FARC - najkrwawsi porywacze na świecie

Uprowadzenie w listopadzie 2014 roku przez lewicowych partyzantów generała armii kolumbijskiej zagroziło negocjacjom mającym doprowadzić do zakończenia 50-letniej wojny domowej.

Po południu 16 listopada 2014 roku gen. bryg. Ruben Dario Alzate Mora i towarzyszące mu osoby zostali schwytani na terenie kolumbijskiej prowincji Chocó (nad Pacyfikiem) przez partyzantów z Rewolucyjnych Sił Zbrojnych Kolumbii - Armii Ludowej (Fuerzas Armadas Revolucionarias de Colombia - Ejército del Pueblo).

W reakcji na to wydarzenie kolumbijski prezydent Juan Manuel Santos zawiesił prowadzone od października 2012 roku rozmowy z FARC. Ich celem jest zakończenie konfliktu, w którym zginęło przez pół wieku ponad 200 tys. Kolumbijczyków. Poprzednie negocjacje między władzami w Bogocie a lewicowymi rebeliantami zostały przerwane w lutym 2002 roku.

Reklama

Powodem było porwanie przez nich kolumbijskiego senatora Jorge Eduduarda Gechema Turbaya i kandydatki na urząd prezydenta Ingrid Betancourt. Politycy ci zostali uwolnieni dopiero w 2008 roku.

Pechowy dzień

Gen. bryg. Ruben Dario Alzate Mora dowodzi zgrupowaniem bojowym Fuerza Tarea Titan. W dniu porwania, 16 listopada, ubrany po cywilnemu, bez broni, popłynął cywilną łodzią rzeką Atrato do miejscowości Las Mercedes, oddalonej o 15 km od Quibdó, stolicy prowincji Chocó. Został zatrzymany w niedzielne popołudnie przez grupę partyzantów wkrótce po tym, gdy wysiadł z łodzi.

W ręce rebeliantów wpadły też dwie towarzyszące mu osoby: kpr. Jorze Rodriguez Contreras i pracująca dla wojska prawniczka Gloria Urrego, koordynatorka projektu "Armia dla Chocó". Cała trójka została uwięziona przez członków FARC z 34 Frontu, należącego do Bloku Ivana Riosa.

55-letni generał stał się najwyższym stopniem jeńcem partyzantów w historii konfliktu. Zarówno on, jak i kapral, nie byli jedynymi wojskowymi, którzy w listopadzie ubiegłego roku trafili do partyzanckiej niewoli.

Dwóch żołnierzy, Paulo Cesara Riverę i Jonathana Andresa Diaza, rebelianci schwytali we wschodniej prowincji Arauca. Przedstawiciele FARC utrzymują, że mają prawo do takich działań, ponieważ rząd Kolumbii nie chce zgodzić się na zawieszenie broni i nieustannie prowadzi operacje militarne przeciwko ich organizacji. Władze uważają, że partyzanci wykorzystają rozejm, by się dozbroić i przegrupować.

Po uprowadzeniu gen. Alzate i towarzyszących mu osób armia kolumbijska rozpoczęła wielką operację w celu ich odnalezienia i uwolnienia. Jednocześnie zaoferowano 100 mln peso (46 tys. dolarów) nagrody mogące przyczynić się do tego informacje.  Wojsko starało się działać ostrożnie, by rebelianci nie zrobili krzywdy porwanym. Władze w Bogocie rozpoczęły też negocjacje z FARC, mające doprowadzić do uwolnienia generała i czterech innych osób. 19 listopada 2014 roku w Hawanie osiągnięto porozumie w tej sprawie, jednak szczegółów nie ujawniono.

Prezydent Santos poinformował w sobotę 22 listopada 2014 roku, że cała piątka odzyska wolność w następnym tygodniu. Wkrótce jednak pojawiły się problemy. FARC ogłosił, że ze względu na wielką aktywność sił bezpieczeństwa w Chocó przekazanie jeńców przedstawicielom Międzynarodowego Komitetu Czerwonego Krzyża może być utrudnione lub całkowicie niemożliwe.

Ostatecznie partyzanci uwolnili 25 listopada dwóch żołnierzy złapanych w Arauca i obiecali, że pozostałe trzy osoby odzyskają wolność do końca tygodnia. W zamian prezydent Santos rozkazał wstrzymać operacje militarne w rejonie wybrzeża Pacyfiku. Partyzanci dotrzymali słowa. Generał, prawniczka i kapral zostali przekazani przedstawicielom MKCK 30 listopada. Po uwolnieniu przewieziono ich do bazy wojskowej w Medelín.

Jeszcze przed szczęśliwym zakończeniem tej historii w kolumbijskich mediach pojawiły się pytania, dlaczego generał wybrał się w szortach, bez zbrojnej eskorty w głąb terenu, na którym są bardzo aktywni lewicowi partyzanci. Czy eskapada odbyła się z jego własnej inicjatywy? Czy też ktoś wydał mu rozkaz?

Niektórzy wątpią, by Alzate zdecydował się na taką eskapadę bez co najmniej konsultacji z przełożonymi. Tymczasem generał wyjaśnił po uwolnieniu, że przed wyruszeniem do Las Mercedes zasięgnął informacji o sytuacji w tym rejonie od swych podwładnych. Oficer przyznał, że nie postąpił w pełni zgodnie z procedurami bezpieczeństwa, czym doprowadził do kryzysu politycznego. Dlatego następnego dnia po uwolnieniu postanowił zrezygnować ze stanowiska dowódcy Fuerza Tarea Titan i przejść na emeryturę. Prezydent Santos przyjął jego rezygnację.

Plan pokoju

Schwytanie generała przez FARC mogło mieć katastrofalne konsekwencje dla politycznej próby zakończenia wojny, która wyczerpuje Kolumbię od pół wieku. Mają temu służyć rozpoczęte ponad dwa lata temu rozmowy pokojowe między kolumbijskimi władzami a FARC. Jedni i drudzy stawiają warunki, od których uzależniają zawarcie pokoju.

Strona rządowa domaga się m.in. rozbrojenia organizacji partyzanckich i integracji ich bojowników ze społeczeństwem. Liczebność FARC szacuje się na około 8 tys. aktywnych partyzantów i następne 10 tys. osób ich wspierających. Druga co do wielkości lewicowa partyzantka w Kolumbii, Narodowa Armia Wyzwoleńcza (ELN), ma prawdopodobnie tylko 1500-2000 bojowników.

Kolumbijska Agencja do spraw Reintegracji (ACR) pomogła w ostatnich dziesięciu latach powrócić do normalnego życia już ponad 50 tys. członków zarówno lewicowych oddziałów partyzanckich, jak i prawicowych grup paramilitarnych, znanych jako Zjednoczone Siły Samoobrony. Niemniej jednak nawet jedna czwarta objętych programem ACR powróciła na drogę przestępczą, dołączając do gangów.

To łańcuch różnych okoliczności, który bezpośrednio łączy się z problemami z likwidacją narkobiznesu. Ta sprawa jest też tematem hawańskich negocjacji, bo produkcja i przemyt kokainy są jednymi z głównych źródeł dochodów organizacji rebelianckich. Partyzanci zarabiają również na nielegalnym wydobyciu złota.

Byli partyzanci nadal mogą być aktywni politycznie w ramach partii, które utworzą po zawarciu porozumienia pokojowego. Następną kwestią omawianą podczas negocjacji w Hawanie jest reforma rolna. Niezwykle ważną sprawą są zbrodnie i łamanie praw człowieka, których dopuściły się obie strony w trakcie trwającego od pół wieku konfliktu. Co zrobić z ich sprawcami? I co z ofiarami? Ważne jest też, w jaki sposób ma być wdrażane porozumienie pokojowe, jeśli do niego dojdzie.

Z drugiej strony, nasilające się w ostatnich miesiącach ataki lewicowych partyzantów wywołały podejrzenia, że rozmowy pokojowe są dla nich tylko zasłoną dymną dla zyskania czasu na odbudowę uszczuplonych w ostatnich latach szeregów bojowników, przegrupowanie sił i opracowanie nowej strategii wojny. Prawicowi politycy w Kolumbii uważają, że zamiast negocjacji należy starać się zniszczyć FARC środkami militarnymi. Ci zaś sądzą, że nadal mogą prowadzić walkę, gdyż władze nie akceptują dwustronnego rozejmu.

Siły połączone

Połączona Grupa Zadaniowa "Tytan" (Fuerza de Tarea Conjunta Titan) została formalnie aktywowana 9 stycznia 2014 roku. W uroczystości w Quibdó, stolicy stanu Chocó, wzięli udział prezydent Kolumbii

Juan Manuel Santos i minister obrony Juan Carlos Pinzon.

Siły te mają zlikwidować grupy rebelianckie oraz gangi przestępcze na terenie prowincji Chocó i części prowincji Antioquia. Wojsko będzie zwalczać handel narkotykami, nielegalne wydobycie bogactw naturalnych, przeciwdziałać porwaniom dla okupu i wymuszeniom. Zgrupowanie to liczy około 2,5 tys. żołnierzy. Trzonem FTC

Titan są 15 Brygada Selwy (wyspecjalizowana do działań w lasach deszczowych) z 7 Dywizji, trzy bataliony bojowe 38 Brygady Mobilnej, a także batalion śmigłowców z 25 Brygady Lotnictwa Wojsk Lądowych. Do zgrupowania włączono też 56 Batalion Selwy z XVII Brygady i 16 Batalion Rzeczny Piechoty Morskiej oraz pododdział artylerii.

Titan może też liczyć na wsparcie 5 Dowództwa Lotnictwa Bojowego Sił Powietrznych, które dysponuje śmigłowcami Blackhawk, w tym ich lokalną wersją szturmową.

Tadeusz Wróbel

Polska Zbrojna
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy