Hustler - samolot testowany przez niedźwiedzie

Kiedy Lotnictwo Stanów Zjednoczonych zamawiało swój pierwszy naddźwiękowy bombowiec, niebywałą rolę w jego projektowaniu odegrały… niedźwiedzie. Sympatyczne misie pomagały testować nowy samolot USAF.

Historia testów katapultowanych foteli w samolotach naddźwiękowych sięga 1947 roku, kiedy to firmy: Boeing - pod oznaczeniem MX-1712 oraz Convair - pod oznaczeniem MX-1626, rozpoczęły prace nad bombowym samolotem naddźwiękowym dalekiego zasięgu, w układzie skrzydeł delta.

Pracom z ciekawością przyglądało się dowództwo USAF (Sił Powietrznych Stanów Zjednoczonych), które przymierzało się do wymiany floty bombowców strategicznych. Na początku 1952 roku Pentagon zdecydował się na rozpisanie konkursu na nowy naddźwiękowy samolot bombowo-rozpoznawczy. Stanęły do niego obie firmy. Convair z MX-1964 oraz Boeing z MX-1965. Ostatecznie 20 sierpnia USAF zdecydowały się na propozycję Convaira. Głównie dlatego, że prace w fabryce Boeinga przedłużały się.

Reklama

Oszust

Projekt otrzymał kod alfanumeryczny B-58 i nieoficjalną nazwę Hustler, czyli Oszust. Pierwszy prototyp XB-58A został oblatany 11 listopada 1956 roku w bazie Carswell w Teksasie. Próby przebiegały pomyślnie i 30 grudnia 1956 przekroczył on prędkość dźwięku. 16 lutego 1957 roku oblatano drugi prototyp XB-58A. Jednak wówczas zaczęły pojawiać się problemy z nowym samolotem.

Okazało się, że nie spełnia on wymagań dotyczących wykonywania zadań na małej wysokości (a takie ataki przewidywała przyjęta doktryna działań lotnictwa strategicznego). Tuż nad ziemią rozwijał jedynie prędkość poddźwiękową, a w dodatku okazał się trudny w pilotażu i podatny na różne awarie.

W służbie utrzymał się zaledwie od grudnia 1960 roku do przełomu 1969 i 1970 roku. W tym czasie z różnych przyczyn rozbiło się aż 25 ze 116 zbudowanych maszyn. W tym dwa na pokazach lotniczych w podparyskim Le Bourget i jeden z 4 bombami atomowymi na pokładzie. Jednak w tym czasie pobił też kilka rekordów prędkości, a przede wszystkim, o ironio, przyczynił się do zwiększenia bezpieczeństwa.

Latający miś

Na B-58 prowadzono testy katapultowania załogi samolotu przy prędkościach naddźwiękowych. Badania te wzięto pod uwagę w czasie projektowania kolejnych samolotów odrzutowych, począwszy od F-4 Phantom II, a skończywszy na B-2 Spirit.

Na początku lat 60-tych Amerykanie rozpoczęli prace nad nowym typem foteli-kapsuł, takich, dzięki którym załoga samolotu może się uratować podczas lotu z bardzo dużymi prędkościami. Początkowo w testach uczestniczyli ludzie, jednak kiedy w trakcie jednej z prób zginął cały zespół badawczy, postanowiono użyć do tego celu niedźwiedzie.

Do prób wytypowano niedźwiedzie himalajskie i amerykańskie niedźwiedzie czarne, czyli Baribale. Dowództwo zdecydowało się na te gatunki, gdyż przypominały one wagą i rozmiarami człowieka. Dzięki temu nie pytane o zdanie niedźwiedzie przeszły do historii lotnictwa.

Testy w locie

Mimo że pierwszym człowiekiem, który z sukcesem katapultował się z samolotu lecącego z prędkością przydźwiękową, był starszy chorąży sztabowy E.J. Murraj, to jednak w annałach historii lotnictwa wyższą pozycję zajęła 2-letnia niedźwiedzica.

Młoda samica Baribala została katapultowana z samolotu, który leciał nad bazą Edwards na wysokości 35 tysięcy stóp (10,6 km) z prędkością 1,3 Macha 21 marca 1962 roku. Po 8 minutach spadania wylądowała bezpiecznie na ziemi.

Nowy system katapultowania, który wówczas testowano, tuż po pociągnięciu rączki wyzwalacza podciągał nogi pilota, zamykał kapsułę, a następnie odpalał rakiety. Po opuszczeniu maszyny otwierał się spadochron i pilot bezpiecznie opadał na ziemię. W kapsule umieszczono zestaw survivalowy i zapasy jedzenia.

Testy prowadzono przez 1,5 roku. W czasie prób w locie żaden niedźwiedź nie uległ wypadkowi. Przeżyły wszystkie. Jednak mimo tak ogromnego wkładu w rozwój lotnictwa naukowcy nie obeszli się z nimi tak, jak na to zasługiwały. Po udanych katapultowaniach wszystkie uśmiercono, aby w czasie sekcji zwłok zbadać wpływ przeciążenia na ciało zwierzęcia... Do dziś ich imiona nie zachowały się nawet w raportach.

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: historia
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy