Szpiedzy. Posłańcy samego... Boga?

W potocznym rozumieniu szpieg to osobnik zajmujący się poznawaniem cudzych tajemnic. Kiedyś interesowało go głównie odkrywanie sekretów obcych państw, przede wszystkim wojskowych. Początki tego fachu można jednak znaleźć 
w... Biblii! Dwaj pierwsi opisani szpiedzy pracowali bowiem dla nie byle kogo, bo dla samego Boga!

Każdy pewnie zna przypowieść o Sodomie, występnym mieście skazanym na zagładę. Przed podjęciem ostatecznej decyzji Jahwe wysłał tam dwóch aniołów, którzy przybrawszy ludzką postać mieli zbadać sytuację. Cóż to innego, jak nie klasyczna misja szpiegowska?! Jak wiemy, mieszkańcy Sodomy chcieli owych tajnych wysłanników potraktować bardzo niegodnie, co się dla nich źle skończyło, bo rozgniewany Bóg zesłał na Sodomę deszcz ognia i siarki.

Szpiegami posługiwał się także Mojżesz, który po wymknięciu się armii faraona planował podbój Kanaanu. Izraelici nie byli przekonani do tego pomysłu, więc na ich żądanie wysłano do Ziemi Obiecanej 12 szpiegów - po jednym przedstawicielu z każdego plemienia. Mieli za zadanie zbadać drogi i obejrzeć miasta, które zamierzano podbić.

Reklama

Wrócili z niezbyt pomyślnymi wiadomościami: co prawda kraina opływała we wszelkie dostatki, jednak zamieszkiwały ją ludy zbyt potężne, aby można je było pokonać. Przerażeni Izraelici odmówili dalszego marszu, za co rozeźlony takim nieposłuszeństwem Bóg zesłał ich na 40 lat na pustynię, by nabrali tam krzepy (był to rodzaj starożytnej szkoły survivalu).

W czasach starożytnych szpiegowano się już powszechnie, a dobry zwiad stał się nieodłącznym elementem każdej kampanii wojskowej. Chętnie też przeciągano na swoją stronę członków lokalnych społeczności. Najsłynniejszym chyba zdrajcą w historii antycznej Grecji jest Efialtes, który pokazał Persom górską ścieżkę pozwalającą obejść pozycje Spartan broniących wąwozu. W ten sposób przyczynił się do powstania legendy o heroicznych obrońcach Termopil.

Toczący liczne wojny Rzymianie również chętnie sięgali po pomoc tajnych agentów. Kiedy w 299 roku p.n.e. oblegli miasto Nequinum, dwaj jego mieszkańcy, których domy przylegały do murów miejskich, wykopali tunel i wydostali się nim na zewnątrz i zaproponowali oblegającym, że przeprowadzą przez przełaz oddział ich żołnierzy.

Rzymianie jednak podejrzewali podstęp. Jednego zdrajcę zatrzymali jako zakładnika, z drugim do Nequinum udało się dwóch szpiegów. Gdy powrócili z pomyślnymi wieściami, dowódcy zdecydowali, że nocą do miasta przez tunel wedrze się 300 żołnierzy. Atak się powiódł i oblężony gród musiał się poddać.

W Rzymie także powołano pierwszą regularną organizację wywiadowczą, pierwowzór współczesnych służb. Za czasów cesarza Domincjana (panującego pod koniec I wieku n.e.) przekształcono jednostkę zajmującą się aprowizacją, zwaną frumentarii, w rodzaj tajnej policji. Jej funkcjonariusze zajmowali się zbieraniem podatków, aresztowaniami, a przede wszystkim śledzeniem senatorów i innych imperialnych VIP-ów, których cesarz mógł uznać za groźnych.

W następnych wiekach agenci tej organizacji zostali tak znienawidzeni, że w czasach Dioklecjana (panował w latach 285-305 n.e.) ich formację rozwiązano. Na jej miejsce powołano agentów, tzw. agentes in rebus (dosł. działający w sprawach). Wykorzystywano ich w tajnych misjach jako kurierów, jednak przede wszystkim zajmowali się inwigilacją.

Pracowników tej służby nie rekrutowano spośród wojskowych, lecz cywilów. Ich liczba sięgała nawet 1200. Mieszkańcy imperium nienawidzili ich i bali się jeszcze bardziej niż dawniejszych frumentarii. Owi "agenci", szukając wrogów państwa, dopuszczali się bowiem szantaży i skrytobójstw, byli skorumpowani do szpiku kości i niezwykle chciwi.

Miarka ich niegodziwości w końcu się przebrała i reformujący imperium cesarz Julian (zwany Apostatą) zniósł, ku powszechnej aprobacie, korpus agentes in rebus. Następni cesarze reaktywowali jednak tę służbę i przetrwała ona w Cesarstwie Bizantyjskim aż do VIII wieku.

Takie były początki służb specjalnych. Żadne z późniejszych państw nie mogło się już obyć bez agentów...

Andrzej Goworski

Śledztwo
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy