RoboCop to przy nich mięczak - najtwardsi policjanci świata

Chyba każdy "duży chłopiec" zna historię filmowego RoboCopa - policjanta, który w wyniku strzelaniny został prawie zabity, ale dzięki mechanicznemu ciału powrócił do służby. Na świecie istnieją jednak tacy funkcjonariusze, którzy zawstydziliby go nie przywdziewając podobnego pancerza.

W czasie policyjnych akcji bądź patroli nie trudno znaleźć się w niebezpiecznej sytuacji, w której zagrożone jest życie lub zdrowie. Od ułamków sekund i odpowiednich decyzji zależy to, kto - policjant czy przestępca - wyjdzie z konfrontacji cało.

Poznajcie historie funkcjonariuszy, którzy podobnie jak filmowy Alex "RoboCop" Murphy zostali wyeliminowani z gry, ale powrócili do niej, by pokazać, że sprawiedliwość musi zatriumfować. Część z nich z powodzeniem nadawałaby się na scenariusz dobrego filmu sensacyjnego...

Marcus Young - sprawiedliwości musi stać się za dość

To miała być rutynowa akcja - zwyczajne zatrzymanie dziewczyny, która próbowała wynieść coś ze sklepu. Zadanie, które można zademonstrować jeszcze nie doświadczonemu kadetowi. Marcus Young, policjant o blisko dwudziestoletnim doświadczeniu postanowił, że weźmie je na siebie. Wraz ze swoim podopiecznym podjechał on radiowozem pod sklep, aby ująć złodziejkę.

Chwilę później wszystko zamieniło się w walkę na śmierć i życie z chłopakiem zatrzymanej. Ten okazał się być ochroniarzem dziewczyny, który spokojnie czekał na parkingu. Trzydziestopięcioletni mężczyzna większość swojego dorosłego życia spędził w więzieniu - trafił on do niego za kradzieże i morderstwo, które popełnił jeszcze jako nastolatek. Pech chciał, że przebywał on na zwolnieniu warunkowym. Pchnął on Marcusa nożem w plecy po czym kilkukrotnie do niego strzelił - w tym raz w twarz! Walkę kontynuował kadet, ale napastnikowi udało się dostać do środka radiowozu.

Young leżał na ziemi. Połowa jego ciała była sparaliżowana. Mocno krwawił. Resztkami sił zawołał swojego podopiecznego, aby ten wyciągnął pistolet znajdujący się w jego kaburze, do którego on nie może już sięgnąć i włożył mu go w lewą rękę. Marcus mimo ogromnego bólu i trudności wstrzymał oddech, wycelował i pociągnął za spust. Udało mu się zabić szalonego bandytę. Pozostało mu tylko oczekiwanie na pomoc.

Brian Murphy - kuloodporny

W sierpniu 2012 r. w stanie Wisconsin w USA doszło do strzelaniny w sikhijskiej świątyni. Wezwanie odebrał porucznik Brian Murphy. Kiedy zjawił się on na miejscu musiał stawić czoła uzbrojonemu napastnikowi. Niestety, okazał się on szybszy od 51-letniego policjanta. W potyczce twarzą w twarz Murphy został trafiony aż dziewięć razy!

Funkcjonariusz zachował jednak zimną krew. Kiedy podbiegli do niego jego koledzy... zaczął on wydawać im polecenia! Murphy wciąż kierował akcją - i to mimo śmiertelnie niebezpiecznych ran po kulach. Nie pozwolił także na to, aby lekarze opatrzyli go wcześniej niż cywili, którzy ucierpieli na skutek ataku. Dla wielu stał się bohaterem jeszcze tego samego dnia.

Gregory Jaglowski - człowiek, który nie wie co strach

Chicago, rok 1988. Do budynku jednej z miejskich szkół wchodzi uzbrojony 40-letni mężczyzna grożący, że "zabije wszystko co się rusza". Do akcji prędko wkroczyła policja, ale psychopata okazał się niebezpieczniejszy niż wcześniej sądzono. Zabił on policjantkę Irmę Ruiz, matkę czwórki dzieci. Zranił też w nogi jej partnera, Gregory'ego Jaglowskiego.
 
Ten nie dał jednak za wygraną. Wezwał przez radio pomoc, po czym, z kulami w nogach, udał się w pogoń za niebezpiecznym osobnikiem, który w międzyczasie zabił kolejne trzy osoby. Jaglowski wdał się w kolejną strzelaninę i znów został trafiony. Mimo to, udało mu się posłać celny strzał prosto w klatkę piersiową mordercy. Ta sztuka nie udała się nawet RoboCopowi.

Ivan Mercano - pościg do samego końca

Co zrobilibyście w sytuacji, kiedy postrzelono was w klatkę piersiową i w drodze do szpitala zauważacie samochód ludzi, którzy otworzyli ogień w waszym kierunku? Nowojorskiemu gliniarzowi Ivanowi Mercano przydarzyło się coś podobnego. Kurczowo trzymał się on rany postrzałowej na tylnim siedzeniu samochodu prowadzonego przez jego dziewczynę (wszystko zdarzyło się kiedy był on po służbie), kiedy nagle zauważył przed maską... wóz przestępców.

Rozkazał on swojej drugiej połówce pościg za poszukiwanymi. Dla wyjętych spod prawa osobników zakończył się on na... wystawie sklepowej. Nie dali oni jednak za wygraną. Dwójka ta wysiadła z wozu i próbowała uciekać na piechotę. Na ich nieszczęście Mercano też opuścił samochód. Jedną ręką uciskał ranę, drugą sięgnął po pistolet. Mimo osłabienia zdołał on ustrzelić jednego z przestępców. Za drugim udał się w pogoń cały czas krwawiąc...

Don Jerome - przede wszystkim nieść pomoc...

Stróż prawa z Chicago, Don Jerome, zapewne za swój wyczyn zasłużył wśród kolegów na miano gwiazdora kina akcji. W listopadzie 2012 r. odpowiedział on na zgłoszenie napadu z bronią w ręku na sklep. Kiedy pojawił się na miejscu zobaczył tylko krzyczącą właścicielkę i plądrującego półki złoczyńcę. Jak sam wspomina "włączył mu się wtedy autopilot". Krzyknął "Stój! Policja!" i właściwie od razu pobiegł za złodziejem.

Rabuś udał się na tyły sklepu zamykając za sobą drzwi. Don wykopał je z zawiasów. Na zapleczu zobaczył sześć osób, którym związano ręce i nogi, a usta zaklejono taśmą klejącą. Jerome nie zdążył nawet schylić się, aby im pomóc. Został zaatakowany przez drugiego złodzieja.

Po chwili szamotał się w ciasnym korytarzu z dwoma napastnikami. Udało mu powalić się jednego, który już zaczął sięgać do torby po broń. Walka przeniosła się z powrotem do głównej części sklepu. Mercano zakończył ją... wypadając wraz z ważącym blisko 115 kilogramów przeciwnikiem przez sklepową szklaną witrynę prosto na ulicę. Przy pomocy jednego z przechodniów ostatecznie unieszkodliwił złodzieja.

Reklama

Nie mieli metalowych pancerzy, ale okazali się skuteczniejsi niż maszyny. Okazuje się, że stróżów prawa z krwi i kości trudno jest wymienić na lepsze modele...

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: Robocop | policja
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy