faktem jest, że Bruce w ostatnich latach swojego życia częściej przebywał u Betty Ting niż w rodzinnym domu.

Betty była aktorką, osobą o dosyć skomplikowanej przeszłości. Powszechnie znane były jej kontakty ze światkiem przestępczym Hongkongu. Ma dzisiaj 64 lata, nie wiemy, gdzie mieszka. Pewne jest jedno - nie udziela się publicznie, nie wraca do przeszłości.

Trudno się dziwić. Kiedy wieść o śmierci Bruce'a obiegła świat, na ulice Singapuru wyszli studenci z okrzykami "Betty zabiła Bruce'a". Nie chodziło o podejrzenie zbrodni własnymi rękami. Chińczycy wierzą, że witalność mężczyzny jest wyczerpywalna, ma on ograniczoną ilość nasienia, które jak się skończy - skończy się moc życia. Betty była posądzana od nadmierne wyczerpywanie Bruce'a...

Reklama

O samej śmierci Lee napisano tysiące artykułów, poświęcano całe rozdziały w biografiach. Pojawiały się głosy, że ciało Bruce'a nie było nienaruszone. Niektórzy świadkowie mówią, że miał poskręcaną twarz, wykrzywione palce, tak jakby nie umarł we śnie, ale dostał ataku, na który nikt nie zareagował (sytuacja prawdopodobna - 13 maja na planie "Wejścia smoka" Bruce Lee dostał zapaści, miał konwulsje, stracił przytomność, cudem go odratowano).

Czy Betty, która kilka miesięcy wcześniej próbowała popełnić samobójstwo w związku z decyzją zakończenia romansu przez Bruce'a, postanowiła się zemścić? Patrzyła jak jej kochanek umiera? A może otruła go (istnieją wątpliwości, co do jakości autopsji)? Dostała rozkaz od Triady, której Bruce ze swoją samodzielnością biznesową utarł nosa? To wszystko pytania, na które nie dostaniemy odpowiedzi. Różni autorzy - różnie piszą.

Nam pozostał dreszczyk emocji, niepewność i twarda rzeczywistość. Dotarliśmy do apartamentowca, w którym mieszkała jego kochanka i gdzie znaleziono jego zwłoki 20 lipca 1973 roku. Śmiało ruszyliśmy z kamerami w stronę portierni. Siedząca tam pani, widząc sprzęt zaczęła krzyczeć, chować się pod blat i dzwonić po ochroniarzy. Przybyli. Agresywni, ale niezbyt budzący respekt. Mali jak każdy mistrz kung-fu, ale mimo wszystko nie mieli tego jing i jang we wzroku.

Szliśmy na całość, Błażej dopytywał, ja, Dawid i Krzysztof kręciliśmy, Marcel podtykał mikrofon. NIC. Nie wpuścili i nic nie powiedzieli. Żadne ze zdjęć Betty, które im pokazywaliśmy nic im nie mówiło (to w sumie zrozumiałe - sprawa miała miejsce 40 lat temu), nie słyszeli o Bruce i w ogóle nie chcieli gadać. Klapa - nie klapa. Obfotografowaliśmy wieżowiec dookoła. Ja zacząłem snuć fantazje o ostatnich godzinach życia, o tym jak podchodzi do OKNA i ostatni raz spogląda na Hongkong.

OKNO. Jest ich bardzo wiele. Które może kryć tajemnicę?

Główny Łaziebny

Czytasz relację z wyprawy śladami Bruce'a Lee - zobacz więcej

Łaźnia Nowa
Dowiedz się więcej na temat: bruce lee | Chiny
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy