Wypuszczone przez ukraińskich rolników zwierzęta błąkają się po zbombardowanych polach

Ukraińscy rolnicy, którzy uciekają przed rosyjskimi wojskami wypuszczają na wolność swoje zwierzęta gospodarcze, aby nie umarły z głodu. Z pewnością doszłoby do tego, gdyby pozostały w zamknięciu. Teraz błąkają się po zbombardowanych pustkowiach.

W wyniku wojny, życie tysięcy rolników wywróciło się do góry nogami. Ich domy oraz całe gospodarstwa są niszczone w wyniku rosyjskich bombardowań. Oprócz ludzi ucieczką muszą się ratować także zwierzęta. Niektóre same zdołają się wydostać ze strefy zagrożenia, jednakże wiele z nich jest uwięzionych w stodołach, czy w oborach. Muszą one zostać uwolnione przez swoich właścicieli.

Niestety krowy, świnie, czy owce mogą być znacznym utrudnieniem podczas ucieczki, zatem rolnicy pozostawiają je same sobie na wolności.

Na zamieszczonym w Internecie materiale filmowym można zauważyć stado świń, które przemierzają wschodnią Ukrainę w poszukiwaniu jedzenia. Jest to z pewnością nieodosobniony przypadek.

Reklama

Materiał został nagrany najprawdopodobniej przez ukraińskiego żołnierza, który znajduje się w prowizorycznym okopie. W tle widać spalone pola w wyniku rosyjskich nalotów.

Portal HKU Journalism poinformowało, że z powodu braku paszy w kilku w ukraińskich fermach wybito całe stada kur.

Niezwykła farma, która ratuje zwierzęta

Jak donosi Los Angeles Times schronieniem dla zwierząt gospodarczych stała a się jedna z ukraińskich farm - Zielony Gaj. "Kiedy rozpoczęła się wojna, czuliśmy, że musimy to zrobić, ponieważ nie było żadnych schronisk, które zabrałyby te zwierzęta bez płacenia" - powiedziała właścicielka farmy Evgenia Molchanova na łamach LATimes. Dodaje także "Jakie pieniądze możesz wziąć od ludzi, którzy nie mają domu? Postanowiliśmy przyjąć je za darmo".

Do tej pory, dom znalazło tutaj dziesiątki krów, koni, owiec, kóz, kur, czy gęsi, a także psów i kotów. Goszczą u siebie nawet parę emu. Jak zaznaczają właściciele, każdego tygodnia napływają do nich nowe zwierzęta z ogarniętego wojną wschodu Ukrainy.

"W marcu jeden człowiek przyniósł nam krokodyla. Powiedziałam mu, że nie będę wiedziała, co z tym zrobić, więc zapytał, czy mamy jacuzzi " - powiedziała Molchanova. Skończyło się na wysłaniu krokodyla do zoo w zachodniej Ukrainie.

Do Zielonego Gaju trafiają także okaleczone zwierzęta, które ucierpiały w wyniku wybuchów bomb. Są tutaj opatrywane i leczone. Aby móc pomagać takiej liczbie zwierząt potrzeba dużych nakładów pracy. Okoliczni rolnicy również włączyli się do pomagania na farmie.

Zwierzęta w Ukrainie są cichymi ofiarami trwającej wojny.

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: wojna Ukraina-Rosja | zwierzęta | Ukraina
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy