Maroon 5

Zespół Maroon 5 istnieje od 1999 roku, chociaż członkowie grupy grali ze sobą już wcześniej, ale pod innym szyldem.

Debiutancka płyta kwintetu z Los Angeles, "Songs About Jane", ukazała się w 2002 roku. Została jednak dostrzeżona dopiero dwa lata później. Wtedy też na szczyty list przebojów wdarły się takie piosenki, jak "This Love" czy "She Will Be Loved".

Mateusz Smółka (RMF FM) poleciał do Londynu, by z Jamesem Valentinem, gitarzystą zespołu i Jessem Carmichaelem, klawiszowcem Maroon5, porozmawiać o polityce, miłości, niezrozumieniu i tajemniczej kobiecie o imieniu Jane, która dała płycie tytuł.

Zespół przywitał mnie bardzo ciepło, wypytując kim jestem i co słychać w Polsce. Okazało się, że Jesse jest wielbicielem filmów Kieślowskiego. Był tez mocno zatroskany o sytuacją na świecie i sam rozpoczął ten wątek...

Reklama

Jesse: W Londynie powitała nas manifestacja przeciwników bezgranicznego poparcia dla Izraela wyrażanego przez USA i Wielką Brytanię.

To ważny moment dla tego regionu...

Jesse: Tak, na tej manifestacji widziałem małe dzieci, słyszałem klaksony, ludzie wykrzykiwali: "George Bush - terrorysta"...

A co wy o tym sądzicie. Czy jesteście zainteresowani polityką?

Jesse: Polityka jest dla nas bardzo ważna. Ja na przykład wierzę w jak największą równość, jaką tylko jest się w stanie zaprowadzić. To absurd, że niektórym ludziom odmawia się prawa do posiadania własnego państwa. Gdyby ludzie przybyli do Ameryki i odmówiono im prawa do bycia tam, nikt by się na to nie zgodził. Więc jeśli odmawia się tego Palestyńczykom to jest to po prostu absurd.

Ale pomijając ten problem, który przecież nie istnieje od dzisiaj, wydaje mi się, że wszyscy czujemy, iż przyszło nam żyć w jakimś dziwnym miejscu. Jeśli dzieją się taki rzeczy, atmosfera udziela się nam wszystkim.

Ale wy nie śpiewacie o polityce, tylko o miłości. Czy kiedykolwiek nie myśleliście o napisaniu czegoś politycznego, albo traktującego o problemach społecznych?

Jesse: Wydaje mi się, że nie ma tak wyraźnej granicy pomiędzy tymi tematami. Nie możesz napisać piosenki w stylu "Demokraci i Republikanie, la la la". Ale jeśli śpiewasz o miłości lub o czymś innym, co jest drogie człowiekowi, to jest to dobra droga, by pchnąć sprawy we właściwym, pozytywnym kierunku.

INTERIA.PL
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy