Duży w Maluchu: Matheo

Mateusz "Matheo" Schmidt to uznany producent muzyczny. Na pokładzie Fiata 126p opowiedział Filipowi Nowobilskiemu o branży, Popku z Gangu Albanii i... pociągach. Zapraszamy do lektury!

Filip Nowobilski: Jakiego producenta muzycznego najbardziej cenisz?

Matheo: Z uwagi na sukcesy - Toma Swoona. Obserwuje co robi i uważam, że to mega fajna rzecz. Bardzo mu kibicuję i cieszę się, że gra na całym świecie.

Donatan, Tom Swoon, Robert M - każdy z nich współpracuje z osobą znaną w mainstreamie. Czy to naturalna droga rozwoju artysty?

- Zawsze współpracowałem tylko z tymi, z którymi chciałem współpracować. Nikt mi niczego nie narzucał.

A co cię urzekło w Popku?

- Jego zielone oczy (śmiech).

A czy to prawda, że on mógł stracić wzrok?

- Tak. Znam historię człowieka, który oślepł po wytatuowaniu sobie oczu. Ja sam nie chciałbym sobie zrobić czegoś takiego. Ale Popka kręcą takie rzeczy. Niektórzy skaczą na bungee, inni robią tatuaże na oczach...

Nie zazdrościć kolegom, którym przygotowujesz bity. W końcu to oni "zbijają" za nie piątki, a o szarych eminencjach najczęściej się nie pamięta...

- Nie zazdroszczę. Oni zajmują się czymś innym. Każdy ma swój kawałek roboty do wykonania. Staram się też mówić o tym, co robię, aby Zdrowo zazdroszczę natomiast ludziom, którzy robią to samo, co ja i odnoszą sukcesy. Jest to dla mnie fajna mobilizacja. Ciągle wydaje mi się, że pracuje za mało, chociaż wszyscy znajomi mówią, że za dużo (śmiech).

To, że jesteś pracoholikiem pokazujesz nawet przy pomocy tego, co wziąłeś ze sobą do Malucha.

- Nie chodzi nawet o sam komputer, ale o to, co na nim jest. Mam mały szacunek do rzeczy, ale to przedmiot, który pozwala mi wyrażać samego siebie. Powstał na nim niejeden numer. Często pracuję także w pociągach.

Reklama

A propos pociągów - czy ktoś cię kiedyś okradł w czasie podróży?

- Było blisko. Jechaliśmy w osiem osób do Rzeszowa. Przedział zamknęliśmy paskiem i poszliśmy spać. Kiedy się obudziłem zobaczyłem, że ktoś zwiewa sprzed drzwi, a pasek... został przecięty nożem. Wiem, że raperowi Sobocie ukradli laptopa w pociągu, gdyż zasnął z nim na kolanach...

Co sądzisz o ludziach, którzy posuwają się do kradzieży?

- Nie będę ich oceniał. To ich droga. Dla mnie najbardziej satysfakcjonujące są konsekwencja i praca nad sobą. Pójście na łatwiznę to cwaniactwo i lenistwo. To nie moje klimaty.

O kryminał nigdy się nie otarłeś?

- Nie, ja robię muzykę. Chyba że masz na myśli ludzi, których znam (śmiech). 

INTERIA.PL
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy