Przemytnik złapany na lotnisku. Złoto ukrył w... maszynce do makaronu
Przemytnicy wpadają na oryginalne pomysły, a urzędnicy na indyjskich lotniskach bawią się w kotka i myszkę. Tyle że częściej to kotek wygrywa, a pasażerowie niezbyt legalnie przewożący złoto muszą się z nim pożegnać i liczyć się z konsekwencjami.
Jeśli mielibyśmy zrobić listę najczęściej przemycanych towarów na indyjskich lotniskach, to złoto z pewnością byłoby w czołówce. Jest jednym z najczęściej konfiskowanych przez celników towarów. Choć to ryzykowny proceder, to wciąż znajdują się pasażerowie, którzy wymyślają coraz sprytniejsze sposoby na oszukiwanie władz.
Jednym z nich był śmiałek, który próbował szczęścia na indyjskim lotnisku w Bengaluru. Niektóre części w maszynce do makaronu wymienił na złote. Pomysł idealny? Niestety (dla niego), strażnicy są czujni.
To miał być zwykły lot, regularne połączenie pomiędzy międzynarodowymi lotniskami w Dubaju i Kempegowda w Bengaluru. Czas podróży to około 3,5 godziny, przylot wcześnie rano, o 3:30, pasażerowie wysiadają w nowym terminalu.
Wśród nich jest 41-latek, z bagażem, który na pierwszy rzut oka nie wzbudza podejrzeń. Co go zgubiło? Wbrew pozorom, coś niezwykle ludzkiego. Stres. Zachowanie pasażera zainteresowało urzędników na lotnisku, którzy postanowili się bliżej mu przyjrzeć.
Przeszukując bagaż, również z pozoru nie było tu nic niepokojącego. Ale nie dla strażników. Na co dzień spotykają się z taką pomysłowością przemytników, że już instynktownie wiedzą, na co zwrócić uwagę. Tym razem była to maszynka do makaronu.