Rosyjskie czołgi T-72 w Stanach Zjednoczonych. Jak to możliwe?
Doniesienia o kolejnym rosyjskim sprzęcie na terenie Stanów Zjednoczonych docierają do nas już od wiosny. Tym razem mamy jednak do czynienia z zupełnie inną sytuacją i nie chodzi o wyposażenie przejęte w Ukrainie i dostarczone do USA w celach informacyjnych.
W połowie kwietnia dowiedzieliśmy się, że w jednej z amerykańskich baz w stanie Luizjana pojawił się najnowocześniejszy rosyjski czołg T-90, nazywany często "superczołgiem Putina". Został on wcześniej porzucony przez rosyjskie wojsko, uciekające przed ukraińską kontrofensywą i przechwycony przez oddziały Kijowa. Mowa o wersji T-90A, która była w idealnym stanie i posiadała wszystkie kluczowe systemy, dzięki czemu Pentagon i amerykańscy sojusznicy mogli dokładnie go poznać. Niecały miesiąc później na amerykańskiej drodze w trakcie transportu został dostrzeżony także starszy model T-72, czyli maszyna pamiętająca jeszcze czasy Związku Radzieckiego.
Wygląda na to, że i z niego Amerykanie zrobili użytek, bo w jednym z ośrodków szkoleniowych pojawiły się właśnie realistyczne atrapy T-72, przygotowane najpewniej na podstawie przechwyconej jednostki. Z tej niekonwencjonalnej metody szkolenia korzystali ostatnio żołnierze z Zespołu Bojowego 2. Brygady Piechoty, którzy operowali zmodyfikowanymi Humvee przypominającymi czołgi T-72 w Joint Pacific Multinational Readiness Center (JPMRC) na Hawajach. Mowa o najnowszym wojskowym centrum szkolenia bojowego, które specjalizuje się w przygotowaniach do walki poprzez replikowanie środowisk i warunków, które ściśle odzwierciedlają rzeczywiste scenariusze operacyjne.