Lockheed Martin L-1011 TriStar zatopiony w słusznym celu. To podwodny raj
Widok tego ogromnego samolotu pasażerskiego dalekiego zasięgu zapiera dech w piersiach nawet na pasie startowym, a co dopiero pod wodą. Wrak spoczywa jednak na dnie nie do podziwiania, ale w słusznym celu, a mianowicie ma zmienić się w sztuczną rafę koralową.
L-1011 TriStar to solidny kawałek historii lotnictwa, bo produkowany przez Lockheed Martin samolot dalekiego zasięgu był w momencie swojej premiery najbardziej zaawansowaną technicznie maszyną pasażerską na świecie. Tyle że konkurencja ze strony Boeinga 747 czy McDonnell Douglas DC-10 okazała się zbyt silna i Lockheed Martin L-1011 TriStar nie zyskał zbytniej popularności. Koncern wyprodukował co prawda 250 sztuk tego modelu, ale był to jednocześnie jego pierwszy i ostatni cywilny odrzutowy samolot pasażerski, który w ostatecznym rozrachunku przyniósł 2,5 mld dolarów strat.
Co ciekawe, jeden ze wspomnianych 250 egzemplarzy, który należał do wielu linii lotniczych, ale zakończył swój żywot w portugalskim Luzair, został kilkanaście lat temu zaparkowany i porzucony w porcie lotniczym Akaba w Jordanii. Lokalne władze postanowiły więc wykorzystać go w słusznym celu i w 2019 roku zatopiły go w Morzu Czerwonym, by zmienić go w sztuczną rafę koralową i wspomóc życie morskie.
I słuch po nim zaginął aż do tego miesiąca, kiedy to amerykański fotograf podwodny Brett Holzer uwiecznił jego obecną kondycję na zdjęciach i udostępnił na swoim Instagramie. Jak się okazuje, wrak samolotu spoczywający na głębokości od 15 do 28 metrów powoli staje się częścią podwodnego świata, a przy okazji rajem dla nurków i fotografów.
Po 3 latach od zatopienia skrzydła samolotu stały się schronieniem dla licznych koralowców miękkich, a kadłub samolotu jest otoczony ogromnymi gąbkami, będącymi domem dla wielu różnych gatunków - zdaniem Holzera można tu spotkać choćby żerujące ośmiornice czy rozdymkowate, a widok jest po prostu niewiarygodnie piękny.
Szczególnie w połączeniu z możliwością wpłynięcia do środka Lockheed Martin L-1011 TriStar, który wciąż jest w świetnej kondycji. Można tam poczuć się jak na pokładzie każdego innego samolotu, bo na miejscu są kokpit, siedzenia, pomieszczenie kuchenne, a nawet toalety, tyle że ten leży na dnie morza. Brett Holzer zaznacza jednak, że ze względu na głębokość atrakcja jest przeznaczona raczej dla doświadczonych nurków, ale widoki wynagradzają cały trud.