Seryjny morderca, który "lubi" dzieci

Bombę kasetową można przyrównać do działań seryjnego zabójcy, który wybiera ofiary na ślepo, często nie zabija ich od razu, a szczególnie upodobał sobie mordowanie dzieci.

Tak jak w przypadku min przeciwpiechotnych, bomby kasetowe zabijają przez długi czas po tym, jak zostały użyte. Ale w odróżnieniu od nich nie istnieje traktat, który zakazywałby lub przynajmniej regulował ich użycie.

W trwających właśnie w Dublinie rozmowach nad wprowadzeniem takiego traktatu w życie, Ban Ki-Moon, sekretarz generalny Organizacji Narodów Zjednoczonych zaapelował do wszystkich krajów świata o akceptację "wizjonerskiego projektu dotyczącego globalnego zakazu ich używania".

Jesteśmy to winni ich ofiarom

12-dniowe rozmowy mają na celu zwrócenie uwagi światowej opinii publicznej na problem i konieczność odpowiednich kroków legislacyjnych na poziomie umów międzynarodowych.

Reklama

- Jesteśmy to winni ofiarom tych bomb. Nie może być więcej cywilnych ofiar tej morderczej broni - mówił Michael Martin, irlandzki minister spraw zagranicznych, w trakcie otwarcia szczytu w zeszły poniedziałek.

Jak wynika z danych Cluster Munition Coalition (CMC), zrzeszenia pozarządowych organizacji z całego świata, bomby kasetowe to jedna z broni stanowiących największe zagrożenie dla ludności cywilnej.

Bomba kasetowa to rodzaj zasobnika zawierającego w sobie od kilku do kilkuset bomb mniejszych rozmiarów, które wyrzucane są z głównego ładunku nad celem, znacznie poszerzając pole rażenia. Te z mniejszych bomb, które z różnych przyczyn nie wybuchają (od 5 do 40 proc.), dodatkowo stanowią trwałe zagrożenie dla ludności cywilnej na długo po zakończeniu konfliktu.

Wedle szkicowego projektu paktu o zakazie stosowania bomb kasetowych, sygnotariusze zobowiążą się, by nigdy nie używać, nie produkować, nie składować ani nie prowadzić badań nad bombami kasetowymi. Zobowiążą się także do przekazania określonych sum na opiekę zdrowotną nad ich ofiarami i rozbrajanie niewypałów. Każdy z sygnotariuszy ma mieć 6 lat na rozbrojenie swojego arsenału.

USA, Chiny i Rosja i tak nie podpiszą

Ale mimo oczywistego okrucieństwa stosowania bomb kasetowych, niektóre kraje na pewno tego paktu nie podpiszą.

Wielka Brytania chce wyjątku dla dwóch rodzajów broni, które uważa za niezbędne do ochrony swoich oddziałów na polu walki. - Ale gdy traktat asygnują Francja, Niemcy, Australia i Kanada, będzie duża presja i Wielka Brytania pewnie też przystąpi do paktu - mówi koordynator projektu CMC, Thomas Nash.

Drobnych poprawek chcą też Dania, Finlandia, Francja, Niemcy, Japonia i Szwajcaria. Chodzi o wykluczenie niektórych bomb ze spisu zakazanych bomb kasetowych, więcej czasu na rozbrojenie arsenału, wprowadzenie okresu przejściowego czy niższą wysokość składki na pomoc ofiarom.

O wiele większy problem stanowią Chiny, Indie, Izrael, Pakistan, Rosja i Stany Zjednoczone. Te kraje są największymi producentami bomb kasetowych i nie zanosi się, by zgodziły się z nich zrezygnować.

Ale incjatorzy kampani na rzecz zakazu stosowania bomb kasetowych liczą, że - tak jak w przypadku min przeciwpiechotnych - te kraje przynajmniej zaczną się tego... wstydzić.

Spotkanie w Dublinie to czas ostatnich dyskusji przed ratyfikacją traktatu, której data wyznaczona jest na początek grudnia w Oslo.

Tłum. ML

INTERIA.PL/AFP
Dowiedz się więcej na temat: bomby | seryjny morderca | morderca
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy