Szymon Kubicki: Gotowanie nigdy nie było ujmą dla męskości

Mężczyzna gotujący obiad to ideał niejednej kobiety. "Gotowanie nie jest i nigdy nie było ujmą dla męskości" - mówi Szymon Kubicki. Autor książki "Facet i kuchnia", w którego menu nie znajdziemy typowego "męskiego" jedzenia, proponuje dietę bezglutenową.

Gotuje pan od przeszło 12 lat. Pamięta pan swoją pierwszą samodzielnie przygotowaną potrawę?

Szymon Kubicki: Nie pamiętam swojej pierwszej potrawy, ale z pewnością nie było to nic szczególnie skomplikowanego. Na początku nie porywałem się z motyką na słońce, wolałem uczyć się krok po kroku, jak w kulinarnym przedszkolu nabywać nowe doświadczenia i wiedzę o coraz szerszej gamie produktów, ich połączeniach i różnego rodzaju technikach. Dlatego też zazwyczaj moje wysiłki kończyły się mniejszym lub większym sukcesem i zdecydowanych porażek nie pamiętam. W pewnym momencie wszystko "zaskoczyło" i od tej chwili jestem już chyba na właściwej ścieżce. Natomiast pierwszą potrawą sprzed lat, o której chciałbym pamiętać, był prosty ryż z ananasem i kurczakiem. Wówczas byłem z niej bardzo dumny.

Niektórzy są na diecie bezglutenowej ze względu na celiakię. Jak jest w pana przypadku? Dlaczego w swojej książce "Facet i kuchnia" proponuje pan potrawy bez glutenu?

Reklama

- Pomysł na dietę bezglutenową pojawił się, kiedy szukałem remedium na pogarszające się samopoczucie i trapiące mnie rozmaite żołądkowe problemy. Początkowo, wraz z żoną zdecydowaliśmy się na półroczną próbę, jednak jeszcze przed upływem tego terminu byliśmy przekonani, że do "normalnej" diety już nie wrócimy. Poprawa samopoczucia była po prostu kolosalna. Jako że w momencie podjęcia tej decyzji miałem już spore doświadczenie kulinarne, reorganizacja naszej codziennej diety nie sprawiła żadnych problemów. Wystarczyło w pełni zacząć czerpać z całego bogactwa produktów bezglutenowych, a przy okazji na nowo odkrywać smaki, o których wielu z nas zapomina (mając pod ręką pieczywo czy pszenne makarony), takich jak pełne bogactwo kasz, komosa ryżowa czy wiele różnych rodzajów mąk bezglutenowych. Nie wspominając o najistotniejszych tu warzywach, ponieważ to właśnie one już wcześniej stanowiły podstawę naszej diety. Dieta bezglutenowa od ponad półtora roku jest naszym jedynym i konsekwentnym sposobem odżywiania. Jest on jednak oparty również na innych dodatkowych zasadach, jak nacisk na sezonowość produktów czy niemal pełna rezygnacja z cukru.

Ze świecą w ręku szukać w pana menu schabowego czy kiełbasy z grilla... Nie ciągnie pana do takich "męskich" smaków?

- Nie, nie ciągnie i ta sytuacja już raczej się nie zmieni. W ten sposób nie gotowałem zresztą nigdy, również przed przejściem na dietę bezglutenową. Utarło się, że schabowy czy kiełbasa to są właśnie męskie smaki i z pewnością ów stereotyp - przynajmniej w naszym kręgu kulturowym - ma bardzo mocne fundamenty, ale moim zdaniem nie jest to do końca prawda. Wielu facetów pragnie w domu właśnie takiego tradycyjnie "męskiego" jedzenia, ale po drugiej stronie barykady znajdziemy zarówno całe zastępy szefów kuchni, jak i amatorów domowego gotowania, którzy podchodzą do tego tematu zupełnie inaczej.

Skąd czerpie pan inspiracje do gotowania?

- Gotuję bazując na sezonowych produktach, więc mocnym źródłem inspiracji jest dostępność danych składników, w zależności od pory roku - owoców czy warzyw. A pomysły po prostu się pojawiają, czasem szybko i naturalnie, czasem po nieco dłuższym
przemyśleniu ogólnej koncepcji i dobraniu odpowiednich zestawów połączeń smaków, faktur czy konsystencji. Równie inspirujące są podróże, podczas których zawsze, czy to podczas wizyty na targu, w sklepach, lokalnych knajpkach czy restauracjach podpatruję nowe pomysły, które później staram się - odpowiednio dostosowane do moich potrzeb - przenieść na nowy grunt. Nie narzekam na brak pomysłów i inspiracji, trzeba po prostu otworzyć się na nie, uciekać od schematów myślowych i ograniczających reguł gotowania, opartych na przyjętych z góry założeniach, że coś należy albo czegoś nie można. Lubię free style i właśnie w taki sposób gotuję.

Co w kuchni liczy się dla pana najbardziej - smak potrawy, jej jakość czy czas jej przygotowania?

- Wszystko ma znaczenie, choć oczywiście na pierwszym miejscu są smak i jakość potrawy. Gotowanie to nie sztuka dla sztuki, ale tworzenie potraw, które muszą być smaczne i dostarczać satysfakcji naszemu podniebieniu. Bez tego wszelkie molekularne sztuczki, wyrafinowana technika i układanie misternych konstrukcji na talerzu czy czymkolwiek innym, co służy za talerz, mija się z celem. Wraz ze smakiem idzie jakość, bo to właśnie jakość poszczególnych produktów składa się na ostateczny rezultat. Dobre danie stworzymy tylko z dobrych składników, choć - z drugiej strony - posiadanie dobrych składników nie musi przełożyć się na dobre danie. Gotując kieruję się pewnymi regułami, m.in. bezglutenowym charakterem potrawy. Oczywiście czas również odgrywa rolę, w końcu większość z nas pracuje i ma na głowie mnóstwo innych obowiązków; dlatego najlepiej dostosować do czasu swoje plany - gotować prosto wtedy, gdy w danym momencie nie mamy go w nadmiarze, na przykład w tygodniu, bardziej skomplikowane przepisy zostawiając sobie na luźniejsze chwile.

Nie każdego mężczyznę "ciągnie" do gotowania. Niektórzy liczą na to, że jak wrócą do domu będzie czekał na nich gorący obiad. Pan jest aktywny zawodowo, ale znajduje czas na gotowanie.

- Początkowo wynikało to z konieczności - moja żona nie gotuje, więc to ja się tym zająłem. Szybko okazało się, że po prostu to lubię i spędzam w kuchni coraz więcej czasu oraz ciągle wymyślam nowe dania. Można to pogodzić z aktywnym trybem życia w taki sam sposób, jak w przypadku innych dziedzin, kiedy pozornie maksymalnie zapracowani znajdujemy jednak chwilę, żeby poćwiczyć, pójść na spacer czy wyskoczyć do kina. Nie trzeba gotować codziennie, lepiej gotować dobrze, czyli smacznie i unikając byle jakich produktów. Myślę, że mój przykład - faceta, który wiele lat temu nie wyobrażał sobie nie tylko tego, że odnajdzie satysfakcję w kuchni, założy kulinarnego bloga i wyda książkę, ale nawet tego, że będzie kiedykolwiek cokolwiek gotował - może być inspirujący dla innych. Dziś gotuje coraz więcej mężczyzn i ten dobry trend moim zdaniem powinien się co najmniej utrzymać, a najlepiej rozwinąć. Trudno się dziwić, w końcu w przeszłości, w trudniejszych niż dziś czasach, niejednokrotnie to właśnie mężczyzna, by przetrwać musiał opanować umiejętność przygotowywania posiłków. Obecnie motywacja jest inna, ale sedno pozostaje to samo - gotowanie nie jest i nigdy nie było ujmą dla męskości.

Szymon Kubicki - z wykształcenia prawnik, z zawodu redaktor muzyczny, z zamiłowania domowy kucharz. Autor bloga i książki "Facet i kuchnia".

P. Persa

PAP life
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy