Duży w Maluchu: AdBuster

Marek Hoffmann, bardziej znany jako AdBuster, wsiadł do białego Malucha Filipa Nowobilskiego. Co gwiazda internetu myśli o zwyczajnej telewizji? Czy ma jakieś kompleksy? Dlaczego nie chce się przeprowadzić do Warszawy? Odpowiedzi na te pytanie szukajcie w najnowszym odcinku!

Filip Nowobilski: Wiele osób, które odniosły sukces decydują się na przeprowadzkę do Warszawy, bo lepsze kontakty, większe pieniądze. Ciebie do stolicy nie ciągnie?

AdBuster: Nie ciągnie, a to dlatego, że zapuściłem tutaj, czyli w Poznaniu i okolicach, zbyt długie korzenie. Warszawa jest takim ośrodkiem wszystkiego. Warto tam być i mieszkać. Wiem, że wielu YouTuberów przenosi się właśnie tam. Wtedy łatwiej o współpracę.

Bywasz bardzo bezkompromisowy na swoim prywatnym fanpage'u. W twoich opiniach często obrywa się telewizjom. Dlaczego?

- Jestem uszczypliwy jak słusznie zauważyłeś, ale tylko w mediach społecznościowych. W realu taki nie jestem. Lepiej mi się pisze niż mówi, co zapewne sam zauważyłeś. Dlaczego piszę o telewizji... Hmmm... A samemu oglądasz telewizję?

No raczej nie...

- No właśnie! Jesteś jednym z tych wielu ludzi, którzy przestali oglądać telewizję. Ja oglądam ją cały czas. Jestem telemaniakiem. Nie wiem czy można powiedzieć, że telewizja zeszła na psy, ale włącz sobie telewizor w piątek lub sobotę wieczorem i zobaczysz o czym mówię.

Oglądasz poszczególne programy dla rozrywki, czy raczej analizujesz ich stronę techniczną?

- Częściej to drugie. Staram się czerpać z niektórych rzeczy inspirację.

Bądź co bądź, nadal pracują tam fachowcy.

- Pewnie, że tak. Oni wiedzą jak wywoływać emocje i jak nimi kierować. Telewizja i YouTube są pod tym względem podobne. Te dwie platformy bazują na ciekawości widzów i czystej rozrywce. Jednym z moich ulubionych programów jest Top Model. Oglądam każdy odcinek, bo sporo można się z nich nauczyć.

Chcesz się nauczyć być showmanem?

- Nie. Bardziej tego jak konstruować program, aby wywoływać pożądane emocje.

Czego oczekujesz od telewizji?

- Lubię oglądać dokumenty. To jedna z niewielu rzeczy jakich telewizja nie zdołała jeszcze spaprać.

Reklama

Czy należysz do tej grupy YouTuberów, która dostała propozycję od telewizji, ale z niej nie skorzystała?

Tak. Mowa o dużej stacji, która chciała przenieść mój format do swojej ramówki. Dlatego się nie zgodziłem. Były to na dobrą sprawę dwie takie propozycje. Romans z telewizją po prostu się nie opłacał, skoro na YouTube moje kanały rodzą sobie bardzo dobrze.

A co cię skłoniło do rozpoczęcia treningów na siłowni? Chciałeś sobie coś udowodnić?

- Chęć poprawienia swojego życia była silniejsza ode mnie. Miałem straszne kompleksy na punkcie swojego wyglądu.

My nie jesteśmy już nastolatkami i wiemy, że są poważniejsze problemy niż własna figura, ale gdybyś miał doradzić młodym ludziom jak wyjść z kompleksów, to co byś im powiedział?

- Gdyby istniała odpowiedź na to pytanie, to ludzie nie mieliby kompleksów. To trudne pytanie. Dobrą rzeczą jest odnalezienie dziedziny, w której człowiek rewelacyjnie się odnajduję. Ja miałem dwa takie etapy w życiu, w których pasja bardzo mi pomogła. Jednym z nich był YouTube. Pozytywny odbiór mojej twórczości dał mi pozytywnego kopa. Sport też jest dobrym wyjściem.

A co się liczy w życiu?

- Żeby być szczęśliwym i nie szkodzić innym.

Ale zawiało komunałami...

- Ale to naprawdę wszystko. Dzień w dzień widzę chłopaków pijących to samo piwo na tej samej ławce. Można uznać ich za "przegrywów, ale z drugiej strony jeśli to daje im szczęście, to nie mam nic do tego...

INTERIA.PL
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy