"Czerwona Piątka z Cambridge" - szpiedzy z uniwersytetu

Anthony Blunt, Guy Burgess i Donald MacLean i Kim Philby. Kim był piąty szpieg? /East News
Reklama

​Wydawałoby się, że to niemożliwie, aby angielski dżentelmen, absolwent ekskluzywnego uniwersytetu, mógł zdradzić swój kraj i Jego Królewską Mość. Najsłynniejszą grupę Brytyjczyków i zarazem sowieckich agentów nazwano "Czerwoną Piątką z Cambridge".

Na trop grupy wpadło FBI przy okazji analizy informacji dostarczonych przez program "Venona" (więcej na ten temat przeczytasz w naszym artykule).

Wynikało z nich, że w latach 1944-1946 w ambasadzie brytyjskiej w Waszyngtonie działał sowiecki agent o pseudonimie "Homer".

Gdy przyjrzano się pracownikom placówki dyplomatycznej, wytypowano najbardziej podejrzaną osobę: Donalda MacLeana, wysokiego urzędnika MSZ (i zarazem agenta Moskwy, zwerbowanego jeszcze w latach 30.).

Reklama

MacLean jednak nie trafił przed oblicze sądu, ostrzegł go przed zagrożeniem Kim Philby, funkcjonariusz brytyjskiego wywiadu i kontrwywiadu, specjalista od ZSRR - radziecki szpieg! MacLean, wraz ze swoim kumplem, Guy Burgessem (którego sam zwerbował), w 1951 roku zdołał zbiec do ZSRR.

Prócz tych trzech do słynnej "Piątki" należeli jeszcze John Cairncross, mający szerokie kontakty w brytyjskim wywiadzie (donosił Sowietom jako "Moliere"), oraz Anthony Blunt, wybitny profesor historii sztuki w Cambridge, pomagający pozostałym szpiegom pozyskiwać nowych agentów.

Wszystkich łączyło idealistyczne podejście do szpiegowania. Nie zdradzili bowiem dla pieniędzy, a dlatego, że uwierzyli w komunizm.

W dobie Wielkiego Kryzysu, który wstrząsnął światem na przełomie lat 20. i 30. XX wieku, wielu młodych ludzi zwątpiło w dotychczasowe wartości. Czytali klasyków myśli lewicowej, wstępowali do socjalistycznych stowarzyszeń i zażarcie dyskutowali. I dochodzili do wniosku, że marksizm-leninizm proponował lepszą alternatywę niż kapitalizm. W Moskwie wiedziano, jak wykorzystać ich naiwny idealizm.

Członkowie "Piątki" istotnie wiele uczynili dla ojczyzny światowego proletariatu, zwłaszcza podczas II wojny światowej i po jej zakończeniu, gdy rozpoczęła się zimna wojna. Na przykład MacLean w latach 40. ub. wieku przekazał swoim mocodawcom setki najtajniejszych dokumentów. Pracując w MSZ w referacie ds. amerykańskich, miał dostęp m.in. do dokładnych zapisów depesz, jakie wysyłali do siebie brytyjski premier Winston Churchill i prezydent USA Franklin Delano Roosevelt.

Stalin musiał mieć niezłą zabawę, gdy je czytał na Kremlu. Szczególnie cennym nabytkiem okazał się dla Sowietów John Cairncross, który oferował największe tajemnice zachodnich aliantów. W 1941 roku doniósł Moskwie, że według brytyjskich naukowców, skonstruowanie bomby atomowej na bazie wzbogaconego uranu jest całkowicie wykonalne.

Przekazał też, że w USA rozpoczęto pracę nad bronią nuklearną. Zatrudniono go również w Bletchley Park, gdzie w ramach projektu "Ultra" łamano szyfry Enigmy. Cairncross przekazał do sowieckiej centrali szczegóły planowanej na wiosnę 1943 roku niemieckiej operacji "Cytadela", co pomogło Armii Czerwonej w przygotowaniach do bitwy pod Kurskiem.

Z kolei największym osiągnięciem Guy’a Burgessa było skaptowanie do pracy dla Sowietów Philby’ego. Ten, robiąc błyskotliwą karierę w brytyjskim wywiadzie, zapewniał kolegom parasol ochronny. Szło mu tak dobrze, że o mało nie został szefem SIS (Secret Intelligence Service), znanym też jako MI6.

Jednak wokół kolejnych członków grupy zaciskały się sieci zarzucone przez kontrwywiad. Gdy Burgess zbiegł do ZSRR, zaczęto podejrzewać też Philby’ego - obaj panowie znali się, ponieważ mieszkali razem podczas pracy w Waszyngtonie. Jednak Philby’emu nic konkretnego nie zdołano udowodnić. Mimo to utracił zaufanie zwierzchników i został zwolniony z pracy w wywiadzie.

Przez 10 lat pozostawał w Wielkiej Brytanii, nim w 1963 roku zbiegł do ZSRR, dołączając do kolegów. Zdrajcom nie wiodło się tam najlepiej, nie potrafili się dostosować do sowieckiego raju. Burgess rozpił się, miał też kłopoty z powodu swojego homoseksualizmu, umarł wkrótce po przyjeździe Philby’ego. MacLean radził sobie lepiej, pisał analizy dla sowieckiego politbiura i dosłużył się stopnia pułkownika KGB, zmarł w 1983 roku.

John Cairncross i Anthony Blunt, choć wywiad brytyjski dowiedział się o ich działalności, nie stanęli przed sądem. A cała "Piątka" stała się przykładem, w jaki sposób źle pojmowany idealizm może sprowadzić na manowce, do służby zbrodniczemu czerwonemu imperium.

Jacek Inglot

***Zobacz materiały o podobnej tematyce***

Śledztwo
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy