Tomasz Kammel: Wciąż szukam nowych doznań

Tomasz Kammel jako dwudziesty pierwszy gość Filipa Nowobilskiego wsiadł za kierownicę kultowego Fiata 126p. W rozmowie opowiada między innymi o swoich studentach, pierwszych krokach na YouTube oraz... operacjach plastycznych.

Miałeś "malucha" kiedyś?

- Miałem "malucha" i miałem "malucha BISa". Nie psuł się wcale tak bardzo, za to pierwszy "maluch" był najgorszy.

Jesteś mistrzem autoprezentacji i posługiwania się językiem polskim. Masz poczucie, że w procesie edukacji zaniedbuje się aspekt rozwoju osobistego młodego człowieka?

- Mogę oceniać tylko na podstawie tego, z czym sam się stykam. Gdy rozmawiam z młodymi ludźmi, widzę, jakie mają problemy z tym, żeby wyrazić, o co im chodzi, ponad posługiwaniem się monosylabami albo wyrazem "fajne". Myślę, że z tym coś jest nie tak. Problem polega nie tylko na tym, że nie potrafią się wysłowić. Cierpią na schorzenie "tumiwisizmu".

Reklama

Masz styczność ze studentami. Taki nauczyciel może być prawdziwą drogą do kariery...

- Myślisz? Ja nie wiem, czy to tak jest. Zawsze, gdy ich spotykam, szczególnie na pierwszym roku, to mówię im: "Ludzie, tak jak tu siedzicie wszyscy, to pamiętajcie, że jeśli w ogóle, to pięć procent z was zrobi jakąś karierę. Reszta nie ma na to szans". Dodaję po chwili, kiedy oni już się obrażą, że ani ja, ani wy, może Pan Bóg w niebie, ale tu na Ziemi nikt nie wie, kto będzie należał do tej grupy pięciu procent. Więc proponuję tak samo się starać. Wtedy trawią, co chcę im przekazać i zaczynają się starać. Ale nie wszyscy.

- Nie każdy ma ochotę na karierę i to jest zrozumiałe. I bardzo dobrze - ludzie chcą mieć po prostu spokojne życie. Poza tym ja nie chcę tumiwisizmu, obiboków i śmierdzących leni na moich zajęciach. Chcę, żeby ludzie pracowali, i dlatego tak mówię.

Ale to się bierze z twojego szacunku dla nauki czy z tego, że wymagasz szacunku wobec siebie?

- Nie. To się bierze z dwóch innych rzeczy. Ja uważam, że życie jest za krótkie, żeby kraść i marnować - żeby kraść energię i marnować czas. Dlatego że ja tam przychodzę i jestem nieprzygotowany, to kradnę ludziom czas i marnuję własną energię. I dokładnie tak samo działa to w drugą stronę. Siedzenie u Kammela nie wiadomo po co, bo mama z tatą kazali? Jak już tam przyszli, to będą ze mną zasuwać. Po to, żeby im w życiu było lepiej.

- Ja jestem tylko praktykiem. Na zajęciach, treningach, szkoleniach mówię tylko o tym, co sprawdziłem w praktyce, co sam sprawdziłem. Nikomu nie wciskam kitu. W związku z tym wiem, że jak oni tam przyjdą i jak będziemy pracować, to będą mieli z tego realną korzyść. Bezczelnie jestem tego pewny. Nie mam tolerancji dla leni i obiboków.

Od kilku miesięcy jesteś YouTuberem, prawda?

- Tak jest. Od paru miesięcy mam swój kanał na YouTube. Co chcesz wiedzieć?

Po co ci to? Ludzie przeważnie robią YouTube'a, żeby zaistnieć, a ty już zaistniałeś...

- Nic nie daje w życiu takiej satysfakcji, jak miłość, przyjaźń i niezależność. Niezależność - dwa razy wyrzucili mnie z telewizji na zbity łeb. Raz po dziesięciu latach i raz po dwunastu, i nigdy więcej nie chcę czuć się tak, jak czułem się wtedy. W związku z tym postanowiłem, że będę budował swoją karierę tak, żeby być niezależnym. I YouTube to jest moja niezależność. Czy mi się to uda, nie wiem, bo jestem malutkim, młodziutkim YouTuberem, ale próbuję i robię dokładnie to, na czym się znam.

Klniesz czasami?

- Pewnie!

A klniesz, jak ktoś ci wytyka, że masz samochód za 650 tysięcy?

- Nieee, już mi ręce opadają i sobie myślę: "Boże święty, znowu jakaś rewelacja". Bo to jest oczywiście bujda na resorach. Ja nie mam takiego samochodu.

No to po co to ludzie robią?

- Po prostu ludziom, którzy redagują takie gazety, wydaje się, że to jest poczytne. Że takie nazwisko, jak Tomasz Kammel, trzeba ubrać w odpowiednie bombki, tak jak choinkę. Najwyraźniej bombka w postaci drogiego samochodu na choince Tomasz Kammel wygląda najładniej...

Jak jesteś w  stanie się motywować do tego, żeby cały czas do tego dążyć i iść do przodu?

- Zdradzę ci ten wielki sekret. Powiem ci otwarcie i wprost. Otóż napędem, jaki mam, jest mój drogi... NUDA! Ja się strasznie szybko nudzę. Dramat! To wszystko z nudów wysoki sądzie - jak mawia moja ciocia. Ja po prostu lubię robić nowe rzeczy i szukam doznań. Takim jestem doznaniowcem.

Czy ludzie chcą cię naśladować?

- Ja czytałem ostatnio w "Na Temat" jakiś tekst, gdzie lekarz opowiadał o sytuacji, w której przyszedł człowiek - przystojny, dobrze wyglądający facet, któremu nic nie brakowało. I ten facet namawiał lekarza, żeby go zrobić na Tomasza Kammela, co jest jakimś dramatem. Po pierwsze, Tomasz Kammel nie jest nie wiadomo kim, a po drugie - nie chcę być kimś, kto prowokuje do takich rzeczy.

Przeraziłeś się?

- Nie, nie przeraziłem się. Uśmiechnąłem, bo to zabawne. Ale pomyśl, że ja teraz chodzę i opowiadam wszem i wobec o zasadności operacji plastycznych, o tym, że trzeba walczyć ze starością, że nie ma w tym nic zdrożnego. Botoksujcie się na maksa ile chcecie! Ja bym nakręcał koniunkturę do takich pomysłów i uważam, że nie mogę takich rzeczy robić. Jeżeli nawet miałbym takie poglądy, to powinienem je zachować dla siebie.

Zobacz całość na:


INTERIA.PL
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama