Duży w maluchu: Dawid Podsiadło i Oskar Bała

Dawid Podsiadło i Oskar Bała, bardziej znani jako Curly Heads przed występem na Woodstocku dali namówić się na przejażdżkę białym Maluchem. Do czego artyści przyznali się w szalonym programie Filipa Nowobilskiego?

Filip Nowobilski: Czy uważacie Woodstock za najważniejszy festiwal muzyczny w Polsce?

Oskar Bała: Takich festiwali jest kilka. To widzowie decydują, który jest dla nich na pierwszym miejscu

Dawid Podsiadło: Na pewno jest największym i to nie podlega dyskusji.

Dawid, w sezonie 2013/2014 byłeś bardziej znany ze swojej solowej działalności. Lepiej tworzy ci się w pojedynkę, czy z kimś, ale idąc na kompromisy?

Dawid: To są dwie zupełnie różne rzeczy. Oba projekty są dla mnie ważne. Jeśli chodzi o komfort tworzenia i granie koncertów, to wszędzie czuje się dobrze.

Jedziemy przez Polskę, zaraz będziemy na Woodstocku. Nie mijamy wielkich miast z gigantycznymi biurowcami i ludzi w garniturach. Polska to małe miasteczka, lokalne problemy. Jaki jest sens życia w tym kraju?

Oskar: To chyba zależy od indywidualnego spojrzenia na kwestie związane z życiem i polityką. Ja zupełnie się tym nie interesuje. Ludziom, którzy się tym nie interesują na pewno jest łatwiej.

Dawid: Dla mnie to pytanie można poszerzyć ogólnie o sens istnienia. Zaintrygowało mnie ono. Każdy powinien znaleźć swój spokój i sens istnienia. Trzeba robić to, co się kocha.

Ale nie zawsze z tego, co się kocha są pieniądze...

Dawid: Ja mam ten komfort, że mogę tak górnolotnie mówić, gdyż sam zarabiam w taki sposób, w jaki sobie wymarzyłem. Jest to jednak zasługa mojej ciężkiej pracy od małego, jak i szczęścia.

Reklama

80 proc. woodstockowiczów to osoby w wieku licealno-studenckim. Jakie wy, osoby niewiele starsze od nich, którym wyszło, macie rady dla tych młodszych kolegów?

Oskar: Najważniejsze jest znalezienie pasji, którą się kocha. Jeśli ma się coś, co lubi się robić, to pomaga to w wielu innych aspektach życia

Dawid: Ja myślę, że byłbym świetnym nauczycielem. Chciałbym uczyć angielskiego w szkole. Jeśli nie powiedzie mi się jako artyście, to i tak byłbym wtedy spełniony.

Jak ciebie odbierają ludzie, jak cię traktują?

Dawid: Bardzo dobrze. Rzadko spotykam się z kimś, kto z marszu byłby niemiły. Mówię tak, mimo iż jestem dość narażony na niespodziewane interakcje w przestrzeni publicznej. Kiedy już ktoś do mnie podchodzi, to raczej chce powiedzieć mi coś miłego.

A to nie przeszkadza?

Dawid: Czasami tak. Podszedł do mnie kiedyś starszy facet i powiedział: "Przestań jeść kanapkę. Moja córka chce sobie zrobić z tobą zdjęcie". Wtedy to zrobiłem, ale nie odezwałem się słowem do tego mężczyzny. Uważam, że kiedy ktoś chce ci przekazać coś pozytywnego, to zawsze jest to miłe. Sam pamiętam jak na imprezie pełnej gwiazd podszedłem do Roberta Więckiewicza powiedzieć mu, że bardzo podobała mi się jego rola w jednym z filmów. Oczywiście zacząłem od przeprosin za zmarnowanie jego prywatnego czasu i tak dalej. Robert powiedział mi, że takie słowa są po prostu potrzebne.

INTERIA.PL
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy