Bastion Yotta: Dan Bilzerian doczekał się konkurenta

Bastion Yotta bardzo stara się być nowym Danem Bilzerianem. Co ciekawe, to naprawdę mu się udaje! Jego dom w luksusowej dzielnicy Hollywood Hills w Los Angeles już został ochrzczony mianem nowego "Playboy Mansion".

Kim jest Bastion? Mówcą motywacyjnym, szastającym pieniędzmi bogaczem i frywolnym mężem mogącej pochwalić się olbrzymim biustem Marii. Wzorem wspomnianego już ekscentryka dzieli się on kulisami swojego wystawnego życia ze światem.

- Życie to piknik - przekonuje Yotta. - Nie można oddzielać pracy od zabawy. Przecież żyje się tylko raz.

Tę filozofię Bastion nazwał Yotta Life - na cześć swojego nazwiska i firmowanych nim wybryków. Wraz z żoną ogromnych pieniędzy dorobili się nie tylko na wykładach, na których to przekonuje, że wystarczy codziennie wypisywać listę 10 rzeczy dlaczego jest się super, aby poczuć się lepiej, ale i linii produktów do modelowania sylwetki ciała oraz odchudzania.

Jednego nie można mu odmówić: faktycznie wprowadza on wyznawane przez siebie zasady w życie. Dla państwa Yotta życie to jedna wielka balanga. Małżonkowie nie tylko o tym mówią, ale i chwalą się na Instagramie. Chcą, aby zdjęcia z ich pełnego przepychu życia zobaczył każdy.

Reklama

Cyfrowe fotografie w sieci to jedno, ale jak "analogowe" skargi sąsiadów na państwo Yotta to równie interesująca część ich życiorysu. Mieszkańcy domów w okolicy wynajmowanej przez Bastiona i Marię za bagatela 40 tys. dolarów miesięcznie willi ciągle donoszą lokalnym władzom, że mają już dość głośnych imprez.

Przeważnie bierze w nich udział około 350 osób. Dużą część z nich stanowią kobiety ubrane wyłącznie w bikini, chyba że balanga ma charakter balu przebierańców. Po rezydencji przechadzali się między innymi bardzo bezpruderyjni superbohaterowie...

Jak na krytyczne uwagi sąsiadów reaguje Yotta? W jednym z wywiadów powiedział on, że ci ludzie najwidoczniej mu zazdroszczą.

- Wynajmując dom za te pieniądze chyba ma się prawo do robienia tego, na co ma się ochotę - mówi Bastion dodając, że już wcześniej organizowano w nim równie głośne imprezy.

W rzeczonym domu nigdy nie brakuje skąpo odzianych kobiet - i to nawet wtedy, kiedy z głośników nie leci już żadna muzyka, a goście rozchodzą się do domów. Yotta twierdzi, że  panie są jego gośćmi i uczy je on "jak żyć pełnią życia". No tak, teraz już wszystko jest jasne...

INTERIA.PL
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy