Ajiristan: Tylko dla twardzieli

Zanim polscy żołnierze podjęli działania w dystrykcie Ajiristan, region ten był miejscem wzmożonej aktywności talibów. Wykorzystywali go do przygotowywania ataków na całą prowincję i nękania lokalnej ludności.

Ajiristan to dystrykt położony w północno-zachodniej części prowincji Ghazni. Zamieszkuje go 89-tysięczna populacja, której większość (97 proc.) stanowią Pasztunowie. Jest jednym z najbiedniejszych regionów w polskiej strefie odpowiedzialności. Polacy w ramach operacji "Over the Top" w lipcu 2009 r. utworzyli tam posterunek. Zanim do tego doszło, na mapach ten region oznaczany był na czerwono. Talibowie posiadali tam liczne składy broni. Zmuszali ludność do oddawania pieniędzy i jedzenia. Pojawienie się Polaków, współpraca z Afgańską Narodową Armią (ANA) i utworzenie posterunków Afgańskiej Narodowej Policji (ANP), znacznie poprawiły poziom bezpieczeństwa w tym regionie.

Reklama

Lot pełen wrażeń

Służba na polskim posterunku przebiega w systemie rotacyjnym. Na zmianę pełnią ją żołnierze Zgrupowania Bojowego "ALFA", Grupy Rozpoznawczej oraz Zgrupowania Bojowego "BRAVO". Żołnierze zmieniają się co kilka tygodni, a cały transport wyposażenia i żywności, ze względu na znaczną odległość i trudne warunki geograficzne, odbywa się drogą powietrzną. Przerzut materiałów i potrzebnych środków dostarczany jest albo amerykańskimi śmigłowcami Chinook, albo w formie zrzutów z samolotów transportowych.

Sam lot do Ajiristanu dostarcza niesamowitych wrażeń. Szczyty gór są tak wysokie, a śmigłowce mijają je tak blisko, że można odnieść wrażenie, że zaraz się zderzą.

Budynek, w którym Polacy pełnią służbę położony jest w malowniczej dolinie, otoczonej wysokimi górami. Pasma górskie sięgają od 3700 m do 4800 m. Dosłownie kilka metrów od posterunku znajdują się pierwsze zabudowania, targowisko, meczet, stare zniszczone budynki. W pobliżu płynie strumyk, który oprócz nawadniania okolicznych pół, służy tutejszym mieszkańcom do higieny osobistej.

Współpraca z Afgańczykami

Sama baza narzuca iście spartańskie warunki. Każda zmiana próbuje je poprawić, aby tym następnym funkcjonowało się lepiej. Ostatnio żołnierze, którzy właśnie wrócili z Ajiristanu, zbudowali tam stołówkę z prawdziwego zdarzenia.

- Służba tam wymaga naprawdę dużo pracy, wysiłku i odporności. Moi żołnierze poradzili sobie z tym doskonale - mówi chor. Paweł Wojciechowski, dowódca zmiany, która kilka dni temu zakończyła służbę w Ajiristanie.

Nadrzędnym zadaniem Polaków jest przede wszystkim utrzymywanie bezpieczeństwa w dystrykcie. W tym celu współpracują z funkcjonariuszami ANA i ANP. Żołnierze ANA odpowiadają m. in. za wjazd na teren polskiego posterunku, przeszukują pojazdy. ANP na poszczególnych posterunkach czuwa nad bezpieczeństwem okolicznych mieszkańców. Polacy szkolą także agańskich funkcjonariuszy z zadań, jakie mieliby samodzielnie wykonywać na posterunku, tj. przyjmowania śmigłowców, odbierania zrzutów, zabezpieczania spokoju okolicznych miejscowości.

Służba zdrowia nie istnieje

Lokalna ludność nastawiona jest przyjaźnie do Polaków, duża w tym zasługa wojskowych medyków. Służba zdrowia w tym dystrykcie praktycznie nie istnieje. Nawet kilkanaście razy dziennie mieszkańcy zwracają się z prośbą o pomoc. Często tylko szybka reakcja polskich żołnierzy ratuje im życie. Tak było też kilka dni temu.

- Udzieliliśmy pomocy dwójce rannych dzieci. Przyprowadzono także dziewczynkę z niewydolnością oddechową. Śmigłowiec ratowniczy MEDEVAC zabrał je do Ghazni, gdzie udzielono im dalszej pomocy - relacjonuje chor. Wojciechowski.

Obecnie w Ajiristanie od kilku dni przebywa kolejna, nowa zmiana. Tym razem zasilili ją żołnierze ZB "BRAVO".

Anna Pawlak

Interesujesz się wojną w Afganistanie? Koniecznie poczytaj blog naszego reportera Marcina Ogdowskiego "Z Afganistanu.pl"

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: żołnierze | służba
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy