Łoł, tok szoł!

Mieliśmy już pokazowy seks w wannie, mniej lub bardziej reżyserowane "sceny erotyczne", konflikty, sceny zazdrości, a nawet ślub - na żywo. A teraz mamy reality-show z transseksualistą.

Sześciu wyselekcjonowanych facetów walczy o względy modelki, z którą wybrany przez nią "zwycięzca" spędzi tydzień na luksusowym jachcie i zainkasuje 10 tys. funtów. Sęk w tym, że owa modelka, o którą rywalizują w programie młodzi, przystojni Brytyjczycy, była kiedyś mężczyzną!

Fakt ten bohaterka ujawniła widzom już w pierwszym odcinku programu, zniechęcając do śledzenia dalszego ciągu tych, których jeszcze mogły jakoś kręcić umizgi pretendentów do zdobycia niebrzydkiej przecież laski. Do samego końca programu nie są oni świadomi, że starają się o względy nie do końca kobiety...

Reklama

Jak daleko w swoich ingerencjach w ludzką intymność mogą się jeszcze posunąć producenci różnych talk-show's, włażący w coraz bardziej podkutych butach w najbardziej skryte obszary stosunków męsko-damskch?

Mniej "komercyjny" widz zaczyna się zastanawiać, kiedy podczas "tokszołów" partnerzy zaczną się wzajemnie zabijać albo kaleczyć, a następnie opowiadać spoconemu reporterowi o tym, co czuli, kiedy wbijali nóż w serce współuczestnika programu.

Czy pytania o granice i o resztki zwyczajnej przyzwoitości pojawiają się jeszcze w głowach "kreatorów" telewizyjnej wyobraźni?

Współczuć można też ludziom, którzy za pieniądze tokują do kamery na każdy temat, jaki pojawi się w głowach jego "autorów".

Przemoc? Proszę bardzo: - Marcinie, co czułeś kiedy biłeś obecną tu Mariolę? Czy chociaż przez chwilę nie pomyślałeś o tym, że przecież rok temu założyłeś jej obrączkę na palec?

Zdrada? Jedziemy: - Czy twoja żona, Sylwio, kiedy zastała cię w swoim łóżku ze szwagierką, była trzeźwa? - Nie, i to mnie chyba uratowało!

Narkotyki? OK.: - Dziewczyny, czy biorąc narkotyki twarde nie pomyślałyście o tym, żeby jednak przejść na miękkie? Przecież to nie wymaga zbyt wielkiej inteligencji...

I tak oto, regularnie, na stałym, sprawdzonym poziomie, z mniej więcej przewidywalną średnią oglądalnością, rżnie się głupa z ludzi: z Bogu ducha winnych, naiwnych kobiet, z mężczyzn, którzy pogubili się w ocenie rzeczywistości i bardziej od telewizyjnej publicystyki potrzebują psychologa lub psychiatry, albo z kobiet i mężczyzn jednocześnie - widzów, którzy bezkrytycznie wierzą "autorytetom" i regularnie to wszystko oglądają.

Wyśmiał to wszystko już dawno temu w swojej piosence Andrzej Sikorowski: "Łoł, tok szoł / Ktoś przed kamerą majtki zdjął / Powiedział, ile razy może / I z kim od dawna dzieli łoże.". Miał rację?

SP

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: show
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy