Superprodukt telewizji

Dla większości jest piękną dziewczyną z telenoweli. Dla wielu superproduktem, na którym można zarobić.

Dla nielicznych Kasia Cichopek jest ambitną studentką psychologii z precyzyjnym planem swojej kariery.


?dlaczego: Podobno w sklepach zaczepiasz ludzi i prosisz o pieniądze.

Tak.

Brakuje ci pieniędzy?

Mnie nie. Ale wielu ludziom tak. Dlatego chętnie biorę udział w akcjach charytatywnych. Nie mam problemu z tym, żeby chodzić z puszką po hipermarkecie. Nie wstydzę się prosić o pięć złotych. Uważam to za bardzo skuteczne.

Nowe oblicze Kasi Cichopek?

Wcale nie nowe. Po prostu nikt o tym nie pisze, bo to nudne. Ludzie chcą skandali. Ja za to nie mam zamiaru udawać. Jestem zodiakalną Wagą i harmonia jest dla mnie ważna. Jedna z moich szal przechyla się w dół. Tam jest wszystko to, co mam dzięki graniu w serialu - dobra materialne, popularność. Dlatego chcę pomagać innym i mieć poczucie, że nie tylko biorę, ale też i daję. Moje życie jest aż za kolorowe. Mam świetną pracę, wspaniałego chłopaka, kochającą rodzinę. Sam lukier.

Reklama

A pytanie o sesję zburzy ten słodki obrazek?

Raczej nie (śmiech). Zdałam, i to nawet nieźle. Zresztą od pierwszego roku nie miałam średniej poniżej 4. W tym roku ukończę studia. Z dziwnym przekonaniem, że wiem mniej, niż wtedy kiedy je zaczynałam. Właściwie jestem zdania, że dopiero po tym czasie możliwe byłoby rozpoczęcie kolejnych studiów.

I zamierzasz tak zrobić?

Chcę kontynuować studia po to, żeby mając już wykształcenie, uczyć się z pasji. Teraz wszyscy dążą do tego, żeby mieć po prostu papierek i dobrą pracę. Podziwiam tych, którzy wybierają nietypowe kierunki.

Dlaczego?

Łatwo zauważyć, że nie istnieje już pokolenie ludzi studiujących z pasji. Kierunki, które nie dają szans na błyskotliwe kariery, skupiają zapaleńców. Z drugiej strony doskonale rozumiem wszystkich tych, którzy uczą się dla papierka.

A jaki jest twój stosunek do tego?

Nieco podobny. Oczywiście bardzo interesuje mnie psychologia, ale teraz wszelkie moje działania ukierunkowane są na napisanie pracy magisterskiej, ukończenie szkoły.

Twoja praca magisterska może wywołać niezłe zamieszanie.

Zobaczymy. Tematem jest "Jak poczucie umiejscowienia kontroli ma wpływ na światopogląd postmodernistyczny lub New Age'owy".

Hm, brzmi poważnie.

Chcę znaleźć odpowiedź, jakie poglądy na życie mają studenci. I to zarówno kierunków ścisłych, jak i humanistycznych. Chcę wiedzieć, czym się kierują w życiu i czy są otwarci na nowe trendy.

Ale tezę już masz?

Tak. Moim założeniem jest to, że dopiero z wiekiem zaczynamy się otwierać na to, co nowe, może mniej bezpieczne. Wtedy lęk decydujący o podejmowaniu decyzji nie jest już tak silny.

Burzysz mit, że w młodości tkwi romantyczna siła sprawcza?

Być może. Sam pomysł na temat pracy jest efektem obserwacji. Wszyscy młodzi teraz się czegoś boją. Lęk wywołują w nich stałe związki, kredyty, szukanie pracy, wszystko. Ten strach jest tym, co ich kontroluje, ogranicza. Nie odważą się na roczny wyjazd do Indii, bo wypadną z obiegu. Jednocześnie boją się odpowiedzialności, bo to jest już krok w dorosłość. To może przerażać.

Nie można od tego uciec.

Można. Młodzi ludzie żyją teraz w zawieszeniu. Często wychodzą z założenia, że jest teraz tak ciężko, że nie ma sensu walczyć, bo i tak jest się z góry skazanym na porażkę. W efekcie nie robią nic.

Ty jesteś inna?

Mam w sobie mnóstwo ambicji. Siedząc w domu, oszalałabym. Od dziecka byłam czymś zajęta. Zawsze chodziłam na jakieś zajęcia dodatkowe. Nie miałam w ogóle czasu wolnego. Wszystko, co robiłam, było konstruktywne.

Czyli ty nie należysz do pokolenia "przestraszonych"?

Nie zamierzam zaprzeczać. Pewnie, że chciałabym wyjechać na przykład do Azji. Ale nie mam ani czasu, ani chęci wyjścia z tego wszystkiego, co się teraz wokół mnie dzieje. Czy to jest strach? Może bardziej rozsądek. Kiedyś przestanę się podobać i przyjmę to z pokorą.

Masz "plan b"?

Tak, wkrótce będę psychologiem. Nie takim od kozetki (śmiech). Studiuję psychologię międzykulturową. Chciałabym prowadzić szkolenia dla ludzi, wykorzystując zarazem umiejętności aktorskie i to wszystko, czego nauczyłam się w trakcie studiów. Mogłabym uczyć biznesmenów, jak na przykład prowadzić biznesy z Brazylijczykiem, który ma zupełnie inne poczucie czasu.

Wszystkie twoje kroki są tak przemyślane?

W pewnym sensie. Wybrałam Wyższą Szkołę Psychologii Społecznej, bo psychologia mnie interesuje i wiem, że po jej ukończeniu nie grozi bezrobocie. Ale powodem było także i to, że w tej szkole nie było matematyki (śmiech). Nie chciałam się z nią męczyć.

Oportunistka?

Nie (śmiech), bo nie udało mi się od niej uciec. Dopadły mnie statystyka i metodologia. Ale ta matematyka ma zupełnie inny wymiar. Taki, który jestem w stanie pojąć (śmiech).

To było najgorsze na studiach?

Nie. Najgorsze są zawsze te przedmioty, które mnie nie interesują, ale muszę je zdać. Przyznam, że sądziłam, że takim egzaminem będzie statystyka, tymczasem ją polubiłam.

To rzadkość.

To kwestia wykładowcy. Żadne czary. Dzięki temu, jak prowadził zajęcia, nie tylko zainteresowały mnie jego wykłady, ale okazało się, że potrafię rozwiązywać zadania. To rodzi satysfakcję. Natomiast w przypadku wykładowców, którzy nie lubią studentów, intensyfikuje się mechanizm wyuczonej bezradności.

Wyuczona bezradność? To zaraźliwe?

(śmiech) Oj, czasem tak. Syndromy dają się zauważyć już w liceum. Polega to na tym, że człowiek siada do jakiegoś zadania i nawet się za to nie zabiera. Dochodzi do wniosku, że i tak sobie z tym nie poradzi. Taka bezradność prowadzi do absolutnej stagnacji. Takie mechanizmy wywoływane są przez nauczycieli, którzy zamiast chwalić za postępy, ganią. Tak zanika motywacja.

Ale obwinianie nauczycieli za nieudacznictwo to chyba przesada?

Licealne czasy to tylko przykład. Obecny rynek pracy może wywołać bezradność. Teraz często jest tak, że jeśli się ma układy, to jest super. Jeśli ma się coś super do zaoferowania, to też jest nieźle. Trzeba być superproduktem.

Rozmawiała Monika Cieślik

Zobacz galerię zdjęć Kasi Cichopek

dlaczego
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy