Sweet focie ze spluwami - ci gangsterzy nie mają nic do ukrycia

Handlują narkotykami, walczą na śmierć i życie z konkurencyjnymi grupami, a także... dbają o swój wizerunek na portalach społecznościowych. Tak działają współczesne kartele w Meksyku, które z Facebooka korzystają niczym duże firmy bądź instytucje rządowe. Dzieło Marka Zuckerberga z powodzeniem zmieniło nawet świat przestępczy.

Widoczny na powyższej fotografii zrobionej "z ręki" to Broly - jeden z członków kartelu Los Caballeros Templarios. Podobnie jak jego koledzy po fachu zajmuje się on przemytem, porwaniami, praniem brudnych pieniędzy oraz okazjonalnie rozbojami, a nawet zabójstwami na zlecenie. Nie wiadomo czy Broly nadal żyje, ale w internecie pozostawił on trwały ślad swojej działalności w postaci popularnych "sweet fotek".

Kryminalista-idiota, który nie wiedzieć czemu pokazuje światu swoją twarz? W żadnym wypadku - rzeczone zdjęcie to tylko jeden z przykładów tego jak współczesne gangi tworzą swój wizerunek w mediach.

Reklama

"Walczyć lub umrzeć w batalii o społeczną sprawiedliwość" - to mantra powstałej w 2011 roku organizacji przestępczej Los Caballeros Templarios. Jeszcze do niedawna ta filozofia godna Robin Hooda była propagowana poprzez fanpage kartelu. Został on niedawno zamknięty przez Facebooka. Znaleźć można było na nim nie tylko zdjęcia kochającego obiektyw Broly’ego, ale także filmy z oficjalnymi oświadczeniami.

Te ostatnie cieszyły się większą popularnością niż występy przed kamerą meksykańskiego prezydenta.

Wszystko to miało służyć wybieleniu przestępczych działań gangu. O dziwo, strona w dość szybkich czasie zgromadziła aż dziesięć tysięcy fanów, którzy aktywnie okazywali wsparcie dla Los Caballeros Templarios. Przy okazji była ona swoistym prztyczkiem w nos dla służb mających za zadanie tropienie przestępców.

Wielu może pomyśleć, że prowadzenie fanpage’a na Facebooku i umieszczanie na nim swoich zdjęć to właściwie dobrowolne oddanie siebie na tacy w ręce władzy. Nic bardziej mylnego - gangsterzy korzystali nie tylko z usług specjalistów od mediów społecznościowych, ale także z pomocy programów szyfrujących, które miały zapobiec wytropieniu ich przez sieć.

To tylko jedna strona medalu. Los Caballeros Templarios stali się również ekspertami w wyszukiwaniu informacji o osobach mogących stanowić dla nich zagrożenie. To im przypisuje się porwanie jednej z osób prowadzących najchętniej czytanego bloga o meksykańskich wojnach narkotykowych, do którego doszło w maju tego roku. Bloger od tamtego czasu nie daje żadnych znaków życia, co świadczy tylko o tym, że jest to naprawdę niebezpieczna organizacja, której internetowy PR jest zwyczajną "maską".

Tak zwane ekspresowe porwania to dziedzina, w której Los Caballeros Templarios stali się specjalistami. Swoich klientów śledzą na podstawie ich poczynań w sieci bądź "śladów" zostawianych przez nadajniki GPS w smartfonach. Co ciekawe, gang porywa nie tylko dla okupu, ale i... umiejętności związanych z bezpieczeństwem w sieci. W samym 2012 roku w Meksyku zaginęło 36 specjalistów pracujących dla koncernów informatycznych. Policja nie ma wątpliwości kto stoi za tymi przestępstwami.

Kto mieczem wojuje, od miecza zginie. Eksperci są zgodni, że mimo dużej ostrożności, jaką charakteryzują się działania karteli w sferze social media już wkrótce Los Caballeros Templarios i im podobni wpadną w ręce stróżów prawa. Jakby na to nie patrzeć wrzucili oni do sieci sporo materiału dowodowego. To cena za popularność, na którą sami zapracowali...


INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: gangi | social media
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy