Strong Europe Tank Challenge. Które miejsce?

Polskie Leopardy dzielnie walczyły w Niemczech /chor. Rafał Mniedło /INTERIA.PL/materiały prasowe
Reklama

Czwartego dnia zawodów Strong Europe Tank Challenge, polscy żołnierze z 34 Brygady Kawalerii Pancernej, udowodnili, że należy im się miejsce w gronie najlepszych. Zadanie dla czterech czołgów wykonali trzema. Tymczasem Ukraińcy "nieco" zmienili oficjalne wyniki.

Przedostatniego dnia zawodów Polacy mieli niezwykłego pecha. Jeden z czołgów odmówił posłuszeństwa. Po licznych próbach naprawy postanowili wykonać konkurencję we trzech.

Jak pisał st.chor. Rafał Mniedło, po ponad godzinie, Polacy udowodnili, że zadanie dla czterech można wykonać we trzech. Na 500 możliwych punktów otrzymali 403 punkty, zniszczyli wszystkie cele przeznaczone dla karabinów maszynowych oraz trafili siedemnaście na dwadzieścia cztery cele armatnie.

- Taka sytuacja w jakiej dzisiaj się znalazłem, zdarzała się tylko na wojnie, kiedy dowódca tracił sprzęt, a musiał wykonać zadanie - powiedział w rozmowie z starszy chorąży Rafał Mniedło, porucznik Piotr Hanysz, dowódca polskiego plutonu.

Reklama

- Nie było już czasu na jakąkolwiek próbę naprawy, ani zmiany terminu strzelania. Albo wykonujemy je trzema czołgami - albo poddajemy się. Kiedy podejmowałem decyzję wiedziałem, że mogę polegać na moich ludziach - i nie zawiedli mnie, za co im dziękuję.

Ostatniego dnia odbyła się Czołgowa Olimpiada. Załogi miały za zadanie przebiegnięcie toru przeszkód. Zadaniem uczestniczących w zawodach plutonów było pokonanie czterech dwustumetrowych odcinków na sportowej bieżni, przez kolejne cztery załogi każdego plutonu. Ale na pancernej olimpiadzie pierwsza załoga biegła z imitacją pocisku czołgowego oraz obciążonej skrzynki na amunicję karabinową. Druga załoga biegła z kołami nośnymi od czołgu, trzecia musiała przenieść dwie ciężkie czołgowe liny holownicze. A ostatnie dwieście metrów czołgiści biegli z kilkudziesięciokilogramowymi ogniwami gąsienic czołgowych. Liczył się czas od startu pierwszej załogi, a zatrzymywał kiedy na metę wbiegała ostatnia załoga.

Ostateczny wynik

W tegorocznej edycji Strong Europe Tank Chellenge zwyciężył pluton z Austrii na leopardach 2A4, drugie miejsce zajęli Niemcy z leopardach 2A6. Trzecie miejsce przypadło czołgistom z USA, dysponujący czołgami abrams.

Pozostałe wyniki nie zostały oficjalnie podane. Tymczasem ukraińskie media, a za nimi polskie, nie weryfikując informacji, podały, że Polska zajęła ostatnie miejsce w zawodach. Polscy czołgiści mieli przegrać właśnie z Ukraińcami.

Według ukraińskich mediów miejsca od 4 do 6 miały zająć Francja, Ukraina i na końcu Polska. W komentarzach na ukraińskich stronach rozpętało się szaleństwo. Z jednej strony cieszono się z wyniku, z drugiej naśmiewano nieco z Polaków, ale też szukano przyczyn porażki. W większości były to komentarze negatywnie oceniające rozbicie 11. dywizji przez polski MON, co wydaje się co najmniej nadużyciem.

Nadal jednak nie podano wyników oficjalnych. Nam udało się ustalić, że Ukraińcy najprawdopodobniej nieco przeinaczyli ostateczny rezultat zawodów. Według polskich żołnierzy Polacy zajęli 5. miejsce, a Ukraińcy 6. Nieoficjalnie też tak mówią Amerykanie, sugerując, że ukraińska prasa mija się z prawdą.

Oficjalne amerykańskie organa prasowe ograniczyły się jedynie do poinformowania, że "wyniki podawane w prasie są zbliżone do rzeczywistych."

Na fanpage'u 11. Lubuskiej Dywizji Kawalerii Pancernej poinformowano, że reprezentacja dywizji nie stanęła "na pudle", ale też nie zajęła ostatniego miejsca. Wiele osób przypuszcza, że zawiązano gentelmeński układ, żeby nie podawać klasyfikacji poza pierwszą trójką. Wygląda na to, że Ukraińcy nie potrafili dotrzymać tej umowy, a w dodatku minęli się z prawdą.

Przeczytaj podobne: Amerykanie wyśmiewają polski czołg

INTERIA.PL/materiały prasowe
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama