Recesja sprzyja (samo)uśmiercaniu?

Liczba samobójstw i morderstw wzrośnie z powodu recesji - ostrzega pismo "The Lancet". I cytuje statystyki, które potwierdzają tę mroczną hipotezę. Postanowiliśmy przyjrzeć się sprawie uważniej...

Przewidywania ekspertów z Oksfordu oraz London School of Hygiene and Tropical Medicine podajemy za PAP. Opierają się one na analizie przemian ekonomicznych, wydatków socjalnych oraz śmiertelności.

Dobre złego strony

Dane, na których pracowali naukowcy, pochodziły z 26 europejskich krajów. Zbierano je w latach 1970-2007. Okazało się, że wzrost bezrobocia o 1 procent oznacza wzrost liczby morderstw i samobójstw o 0,8 proc.

Częściowym rozwiązaniem może być pomoc państwa. Każde 100 dolarów wydanych rocznie w przeliczeniu na jednego bezrobotnego, zmniejsza liczbę samobójstw o 0,4 procenta.

Jednak recesja może też mieć dobre strony - czytam w korespondencji. Otóż wraz ze wzrostem bezrobocia o 1 procent powinna zmniejszyć się o 1,4 procenta liczba ofiar wypadków drogowych - prawdopodobnie dlatego, że podczas kryzysu ludzie mniej jeżdżą własnymi samochodami i poruszają się pieszo albo statystycznie bezpieczniejszymi od samochodu publicznymi środkami transportu.

Reklama

Mniej cięższych przestępstw

A jak ustalenia brytyjskich naukowców mają się do polskich realiów? Postanowiliśmy skonfrontować je z policyjnymi statystykami i danymi makroekonomicznymi. W maju br. (z tego okresu pochodzą najświeższe dane), bezrobocie w Polsce było o 0,8 proc. wyższe niż przed rokiem (10-10,8 proc.) - czyli w czasie, kiedy nikt w naszym kraju o recesji jeszcze nie myślał. Czy w tym okresie zwiększyła się liczba morderstw i samobójstw?

Niestety, brakuje danych na temat liczby samobójstw, więc w tej części nie uda nam się zweryfikować twierdzeń Brytyjczyków. Sfalsyfikujemy je za to w odniesieniu do morderstw, bowiem w porównaniu do pierwszego półrocza 2008 r., przez pierwsze 6 miesięcy br. zanotowano o 3,6 proc. mniej zabójstw (spadek z 357 do 344). Co więcej, tendencja spadkowa dotyczyła także innych, najcięższych przestępstw. Dość wymienić bójki lub pobicia - mniej o 6,7 proc. (spadek z 6.920 do 6.455), zgwałcenia - mniej o 10,2 proc. (spadek z 949 do 852), czy przestępstwa rozbójnicze - spadek o 6,8 proc., z 9.523 do 8.873.

Na drogach jednak bezpieczniej

Za to, jeśli wierzyć naukowcom z Oksfordu i Londynu, recesję doskonale widać na polskich drogach. Jak wynika z policyjnych statystyk, w pierwszej połowie 2009 r. doszło do 19.756 wypadków, w których zginęło 1.911 osób a 25.259 odniosło rany. Jak słusznie zauważa Komenda Główna Policji, liczby te są duże i ciągle szokują, jednak warto zauważyć, że są one znacznie niższe aniżeli rok wcześniej. Oto bowiem, w porównaniu z pierwszym półroczem 2008 r., od stycznia do czerwca br. na polskich drogach wydarzyło się aż o 3.250 wypadków mniej, liczba zabitych zmalała o 533 osoby, a liczba rannych - o 3.848 osób.

Zatem czy Brytyjczycy mają rację? Na to pytanie odpowiedzcie sobie sami...

Marcin Ogdowski/PAP

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: recesja
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy