"Duży w Maluchu", odcinek 15: Janusz Korwin-Mikke

Homosie kontra geje, korupcja na wysokich szczeblach władzy, strach przed śmiercią, głupota unijnych urzędników - to tylko niektóre tematy, które poruszył w rozmowie z Filipem Nowobilskim Janusz Korwin-Mikke. Zapraszamy na 15. odcinek cyklu wywiadów "Duży w Maluchu".

Filip Nowobilski: Jak pan przekonuje do siebie młodych ludzi?

Janusz Korwin-Mikke: - Tym, że mówię im prawdę. Prawda jest obiektywna.

Co by pan w Polsce zmienił, gdyby pan mógł?

- Przepisy. Zlikwidowałbym ich 99 procent. Polacy byliby w stanie o siebie zadbać, bo zawsze byli w stanie. Nie było państwa socjalnego, nie było opieki społecznej, a przyrost był większy niż teraz. Znaczy, że umieli...

Czy ma pan problem z politykami, z którymi się pan spotyka pewnie nieraz w mniej oficjalnych sytuacjach?

Reklama

- W nieoficjalnych problemów nie mam, tylko w oficjalnych. Muszą mnie obrażać, bo im tak każą. Relacje mam z nimi chłodne, ale poprawne. Zdają sobie sprawę, że przecież jak my dojdziemy do władzy, to koniec z władzą. Będą musieli pójść do uczciwej pracy. Zdecydowanie to, co się dzieje, to jest bandytyzm.

Często w mediach jest pan przedstawiany jako osoba o poglądach homofobicznych. A w rzeczywistości ma pan pretensje do tych, którzy otwarcie manifestują homoseksualizm na paradach równości. Mylę się?

- Odróżnijmy dwie rzeczy: homosia, czyli człowieka, który ma takie, a nie inne upodobania paraseksualne. Nie ma w tym nic złego - ludzie sobie robią coś tam w łóżku albo nie w łóżku. Seks między homoseksualistami nie jest czymś złym. Jest czymś dziwacznym, ale ja lubię dziwaków.

- Czym innym jest - tfu - gej. Taka jest różnicą między - tfu - gejem, a homoseksualistą, jak między działaczem związkowym, a robotnikiem. Działacz związkowy może być robotnikiem, ale nie musi. Tak samo gej, nie musi być homosiem. Bardzo wielu - tfu - gejów za pieniądze z Unii udaje homoseksualistów, żeby dostawać dotacje.

Ma pan na to dowody, czy są to jakieś oszczerstwa rzucane...

- Jak to? Oszczerstwa? To jest cwaniactwo, bardzo cenna cecha. Oszukiwanie tych łajdaków to jest bardzo cenna rzecz.

A ma pan na to dowody?

- Dałem panu przykład zespołu Tatu. One udawały, bo to się opłacało. Jeszcze raz mówię - ogromna większość homosiów to nie są geje. Oni nienawidzą gejów, bo twierdzą, że przez nich dojdzie do pogromów. Przy czym ci geje wyjadą sobie do Londynu, Paryża czy Berlina, a homosie zostaną...

Czemu pan spluwa, kiedy pan wypowiada słowo "gej"?

- Bo słowo - tfu - gej kojarzy mi się z pewnym słowem na "g" i tyle. Więc sobie spluwam, tak odruchowo. Natomiast jeszcze raz mówię: to są ludzie, którzy udają. Widzi pan? Czy ma pan coś przeciwko onanistom?

Nie...

- Nie, bo oni nigdy nie urządzają parad na ulicach. Więc gdyby onaniści zażądali uznania związku ze swoją ręką za małżeństwo i urządzali demonstracje na ulicach, żeby to uznać, to byliby tak samo przeklinani jak - tfu - geje.

Czy pieniądze zarobione w Brukseli to będą najłatwiej zarobione pieniądze w pana życiu?

- Zależy na jakim odcinku. Generalnie nie są to ciężko zarobione pieniądze. Jeśli pominąć, że ma się towarzystwo... 4/5 tych ludzi w Brukseli to jest banda głupków!

Nie ma pan problemów w związku z takimi sądami? Polityka to jest biznes i trzeba się z kimś dogadać.

- Polityka to nie jest biznes i ja z tymi ludźmi rozmawiam, kiedy trzeba. Sejm to jest miejsce, w którym pan rozmawia z ludożercą, bo w sejmie panuje zasada, że wszyscy tu jesteśmy uczciwi ludzie. Oczywiście fałszywa, no, ale gdyby tak nie było, to byśmy tam nie byli. Wszyscy wiedzą, że to jest nieprawdziwe, ale rękę się sobie podaje.

Skąd bierzecie pieniądze na swoje działania? Są sponsorzy?

- Od ludzi, którzy wpłacają...

Ale ludzie nie mają jakiegoś konkretnego biznesu? Nikt pana nie chciał skorumpować?

- Był jeden biznesmen z pierwszych stron gazet. Mówił: "z chęcią panu pomożemy, ale coś za coś". Więcej z nim nie rozmawiam. Czego chciał? Tego to już nie wiem... A to jest jeden z najbogatszych ludzi w Polsce. Nie korzystam z haków, choć pewnie z innymi politykami też tak rozmawiał, dlatego jest jednym z najbogatszych ludzi w Polsce.

Czy boi się pan śmierci?

- Za komuny się nie bałem, teraz też się nie boję. Przenosimy się do lepszego świata, więc czym się martwić. Ludzie, którzy nie wierzą w Boga, mają ciężkie życie. Wiara w to, że Bóg istnieje, pozwala z humorem podchodzić do sytuacji. Umrze się, to się umrze, wielka rzecz...

Czy pan traktuje wiarę jako zakład? (rozumowanie Pascala - przyp. red.)

- Nikt nigdy nie udowodnił, że Bóg istnieje, ani że nie istnieje. A wiara ma ogromne plusy. Chociażby takie, że ludzie, którzy wierzą, mniej kradną. Bo się boją ognia piekielnego. To jest plus!

A zastanawiał się pan, jak pana partia będzie wyglądała po pana śmierci? Czy tam będzie kult Janusza Korwina-Mikke?

- Bóg da siłę swojemu ludowi! Poradzą sobie...

Zobacz cały wywiad Filipa Nowobilskiego z Januszem Korwinem-Mikke:

INTERIA.PL
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama