Jak wybrać aparat fotograficzny?
Nie każdemu wystarcza aparat fotograficzny wbudowany w telefon i są tacy, dla których fotografia to coś więcej niż tylko naciśnięcie jednego przycisku. Z myślą o nich przygotowaliśmy krótki przegląd ostatnich nowości z rynku foto.
Zachodzące na rynku fotograficznym zmiany sprawiły, że właściwie nie warto już kupować najprostszych modeli aparatów kompaktowych. Owszem, popularne "małpki" to oczywiście aparaty najtańsze i najłatwiejsze w obsłudze, ale pod względem możliwości nie różnią się już na ogół od cyfrówek instalowanych w większości smartfonów. A telefon posiada dziś każdy...
Kompakt, ale ten lepszy
Jeśli więc aparat w komórce nie spełnia naszych oczekiwań i zależy nam na bardziej rozbudowanym urządzeniu, zapewniającym możliwość samodzielnej regulacji ustawień fotografowania, wówczas warto zainteresować się cyfrówką z segmentu zaawansowanych kompaktów. Aparatów tego typu nie brakuje, bo w ostatnim czasie zapanował na nie prawdziwy boom i nowe modele wprowadzili do swojej oferty wszyscy najwięksi producenci. Cechami wspólnymi takich urządzeń są m.in.: matryce o wymiarach większych niż w standardowych kompaktach (1/1,7 lub 2/3 cala), jasne obiektywy o świetle f/1.4, f/1.8 lub f/2.0 czy możliwość manualnych nastaw ekspozycji. Czego chcieć więcej?
Za niecałe 2 tysiące złotych dostępne są modele Nikon Coolpix P7700 czy też Panasonic Lumix LX7. Ok. 2300 zł trzeba wydać na Canona G15, a trochę więcej zapłacić trzeba za Olympusa XZ-2 lub model Sony Cyber-shot RX100.
A jeśli ktoś nie jest pewien, czy wystarczy mu aparat w telefonie, czy też wolałby "coś więcej", zostaje jeszcze trzecia opcja - połączenie telefonu z aparatem, ale ze wskazaniem na aparat. Jest to stosunkowo nowy pomysł, wykorzystany dotychczas tylko przez Nikona i Samsuga, polegający na wyposażeniu klasycznego kompaktu w system operacyjny Android. Za model Nikon Coolpix S800c zapłacić trzeba ok. 1300 - 1400 złotych, a Samsung Galaxy Camera wyceniony został na 2,3 tys. złotych.
Lustrzanka, ale bez lustra
Osoby, dla których kompakt to za mało i cenią sobie możliwość korzystania z wielu obiektywów mogą zainteresować się którymś z bezlusterkowców. Aparaty tego typu wyposażone zostały w duże matryce i i mogą współpracować z wieloma, wymiennymi szkłami. Oferują też funkcjonalność typową dla zaawansowanych kompaktów, a nawet dla amatorskich i półprofesjonalnych lustrzanek. Z założenia aparaty te mają również łączyć zalety obu ww. typów sprzętu - poręczność i prostotę obsługi kompaktu oraz jakość zdjęć cyfrówki DSLR. Czy tak jest w rzeczywistości? To temat osobny. Faktem jest natomiast to, że bezlusterkowce podbiły w ostatnich latach świat fotografii i jest ich na rynku bardzo dużo.
Jaki aparat fotograficzny warto kupić?
Najświeższa z nowości w tym segmencie to EOS M Canona. Japoński producent jako ostatni z gigantów dołączył do grona producentów bezlusterkowców i wyposażył swój aparat w matrycę formatu APS-C, a także dwa obiektywy nowego systemu - EF- M 22 mm f/2 STM oraz zoom EF-M 18-55mm f/3.5-5.6 IS STM. Szkieł będzie pewnie z czasem przybywać, a póki co do dyspozycji jest adapter, pozwalający na współpracę z obiektywami z rodziny EOS. Chwilowo trzeba się też pogodzić z wysoką ceną aparatu, która znacznie przekracza 3 tys. złotych.
Nieco więcej bezlusterkowców i obiektywów do nich ma w swojej ofercie drugi z gigantów - Nikon. Za model 1 V1 zapłacić trzeba - w zależności od obiektywu dołączonego do zestawu - od ok. 1,7 do 3 tysięcy zł. Mniej zaawansowany 1 J2 może być nasz już za niecałe 2 tysiące. W przypadku bezlusterkowców Nikona trzeba jednak pamiętać o ich nietypowej matrycy formatu CX - jej rozmiary to 13,2 x 8,8 mm, a mnożnik ogniskowej wynosi ok. 2,7x.
Nieco większe sensory standardu 4/3 znajdziemy w aparatach firm Olympus i Panasonic. Kieszonkowy przedstawiciel bardzo oryginalnej i stylowej rodziny Olympus Pen - model Pen mini E-PM2 - to koszt rzędu 2,6 - 3,3 tys. złotych. Za aparat Panasonic Lumix G5 trzeba z kolei zapłacić ok. 3 tysięcy.
Całkiem sporo bezlusterkowców ma w swoim portfolio także firma Sony, której aparaty z rodziny Nex bazują na klasycznych matrycach APS-C. Model Nex - 5R kosztuje ok. 2,7 tys., a prostszy Nex-F3 może być nasz już za ok. 1,9 tys. złotych.
Lustrzanka z lustrem
Dla miłośników fotografii, którzy nie uznają kompromisów zostają jeszcze lustrzanki - "wszystkomające" aparaty, posiadające duże matryce, wymienne obiektywy dowolnego typu czy możliwość swobodnego, samodzielnego regulowania ustawień. Ekspansja bezlusterkowców sprawiła co prawda, że w segmencie lustrzanek dla amatorów działo się w ostatnim czasie niewiele, ale i tu znajdzie się kilka, godnych polecenia modeli.
Bogatą ofertę amatorskich aparatów DSLR tradycyjnie wciąż posiada Nikon. Najprostszy D3200 z kitowym obiektywem może być nasz już za ok. 1,9 tys., a ceny bardziej zaawansowanego D5200 zaczynają się od ok. 3,2 tysiąca złotych. Amatorska propozycja Canona - EOS 650 D - w zestawie z podstawowym obiektywem wyceniana jest z kolei na ok. 2,8 tys.
Miłośnicy nietypowych rozwiązań mogą natomiast rozważyć propozycję firmy Sony. Model Alfa 37 to aparat wykorzystujący technologię półprzepuszczalnego lustra SLT. Praktyczne skutki takiego rozwiązania (bez wnikania w zawiłości techniczne) sprowadzają się m.in. do tego, że cyfrówka nie posiada klasycznego, typowego dla lustrzanek, wizjera optycznego, lecz celownik cyfrowy, taki jak w niektórych kompaktach i bezlusterkowcach. Niektórym nie robi to większej różnicy, inni reagują na taki pomysł alergicznie. Tak czy inaczej, za możliwość robienia zdjęć Alfą 37 trzeba zapłacić min. 1,8 tysiąca złotych.
Adam Nietresta