Jak się siedzi w Stanach

Więzienie Spring Creek (oficjalna nazwa to Spring Creek Correctional Center, SCCC) jest jedynym ośrodkiem o podwyższonym bezpieczeństwie na Alasce.

Znajduje się około 100 mil na południe od Anchorage, w pobliżu miasta Seward po drugiej stronie zatoki Resurrection Bay. Zajmuje powierzchnię około 1,3 km kw. Zbudowano je w 1988 roku za sumę 44 mln 678 tys. dolarów jako więzienie Poziomu III, określanego także Maximum Security (maksymalnego bezpieczeństwa) i początkowo było przeznaczone dla 412 osadzonych. Obecnie w otoczonym malowniczymi parkami narodowymi zakładzie karnym swoje wyroki odsiaduje 500 skazańców.

Czerwoni znaczy niebezpieczni

Spring Creek to zakład karny typu SuperMax, przeznaczony dla wyjątkowo niebezpiecznych przestępców, którzy trafi li tu za ciężkie rozboje, gwałty i morderstwa. Mają oni do odsiedzenia najdłuższe wyroki, często dożywocia (w stanie Alaska nie wymierza się ani nie wykonuje kary śmierci).

Więźniów pilnuje ich 200 strażników. Osadzeni noszą drelichy w różnych kolorach. W ten sposób władze zakładu podzielili ich na mniej niebezpiecznych - są ubrani na żółto - i brutalnych (ich ubrania mają czerwony kolor). W Spring Creek przebywają również skazani na kary mniejsze niż 10 lat pozbawienia wolności, ale nie mają kontaktu z więźniami z wieloletnimi wyrokami.

Reklama

Ucieczki? Jakie ucieczki?

Więzienie architektonicznie przypomina kampus. Składają się na niego trzy odseparowane od siebie dwupiętrowe betonowe bloki, w których przebywają skazańcy. W kolejnym, większym budynku mieści się administracja. Nad wszystkimi góruje wieża strażnicza. Teren otacza wysoki mur i częściowo siatka z drutem kolczastym. Tuż za nimi jest asfaltowa droga, umożliwiająca strażnikom szybki dojazd z zewnątrz do każdego punktu ogrodzenia i błyskawiczny pościg za ewentualnymi uciekinierami.

Takich jednak jak do tej pory w Spring Creek nie było. W więzieniu podjęto jedną próbę, inny plan ucieczki odkryto przed wprowadzeniem go w życie. Osadzeni wiedzą, że szansa na wydostanie się z supermaksu jest niewielka. A jeśli komuś by się udało zwiać, to i tak ma małe szanse przeżycia na mroźnej Alasce. Lato jest tam krótkie, zaś więzienne drelichy niezbyt ciepłe...

Pod prysznic jak baran

Najbardziej brutalni przestępcy przebywają w budynku numer 1. Obowiązują w nim szczególne zabezpieczenia. Na przykład skazańcy niemal w ogóle nie wychodzą na wewnętrzny dziedziniec bloku. W swoich niewielkich celach przebywają 23 godziny na dobę.

Gdy muszą je opuścić, strażnicy zakładają im kajdanki jeszcze przed otworzeniem zamka. Skazany staje tyłem do drzwi, strażnik otwiera okienko, przez które zwykle podaje się więźniowi tacę z pożywieniem, osadzony wysuwa przez nie dłonie i wtedy zostaje zakuty. Po wejściu strażnika na nogi więźnia nakładane są kolejne pęta, następnie łańcuchem łączy się ręce i nogi. Skazany ma jedynie tyle swobody, by zrobić mały krok. Spętany niemal jak baran jest prowadzony na widzenia lub pod prysznic.

Pocałunek nie dla każdego

W zależności od tego, czy więzień jest uznawany za niebezpiecznego, czy mniej groźnego, przysługuje mu inna forma kontaktu z odwiedzającymi go bliskimi. I tak "niebezpieczni" rozmawiają z rodziną przez słuchawkę, siedząc w pomieszczeniu za grubą szybą. Tym mniej groźnym pozwala się na bezpośredni i fizyczny kontakt z gośćmi. Regulamin mówi o "uścisku i krótkim pocałunku na przywitanie i pożegnanie więźnia z odwiedzającą go osobą".

W sali spotkań zawsze jest obecny strażnik, który obserwuje osadzonego i wizytujących. Przebywający w budynku numer 1 (wysokiego ryzyka) mają wyznaczony czas wizyt pomiędzy 8.30 a 10.30 rano. Pozostali więźniowie korzystają z tego przywileju pomiędzy godziną 13 i 16. W piątki, weekendy i w niektóre dni świątecznie możliwe są także odwiedziny pomiędzy godziną 18.30 i 21.

Pożądana zmiana klimatu

22 sierpnia 2004 roku więzień Carl Abduhl zamordował w Spring Creek innego osadzonego, był to pierwszy tego typu przypadek w tym zakładzie. Po zabójstwie Abduhl został skazany na 99 lat więzienia, co zresztą nie zrobiło na nim wielkiego wrażenia. W tym czasie bowiem odsiadywał już karę 77 lat pozbawienia wolności za znęcanie się nad zwierzętami i morderstwo. Dobrze wiedział, że i tak nie wyjdzie stąd do śmierci, więc kolejny wyrok był dla niego tylko dodatkowym świstkiem papieru z jego nazwiskiem.

Więziennictwo na Alasce boryka się z poważnymi problemami.

Liczba skazywanych na odbywanie kar pozbawienia wolności stale się powiększa, natomiast ośrodków odosobnienia nie przybywa. Dlatego przestępców przenosi się do prywatnych więzień znajdujących się w stanie Arizona. Wielu cieszy zmiana klimatu. Na Alasce zima trwa dziewięć miesięcy, więc przenosiny do stanu, w którym niemal jak w Kalifornii zawsze świeci słońce, są traktowane jak wczasy w ośrodku wypoczynkowym. Bo to, czy będą odsiadywać wyroki w jednym z supermaksów, czy w innym, zatwardziałym przestępcom nie robi różnicy.

Kazimierz Rutkowski

Śledztwo
Dowiedz się więcej na temat: Stany | wyroki | ucieczki | kara więzienia
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy