"Polski Eminem" - człowiek w masce

To był jeden z najmocniejszych debiutów ostatnich lat w polskim rapie. Twórczością "człowieka w masce" zainteresowała się największa hip-hopowa wytwórnia w kraju, na czele której stoi szanowany przez środowisko Wojtek Sokół. KaeN - bo o nim mowa, porównywany jest nawet do samego Eminema...

Od daty premiery twojej debiutanckiej płyty minęło już kilka miesięcy. Czy emocje związane z pojawieniem się tego krążka już z ciebie zeszły? Czy dziś zmieniłbyś coś w tej płycie, która została świetnie przyjęta przez słuchaczy?

KaeN: - Włożyłem w tę płytę sto procent energii, więc zostawiłbym ją w takiej postaci, w jakiej trafiła do sklepów.  Opadł już kurz, więc teraz skupiam się na nagrywaniu kawałków do mojego następnego materiału.

Pezet w rozmowie z naszym serwisem przyznał, że kiedy wychodzi jego płyta, to na następny dzień ma całą listę rzeczy, które z chęcią by w niej pozmieniał.

Reklama

- Ja do tego tak nie podchodzę. Zawsze można się do czegoś przyczepić, lepiej nawinąć jakąś zwrotkę, dopieścić bit. Gdybym miał się zastanawiać, co mogłem zrobić lepiej, to chyba bym zwariował. Nie patrzę za siebie. Płyta się ukazała i cieszę się z tego faktu. Teraz jest czas na nowe projekty, i to właśnie im poświęcam cały swój czas.

Jak zmieniło się twoje życie od momentu, kiedy "Od kołyski aż po grób" pojawiło się w sklepach?

- Diametralnie. Przestałem handlować narkotykami, żyję legalnie, gram dużo koncertów. Zmiana o sto osiemdziesiąt stopni. Nie jestem w stanie wyrazić tego słowami. Totalna rewolucja!

Płyta sprzedaje się na tyle dobrze, że możesz spokojnie utrzymywać się z muzyki?

- Tak, i bardzo mnie to cieszy. Mam trochę długów, które nazbierały się w latach, kiedy moje życie przypominało równię pochyłą, ale powolutku z nich wychodzę. Wszystko zmierza ku lepszemu i mam nadzieję, że los będzie dla mnie łaskawy. Muzyka pozwala mi teraz na godne życie.

Można powiedzieć, że twoja muzyczna kariera w pewnym sensie nabrała rumieńców dzięki...  ringowi, bo właśnie tam poznałeś cenionego na polskiej scenie hip-hopowej Jurasa.

- Zgadza się. Uczęszczałem na zajęcia kickboxingu do "Street Fightera", który należy do Jurasa. Byłem wtedy na życiowym zakręcie i naprawdę wszystkiego mi się odechciewało. Juras podał mi pomocną dłoń i po pewnym czasie zaprzyjaźniliśmy się. Dużo zawdzięczam temu facetowi, bo gdyby nie on, to nie wiem, czy udałoby mi się wydać płytę w najlepszej hip-hopowej wytwórni w tym kraju. Kto wie... może w ogóle nie byłoby mnie już na świecie. Odbiłem się od dna i zacząłem życie na nowo. Gram koncerty, pojawiają się propozycje współpracy od innych artystów. Spełniam swoje marzenia.

Masz swój rozum - tekst piosenki w serwisie Tekściory.pl

Juras dostrzegł, że potrzebujesz pomocy, czy sam o nią poprosiłeś?

- Dziwnie to zabrzmi, ale on docenił fakt, iż... nie napraszałem się. Na treningi przychodziło wiele osób, które "podbijały" do Jurasa i prosiły go o dogrywki na różne kawałki hip-hopowe. Ja tego nie zrobiłem, bo wydawało mi się to dziwne. Przecież po trzech treningach nie podejdę do kolesia i nie będę udawał jego wielkiego kumpla, skoro praktycznie się nie znamy. Jednak pewnego dnia przyniosłem mu kilka swoich utworów, bo byłem ciekaw jego opinii. Jurek przesłuchał i stwierdził, że mimo, iż nie przepada za takim stylem, to jednak te moje kawałki są na tyle dobre, że warto byłoby się nimi zainteresować. Później było już z górki. Zostałem zaproszony na Mixtape Prosto, nawiązałem kontakt z Wojtkiem Sokołem, który po pewnym czasie zaoferował mi wydanie płyty w jego wytwórni.

W wielu wywiadach powtarzasz, że maska pozwala ci się bardziej otworzyć, bo to twoje alter ego. Czy bez niej nie byłbyś w stanie pisać tak szczerych i odważnych tekstów? Bez maski wstydziłbyś się opisywać te - jak to nazywasz - "chore historie" ?

- Poprzez maskę chciałem nadać fizyczną formę temu, co we mnie siedzi. To jest rekwizyt, dzięki któremu mogę pokazać swoje mroczne wnętrze. Taki symbol. Wydaje mi się, że człowieka można zniszczyć, ale symbolu już nie. Batman nie byłby Batmanem, gdyby wszyscy wiedzieli, że za maską kryje się Bruce Wayne.

Czy w momencie, kiedy pisałeś swoje teksty, to pojawiały się myśli typu:  może jednak to ocenzuruję, bo trochę wstyd przyznać się przed całą Polską? Ja zaryzykowałbym tezę, że tak mocnych, szczerych i odważnych tekstów w polskim hip-hopie jeszcze nie było.

- Kiedyś się wstydziłem, ale dziś wstydu już nie odczuwam. Stwierdziłem, że muszę wszystko z siebie wyrzucić, zrobić rachunek sumienia, żeby mieć czystą kartę. Gdybym się na to nie zdecydował, to mentalnie tkwiłbym w tym samym miejscu. Te wszystkie moje chore historie strasznie mnie przygniatały.  Chciałem dać upust emocjom, które przez wiele lat zbierały się we mnie. Rap jest dla mnie formą terapii. Będę wyrzucał z siebie nawet te najbardziej prywatne sprawy.

Czy po ukazaniu się płyty, musiałeś się tłumaczyć bliskim z niektórych historii opisywanych w utworach?

- Oni znają mnie bardzo dobrze i wiedzą, co przeszedłem i z ilu zakrętów wypadłem. Nie mam przed nimi żadnych tajemnic, więc nie musiałem się tłumaczyć.

Miałeś spory problem z narkotykami, ale udało ci się wyjść z nałogu. Co w twoim przypadku było impulsem do tego, by wziąć się w garść?

- Przede wszystkim sport i muzyka. Treningi  u Jurasa były dla mnie odskocznią od rzeczywistości. Dotarło do mnie, że ciężką pracą można dużo osiągnąć, ale trzeba naprawdę chcieć. Nie było to takie łatwe, bo od najmłodszych lat nie było ze mną najlepiej. Narkotyki spustoszyły mój umysł. Popadałem w depresję, pojawiały się próby samobójcze. Ostro wywijałem i raniłem przy okazji najbliższe mi osoby. W końcu dotarło do mnie, że mam jedno życie i dwa wyjścia: albo za chwilę skończę w piachu, albo się ogarnę i zrobię ze swoim życiem porządek. Z boską pomocą spotkałem na swojej drodze ludzi, którzy podali mi pomocną dłoń.  Wreszcie zmądrzałem i powoli wychodzę na prostą. 

O próbach samobójczych opowiadasz w swoich kawałkach: "Sięgałem do kabury ojca, odbezpieczałem broń, celowałem w skroń"...

- Broń, tabletki, wieszanie się... nieudane zresztą, bo pasek się zerwał... Na płycie przedstawiam to w sposób nieco żartobliwy i ironiczny. Nie wiem dlaczego. Może tylko w ten sposób - z uśmiechem na twarzy - potrafię odreagować? Historia z piwnicy, opowiedziana w utworze "Alter ego" również jest czymś ponurym i smutnym, ale została opowiedziana w sposób zabawny.

Zobacz tekst piosenki Alter Ego na Tekściory.pl

Nie obawiasz się, że te nieciekawe myśli kiedyś powrócą?

- Cały czas mam to gdzieś z tyłu głowy. Jestem "człowiekiem depresyjnym" i nie ucieknę od tego. Mam takie chwile, że za dużo "rozkminiam", błądzę w swoim umyśle, a to niczemu dobremu nie służy. Ja już tak mam, że często spadam na dno, ale po pewnym czasie wreszcie się od niego odbijam. Mam tylko nadzieję, że jeśli znowu się to zdarzy, to kolejny raz znowu uda mi się odbić...

Bardzo często mówi się o tobie "polski Eminem". Nie da się ukryć, że można doszukać się w twoim "flow" i bitach jakichś podobieństw. Ale czy ciebie nie męczy to ciągłe wysłuchiwanie, że "KaeN to taki nasz krajowy Eminem "?

- Pewnie jakieś naleciałości są, bo lubię styl, który prezentuje m.in. Eminem. Co ja na to poradzę? Przecież nie będę się na kogoś obrażał, że porównuje mnie do jednego z najlepszych raperów na świecie. Ale na dobrą sprawę o każdym wykonawcy można powiedzieć, że czerpie od jakiegoś innego artysty. Tego nie da się uniknąć. Olewam te porównania do Eminema, nie emocjonuję się tym. Ja robię swoje.

Jeden z utworów poświęciłeś swojej mamie, której jak sam przyznajesz -  ostro dałeś w kość

- I to bardzo. Moja mama jest specyficzną kobietą, bo problemy wynikające z mojego zachowania, zamiatała zawsze pod dywan. Robiła to dla mojego dobra. Zawsze przy mnie była, mogłem na niej polegać. Dziś tak sobie myślę, że była dla mnie za dobra. To był chyba błąd. Z drugiej strony... ja miewałem takie "jazdy", że ta kobieta na dobrą sprawę i tak nic nie mogła wskórać. Moi opiekunowie stracili nade mną kontrolę. Zresztą ja sam na sobą straciłem... Kiedy wychodziłem z domu, to mama mówiła mi, żebym na siebie uważał, bo bała się, że mogę już do tego domu nie wrócić. Kiedy miałem piętnaście lat, to powiedziała mi, że przeżyłem już więcej od niej. Może matka nie powinna mówić w ten sposób...

Zobacz tekst piosenki w serwisie Tekściory.pl

Z ojcem takiej więzi nie było?

- Z tatą przez całe lata żyłem w konflikcie. Ciągłe kłótnie i zwady. Teraz jest trochę lepiej, bo zaczynamy się godzić i oby tak pozostało. Mój ojciec jest starszym, schorowanym człowiekiem, więc i ja trochę odpuściłem, bo nie było sensu ciągnąć tej wojny. Ktoś przecież musi być mądrzejszy (śmiech). Przez długie lata nie szanowałem swojego ojca i życzyłem mu jak najgorzej.  Już tak o nim nie myślę. Może musiałem do tego dojrzeć, musiałem stać się mężczyzną. Zresztą nie ma co gadać, bo ja też nie byłem dla niego dobrym synem. Można powiedzieć, że z ojcem miałem ostry, wieloletni "beef" (śmiech).

Mama musi być chyba dumna, że udało ci się wyjść z tarapatów...

- Cieszy się, że spełniam swoje marzenia. Kiedyś powiedziała mi bardzo ważną rzecz, po której aż poleciały mi łzy. Moja mama w młodości tańczyła w zespole i wiązała z tym swoją przyszłość. Taniec był jej największą pasją. Jednak kiedy na świat przyszedł mój brat, siostra, a później ja, mama te swoje plany i marzenia musiała odłożyć na półkę. Jej życie potoczyło się tak, że już nigdy do tych swoich marzeń nie wróciła. Powiedziała mi, że teraz to ja muszę spełnić swoje marzenia, bo w ten sposób spełnię również jej - te  niespełnione. Nie mogę jej zawieźć.

Porozmawiajmy trochę o muzyce. Jak oceniasz najnowszy trend łączenia hip-hopu z muzyką pop? Pierwszy lepszy przykład to Fokus, który ma na swoim koncie współpracę z Dodą.

- Brzydzę się tym. Nie mam pojęcia, dlaczego Fokus poszedł w tę stronę. Nie znam go, więc nie chcę oceniać jego wyborów. Mnie takie kolaboracje się nie podobają, bo Doda jest słabą wokalistką. To zupełnie nie mój gust muzyczny, nie moja bajka. Popieram łączenie rapu z innymi gatunkami muzycznymi, ale musi  być to zrobione w dobrym smaku, z głową. Moim marzeniem jest nagranie utworu z Grzegorzem Markowskim, bo jaram się muzyką rockową. Takie kolaboracje muszą mieć ręce i nogi. Nie sztuką jest nagrać kawałek, w którym słabo się "nawinie" zwrotkę i jeszcze gorzej zaśpiewa refren.

Domyślam się, że nie popierasz również kierunku, w którym podążył były członek formacji WWO - Jędker...

- Proszę cię...  Przecież to żenada. Człowiek, na muzyce którego wychowywało się wiele dzieciaków, który przekazywał im w tekstach jakieś wartości, który był dla wielu mentorem i autorytetem - nagle przekreślił to wszystko, bo uznał, że musi zarobić trochę pieniędzy, więc trzeba się zeszmacić. Jak można w jednej chwili odciąć się od tego, co robiło się przez większość życia i nagle założyć zespół disco polo?

Jakie są twoje kolejne plany?

- Rozwijamy markę odzieżową Altereggo, pracujemy nad kolejną płytą, gramy koncerty.

Czyżby konkurencja dla Prosto skoro mowa o ubraniach?

- Absolutnie nie. Jak widzisz - mam na sobie ciuchy Prosto, ale postanowiłem stworzyć coś swojego. Marka AlterEggo nie jest i nigdy nie będzie konkurencją dla firmy Sokoła. Zawsze chciałem się zająć tego typu projektem.

Sokół służył radą? Doświadczenie w tym temacie ma chyba spore...

- Zastanawiam się, czy on w ogóle wie o Altereggo...

To może się zdziwić, że wyrosła mu konkurencja

(śmiech) Jasne... A tak serio, to jesteśmy wobec siebie lojalni. Prosto ma niepodważalną markę na polskim rynku i nie można jej porównywać do tego, co ja zaczynam robić. Prosto to prosto...

Kiedy kolejna płyta?

- Planujemy premierę na początek 2014 roku. Mamy już sporo bitów, powoli zaczynam pisać teksty. Obecnie nie do końca mogę skupić się na produkcji nowego krążka, bo pojawiło się dużo propozycji od innych artystów, żeby dograć się na ich płyty. No cóż... takie czasy.... Każdy chce KaeNa (śmiech).

Rozmawiał Łukasz Piątek


Posłuchaj utworów KaeNa na serwisie Muzzo.pl!

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: Eminem | hip hop | maska | narkotyki | samobójstwo
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy