W tajnej służbie jej królewskiej mości

James Bond nie był pierwszym szpiegiem, który pracował dla królowej. Angielskie władze korzystały z ich usług już w XVI w.! Oto ich niezwykła historia.

Angielski monarcha Henryk VIII (1491-1547) zasłynął w historii dzięki swym sześciu żonom oraz ustanowieniu niezależnego Kościoła anglikańskiego nieuznającego zwierzchnictwa watykańskiego - król sam mianował się jego głową. Tym samym rozpoczął się na Wyspach Brytyjskich okres waśni religijnych - katolicy i protestanci zaczęli się nawzajem zwalczać.

W owej niespokojnej epoce zapobieganie zamachom na Ich Królewskie Moście stało się wręcz zawodem niektórych dworaków, takich jak sir Francis Walsingham (1530-1590).

Walsingham żył w czasie panowania córek Henryka VIII. Pochodził co prawda z plebejskiej rodziny, lecz na tyle bogatej, że wysłano go na studia prawnicze do Cambridge. Adwokatem jednak nie został, gdyż już wkrótce, za rządów królowej Marii, katoliczki (zwanej "krwawą Mary"), jako zagorzały protestant musiał wyjechać z Anglii.

Reklama

Udał się do Włoch, gdzie kontynuował naukę, m.in. zapoznając się dziełami Niccola Machiavellego, autora nauczającego, jak sprawować władzę... wszelkimi sposobami. Nawet niezbyt czystymi.

Nauki te bardzo mu się przydały w późniejszych szpiegowskich intrygach, które knuł z wielkim talentem i upodobaniem.

Po śmierci królowej Marii Walsingham objął funkcję sekretarza stanu w rządzie jej następczyni, Elżbiety I. Zajmował się działalnością szpiegowską, choć tak naprawdę jego podstawowym zadaniem było zachowanie swej chlebodawczyni przy życiu.

Nowa królowa przywróciła bowiem protestantyzm i tym samym stała się wrogiem numer jeden tak dla angielskich katolików, jak ich współwyznawców z kontynentu - w kwietniu 1570 roku papież Pius V ogłosił bullę Regnans in Excelsis ekskomunikującą Elżbietę, a także każdego z jej poddanych, który by ośmielił się wykonywać jej rozkazy. 

Nic więc dziwnego, że spiski godzące w życie królowej mnożyły się jak grzyby po deszczu. Walsingham wykrywał je sprawnie dzięki stworzonej przez siebie, i bardzo skutecznie działającej, siatce szpicli i prowokatorów - ludzi tych opłacał z własnej kieszeni! 

Przeciwnicy Elżbiety I dążyli do pozbycia się jej i osadzenia na angielskim tronie szkockiej królowej Marii Stuart (oczywiście katoliczki). Po wykryciu kilku spisków angielski parlament uznał Szkotkę za zbyt groźną. Powstał plan jej usunięcia. Jednakże Elżbieta I nie chciała mieć na sumieniu kuzynki. Należało zatem udowodnić, że Maria Stuart sama godzi na jej życie.

I tu na scenę wkroczył Walsingham wraz ze swymi ludźmi... Jego agenci dotarli do angielskich katolików, o których wiedzieli, że pragną nawiązać kontakt z wówczas już uwięzioną Marią Stuart. Zaoferowali swe usługi w dostarczaniu jej tajnej korespondencji - listy ukrywano w beczkach z piwem.

Tym sposobem Walsingham, mając wgląd w przekazywane wiadomości, uzyskał pośrednią kontrolę nad rodzącym się sprzysiężeniem.

Na jego czele stanęło dwóch ludzi: wyjęty spod prawa ksiądz John Ballard i student prawa John Babington. Podwójni agenci wręcz inspirowali kolejne posunięcia konspiratorów. Oni zaś zaczęli snuć plany powszechnego powstania przeciwko protestanckim ciemiężcom - akcja miała być połączona z zamachem na Elżbietę.

O tych zamiarach powiadomiono Marię Stuart. A ona, nie podejrzewając prowokacji, połknęła haczyk. W przesłanym liście entuzjastycznie poparła propozycje spiskowców. Nie trzeba dodawać, że pismo trafiło do rąk wszechwładnego ministra, który pokazał je Elżbiecie I.

Los Szkotki został przesądzony, zwłaszcza że obciążyli ją ujęci spiskowcy (fakt, że po torturach). Marię Stuart ścięto 8 lutego 1587 roku.

Drugim wielkim sukcesem Walsinghama było rozpracowanie planów hiszpańskiej inwazji na Anglię - rozsiane po Europie posiadłości króla Filipa II przemierzali jego szpiedzy, licząc w portach statki i oceniając siły lądowe, przygotowywane do ataku. To zgromadzone przez Walsinghama informacje przyczyniły się do zorganizowania przez Anglików tzw. uderzenia wyprzedzającego. 

Elżbieta poleciła korsarzowi, Francisowi Drake’owi, aby zaatakował gromadzącą się w porcie Kadyks Wielką Armadę. Temu zawołanemu łupieżcy nie trzeba było tego dwa razy powtarzać i w efekcie Hiszpanie stracili 37 statków i wielką ilość zapasów wojennych.

Po śmierci Walsinghama jego agencja wywiadowcza poszła w rozsypkę. Stała się jednak modelowym wzorcem dla nowożytnych organizacji szpiegowskich.

Andrzej Goworski

Śledztwo
Dowiedz się więcej na temat: szpieg | Wielka Brytania
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama