Depresja u mężczyzn. Nieleczona może być śmiertelna

Choroba może zaatakować każdego /123RF/PICSEL
Reklama

Z policyjnych statystyk wynika, że w ubiegłym roku samobójstwo popełniło 5400 Polaków. Aż 4600 tragedii dotyczyło mężczyzn. Za wieloma z tych dramatów stała nieleczona i wciąż lekceważona przez wielu z nas depresja.

O silnym tabu związanym z depresją u mężczyzn, objawami choroby i sposobami jej leczenia rozmawiamy z dziennikarką i psycholożką Anną Morawską-Borowiec, organizatorką 5. edycji kampanii "Twarze depresji. Nie oceniam. Akceptuję".

Po wcześniejszych odsłonach akcji, poświęconych m.in. depresji wśród kobiet i dzieci, tym razem zwrócono uwagę na zmagania z chorobą mężczyzn.

Dariusz Jaroń, Interia: Do niedawna o depresji wśród mężczyzn mówiło się niewiele. Faceci w końcu nie płaczą, tylko biorą się w garść...

Reklama

Anna Morawska-Borowiec: Depresja absolutnie nie jest zarezerwowana dla kobiet. Może dotknąć każdego bez względu na płeć, wiek, czy status społeczny. Oczywiście chorują na nią również mężczyźni, choć dwukrotnie rzadziej niż kobiety. Jednak gdy spojrzymy na policyjne statystki, okazuje się, że w zeszłym roku na 5400 Polaków, którzy popełnili samobójstwo aż 4600 stanowią mężczyźni. Większość z nich to młodzi mężczyźni ze wsi i małych miejscowości. Za wieloma z tych dramatów stała nieleczona depresja. Szczególnie na wsi i w małych miejscowościach brakuje specjalistycznej pomocy psychiatryczno-psychologicznej. Nie brakuje za to stereotypów i uprzedzeń wobec chorych na depresje. 

No właśnie, czy w przypadku mężczyzn te uprzedzenia, wyśmianie wręcz choroby nie jest większe?  Depresja u panów to dość silne tabu.

- W przypadku mężczyzn tabu rzeczywiście jest większe niż u kobiet. Panie chorują na depresję dwukrotnie częściej niż panowie, a dysproporcja w podejmowaniu leczenia jest znacznie większa. Z danych NFZ wynika, że w zeszłym roku 68,5 tys. mężczyzn leczyło się na depresję w ramach publicznej służby zdrowia i 205 tys. kobiet. Ponadto, z powodu ciężkiej depresji w szpitalu psychiatrycznym pomoc otrzymało ponad 8 tys. mężczyzn i 15,5 tys. kobiet. Z psychoterapii finansowanej przez NFZ korzystało nieco ponad 3 tys. mężczyzn i 11,2 tys. kobiet. Te liczby pokazują jak wiele jeszcze pracy przed nami, ponieważ z depresją zmaga się półtora miliona Polaków. Niestety większość z nich się nie leczy, a choroba ta bywa śmiertelnie niebezpieczna z powodu towarzyszących jej myśli samobójczych.


Wspomniała pani o statystykach policyjnych dotyczących samobójstw. Czy wiadomo, ile z tych tragedii było związanych z nieleczoną depresją?

- Z policyjnych statystyk wiemy, że w co trzecim przypadku osoba, która odebrała sobie w Polsce życie, cierpiała na chorobę psychiczną. Wiemy też jak wiele osób nie ujawnia swoich problemów depresyjnych i nie leczy się, dlatego nie sposób teraz ustalić, ile z tych osób tak naprawdę chorowało na depresję.

Jak rozpoznać depresję u mężczyzn? Czy są jakieś charakterystyczne dla naszej płci objawy?

- Depresja u mężczyzn objawia się tak samo jak u kobiet. Trzy podstawowe objawy to: obniżony nastrój, brak energii i utrata zainteresowań. Mogą wystąpić również dodatkowe objawy takie jak: bezsenność, myśli samobójcze, brak apetytu, spowolnienie psychoruchowe, problemy z pamięcią i koncentracją, utrata wiary w siebie, poczucie winy. Jeśli przez co najmniej dwa tygodnie utrzymują się przynajmniej dwa objawy podstawowe i minimum dwa dodatkowe, należy pilnie udać się do lekarza, bo najprawdopodobniej choruje się na depresję.

Jak wygląda leczenie depresji?

- Najskuteczniejszą metodą walki z depresją jest połączenie farmakoterapii, czyli zażywanie odpowiednich dla siebie leków antydepresyjnych, i psychoterapii. W przypadku depresji najskuteczniejsze są terapie poznawczo-behawioralne i interpersonalne. 

Z jakich przyczyn najczęściej mężczyźni zapadają na depresję? Czy można wyróżnić np. grupy zawodowe szczególnie narażone na tę chorobę?

- Naukowcy na całym świecie nadal próbują ustalić przyczyny występowania depresji. Jedna z najpopularniejszych hipotez zakłada, że jest ona związana z chemiczną nierównowagą w mózgu. W największym uproszczeniu chodzi o to, że z różnych przyczyn niektórym ludziom brakuje "hormonów szczęścia". Jest to oczywiście nazwa nieprofesjonalna, ale pomaga ona wyobrazić sobie rolę neuroprzekaźników, takich jak: serotonina, noradrenalina i dopamina, których niedobór ma być odpowiedzialny za występowanie depresji.

Wiele wskazuje na to, że współczesne tempo życia i ciągły stres przyczyniają się do tego, że coraz więcej osób zmaga się z tą chorobą. Może ona dopaść każdego. Nie tylko gwiazdy z pierwszych stron gazet - aktorów, piosenkarzy czy dziennikarzy.

Rozmawia pani z wieloma mężczyznami, którzy przeszli depresję. Jak na chorobę reagowało ich otoczenie?

- Ambasadorami 5. edycji kampanii "Twarze depresji. Nie oceniam. Akceptuję" są m.in. Andrzej Seweryn, Krzysztof Cugowski, Wiktor Zborowski, Piotr Zelt. Na przykład pan Piotr przeżył załamanie, kiedy w 2012 roku rozwiódł się z żoną. Przy wsparciu rodziny uporał się z pierwszymi objawami depresji. Z czasem związał się z inną kobietą. Ten związek również rozpadł się w bolesnych dla niego okolicznościach. Cztery i pół roku temu zachorował na ciężką depresję. Choroba odebrała mu energię i chęć życia. To fragment wywiadu, którego udzielił mi dla kampanii "Twarze depresji": 

"Najtrudniej było mi spojrzeć w lustro i powiedzieć sobie prosto w oczy: ‘Chłopie, nie dasz sobie z tym rady sam’. Moja mama i siostra powtarzały mi: ‘Masz depresję. Musisz poszukać pomocy. Idź do lekarza, bo jest z tobą coraz gorzej. Moja niechęć do życia nasilająca się, totalne huśtawki nastroju z przewagą ‘dołów’. One mieszkają w Łodzi, a ja w Warszawie, ale o wszystkim wiedziały. Słyszały smutek w moim głosie. To trudno ukryć na dłuższą metę Przyłapywały mnie na takich stanach, kiedy nie mogłem ruszyć się z domu przez cały dzień, kiedy zaprzestawałem wszystkich czynności, które sobie wcześniej założyłem, a przestały mnie kompletnie interesować. Nie byłem w stanie podjąć najnormalniejszych czynności... Nie mogłem wstać z łóżka, wygrzebać się z domu...". 

Aktor uporał się z depresją dzięki wielomiesięcznej terapii, lekom antydepresyjnym i wsparciu rodziny.


A co może zrobić rodzina, kiedy chory nie chce się leczyć?

- Najważniejsza jest obecność przy osobie cierpiącej na depresję, empatia, wsparcie, zachęcanie do nawet drobnych wspólnych aktywności. Ta choroba powoduje widzenie świata wyłącznie w czarnych kolorach, dlatego warto przypominać choremu dobre wspomnienia z jego życia np. wspólnie oglądając album ze zdjęciami. I zapewniać, że razem przeżyje się jeszcze wiele takich wspaniałych chwil. Najskuteczniejsza jest metoda małych kroków. A przy tym po prostu być, przytulić, wysłuchać i zachęcać, motywować do leczenia. Podkreślać, że jest dla kogo żyć.

Czy depresja jest chorobą, z którą radzimy sobie jako społeczeństwo?

- Myślę, że dzięki takim kampaniom jak "Twarze depresji. Nie oceniam. Akceptuję" radzimy sobie coraz lepiej. Coraz więcej osób wie już, czym jest depresja, że to poważna choroba, którą trzeba leczyć. Oczywiście przed nami nadal wiele pracy szczególnie jeśli chodzi o dostęp do psychiatrów i psychologów. Do specjalistów wciąż są ogromne kolejki, a chorzy na depresję - szczególnie ci, którzy zmagają się z myślami samobójczymi - czekać na pomoc nie mogą.

Rozmawiał: Dariusz Jaroń

***Zobacz materiały o podobnej tematyce***

INTERIA.PL
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy