"Zapad-17". Rozpoczęła się druga faza manewrów

W manewrach bierze udział ponad 12 tysięcy żołnierzy obu armii /East News
Reklama

​Zakończył się pierwszy trzydniowy etap ćwiczeń wojskowych Rosji i Białorusi "Zapad-17" - poinformowało ministerstwo obrony Rosji w oficjalnym komunikacie. W tej fazie ćwiczono dowodzenie siłami podczas ataku umownego przeciwnika i planowanie operacji strategicznych. W niedzielę rozpoczęła się aktywna faza ćwiczeń, która potrwa do wtorku.

W komunikacie wydanym w nocy z soboty na niedzielę resort obrony w Moskwie relacjonuje, że w pierwszym etapie ćwiczeń siły powietrzno-kosmiczne armii rosyjskiej ćwiczyły działania związane z osłoną regionu centralnego przed atakiem powietrznym przeciwnika. 

Przetestowano, jak głosi oświadczenie, także "kompatybilność i współdziałanie środków rozpoznania, walki radioelektronicznej, obrony przeciwlotnicznej sił zbrojnych Rosji i Białorusi".

Najbliżej polskich granic ćwiczono na poligonach na terytorium Białorusi: Różańskim i Osipowiczowskim. Pododdziały sił zbrojnych obu krajów ćwiczyły odpieranie akcji dywersyjnych i ataków nielegalnych grup zbrojnych.

Reklama

Uczestniczyły w tych działaniach pododdziały Zachodniego Okręgu Wojskowego sił zbrojnych Rosji, Floty Bałtyckiej, wojsk powietrzno-kosmicznych, powietrzno-desantowych i sił specjalnych.

Na morzu

W ćwiczeniach Floty Bałtyckiej wzięła udział okrętowa grupa szturmowa, w której skład weszły korwety Floty Bałtyckiej: "Soobrazitielnyj", "Bojkij", "Stojkij" i "Stierieguszczij".

Załogi czterech korwet przećwiczyły też zadania z zakresu poszukiwania, identyfikacji i zniszczenia okrętu podwodnego umownego przeciwnika. Towarzyszyła im grupa małych okrętów do zwalczania łodzi podwodnych oraz śmigłowce Ka-27PL, również służące do tego celu.

Ponadto załogi okrętów przećwiczyły elementy walki podczas odpierania ataku z powietrza i wykonały zadania z zakresu wspólnego manewrowania oraz organizacji łączności i współpracy pomiędzy jednostkami.

W tym samym czasie na Bałtyku trwają wspólne manewry okrętów NATO, w tym polskich. Nie biorą w nich udziału polskie okręty podwodne, a jedynie jednostki nawodne. Obecnie większość polskich okrętów podwodnych liczy sobie ponad 50 lat.

Kontrola

Białoruskie władze przypomniały w sobotę, że zaprosiły przedstawicieli siedmiu państw, w tym Polski, Ukrainy i trzech krajów bałtyckich, do obserwowania na białoruskim terytorium manewrów Zapad-2017.

- Do Mińska przyjechało dzisiaj po dwóch przedstawicieli z każdego z tych państw - powiedział na wieczornej konferencji podsumowującej kolejny dzień manewrów rzecznik prasowy ministerstwa obrony Białorusi Uładzimir Makarau.

- Ich program przewiduje odwiedzenie poligonów, gdzie będą mogli zapoznać się z praktycznymi działaniami uczestników manewrów - dodał.

Mimo zapewnień władz Rosji i Białorusi, że ćwiczenia nie są skierowane przeciwko któremukolwiek sąsiadowi, zarówno Ukraińcy, jak i przedstawiciele NATO nadal są zaniepokojeni manewrami.

Szef Komitetu Wojskowego NATO generał Petr Pavel powiedział w sobotę w wywiadzie dla agencji AP, że trwające białorusko-rosyjskie manewry " Zapad-17" mogą być postrzegane jako "poważne przygotowanie do wielkiej wojny".

- Wszystko to razem, postrzegamy jako poważne przygotowanie do wielkiej wojny - powiedział generał.  Kiedy patrzymy na te ćwiczenia tak, jak je przedstawia Rosja, nie ma powodów do niepokoju. Ale kiedy patrzymy na szerszy obraz, musimy się martwić, bo Rosja nie jest transparentna - mówił.

Obawy

Niektórzy eksperci podkreślają w wypowiedziach, że celem Moskwy wcale nie musi być atak Polskę, czy kraje bałtyckie. Rosja nie odważyłaby się uderzyć na państwa Sojuszu, wiedząc, że może jej grozić stanowcza odpowiedź Stanów Zjednoczonych i państw ościennych. Tym bardziej, że rosyjskie wojska są już zaangażowane w konflikty na Ukrainie i Bliskim Wschodzie. Wbrew pozorom Rosji nie stać ani finansowo, ani militarnie na tak wielki wysiłek.

Bardziej prawdopodobne jest, że wojska rosyjskie mogą pozostać na Białorusi, aby "zagwarantować, że Łukaszenko nie rozluźni współpracy z Moskwą". W ostatnich miesiącach białoruski prezydent wiele razy próbował prowadzić niezależną politykę wobec Rosji i państw Unii Europejskiej. Być może Władimir Putin będzie chciał zapewnić sobie lojalność "mniejszego brata".

PAP, AP, RMF24

INTERIA.PL/materiały prasowe
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy