Andrzej Bargiel: Chcę zjechać na nartach z pięciu siedmiotysięczników

"Nie przepadam za zimą w Himalajach i staram się jeździć jak najwięcej na nartach teraz. Latem będzie kolejna wyprawa. Dla odmiany teraz chcę pojechać na siedmiotysięczniki, na pięć siedmiotysięczników" - mówi Andrzej Bargiel.

Maciej Pałahicki: - Jaki będzie ten rok w w himalaizmie?

Andrzej Bargiel: - Tak naprawdę do końca nie wiemy. Dużo się teoretycznie dzieje, ale wielu himalaistów nie zdradza do końca swoich planów. Nie będzie wyprawy zimowej na K2, jest wyprawa na Nanga Parbat. To są takie najbliższe sportowe cele, które realizują himalaiści.

- To są dwa ośmiotysięczniki niezdobyte jeszcze zimą. K2 to święty Graal himalaizmu. Nie ma szans, żeby w tym roku był zdobyty?

- No niestety, nie udało im się załatwić pozwolenia. Chińczycy są nieobliczalni w tych kwestiach.

Reklama

- Sam to przeżyłeś.

- Tak, dosłownie parę miesięcy temu. No zobaczymy - pewnie w przyszłym roku uda się taką wyprawę na K2 zorganizować i zobaczymy, czy to się uda.

- A jakie jest twoje zdanie, bo niektórzy twierdzą, że K2 po prostu się nie da zdobyć zimą.

- Na pewno się da - tutaj jest pytanie, czy ktoś jest w stanie zorganizować profesjonalną wyprawę, zebrać najlepszych ludzi, którzy są na świecie w tym momencie i też część ludzi, którzy będą pracować dla tych najlepszych... Musi być to międzynarodowa wyprawa. Nie ma w tym momencie jakiegoś urodzaju na himalaistów takich dobrych.

- A twoje plany na 2015 rok?

- Nie przepadam za zimą w Himalajach i staram się jeździć jak najwięcej na nartach teraz. Latem będzie kolejna wyprawa. Dla odmiany teraz chcę pojechać na siedmiotysięczniki, na pięć siedmiotysięczników. Będę chciał zjechać ze wszystkich tych szczytów na nartach. Tego jeszcze nikt nie dokonał, więc to będzie taki pionierski projekt i dla mnie ciekawy - będzie dużo się działo w krótkim odstępie czasu. Później jesienią będzie Lhotse. To też będzie pierwsza próba zjazdu z tej góry.

- Czyli Śnieżna Pantera na nartach, tak?

- Tak, zdecydowanie tak. Tutaj rekord należy do Denisa Urobki - to jest jakieś z tego co pamiętam 42 dni. Myślę, że można to zrobić zdecydowanie szybciej. Ja chciałbym to robić w sportowym stylu, czyli baza, szczyt, baza poniżej 24 godzin każdy z tych szczytów... Jeżeli będzie pogoda to można naprawdę to zrobić bardzo szybko.

- A potem jesienią Lhotse. Tam próbowałeś pobić rekord szybkiego wejścia.

- Tak, no Lhotse już znam. Wiem, gdzie ta góra ma swoje mocne strony i wydaje mi się, że mam na to patent, żeby zdobyć ten szczyt szybko i przede wszystkim zjechać z niego. Po prostu muszę tam przyjechać świetnie zaklimatyzowany i myślę, że jest to jak najbardziej możliwe.

- Czego zabrakło wtedy, żeby pobić rekord? Już byłeś przecież bardzo wysoko, w 4 czy w 5 obozie nawet?

- Moim zdaniem za długo działaliśmy. Ja byłem gotowy do tego szczytowego parę tygodni wcześniej. Później ta pogoda po prostu się psuła, przyszła jesień, były mocne wiary, było coraz zimniej, dzień był coraz krótszy, więc tego zabrakło. Wydaje mi się, że trzeba po prostu to robić zdecydowanie szybciej i wtedy ta pogoda jest bardziej przychylna.

- Co jeszcze ciekawego będzie się działo w Himalajach czy w górach wysokich w tym roku. Jakim przedsięwzięciom będziesz się przyglądał i na kogo warto zwrócić uwagę?

- No myślę, że takim wydarzeniem dużym będzie próba czasowego rekordu na Evereście, to będzie robił Hiszpan, Kílian Jornet Burgada. On chce to zrobić najszybciej. Zobaczymy, jaki czas jest w stanie on wykręcić, bo to jest w tym momencie taki gość, który porusza się bardzo szybko w górach, nie był jeszcze w Himalajach i to będzie moim zdaniem też taki wyznacznik, na ile można sobie pozwolić w tych górach. To jest loteria, będzie musiał mieć dużo szczęścia, jeśli będzie mieć duży support i świetną pogodę to na pewno sobie poradzi.

- Ale to też w przyszłości jest twój cel, prawda?

- No jest to mój cel, ale na szczęście nie w sezonie komercyjnych wypraw. Ja tam po to, żeby zjechać na nartach będę chciał jechać jesienią, a jesienią tam zupełnie nie ma ludzi, więc to jest inna góra troszeczkę. Tak samo w Lhotse, też planuję właśnie jesienią i tam po prostu nie ma wypraw, bo warunki są cięższe, jest więcej śniegu i na szczęście nie ma tam tłumów.

Informacja własna

RMF24.pl
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy