Czerwony Waszyngton - polowanie na sowieckich szpiegów

Whittaker Chambers w czasie przesłuchania w Waszyngtonie /ASSOCIATED PRESS/FOTOLINK /East News
Reklama

Na przełomie lat 40. i 50. XX wieku wydawało się, że zimna wojna między Zachodem a blokiem komunistycznym lada moment przekształci się w otwarty konflikt. Nic więc dziwnego, że coraz goręcej robiło się także na froncie wywiadowczym. W USA rozpoczęło się wręcz polowanie na sowieckich szpiegów.

Wielką w tym rolę odegrał Whittaker Chambers (1901-1961), pisarz i dziennikarz, który w 1924 roku wstąpił do amerykańskiej partii komunistycznej. Towarzysze docenili jego zaangażowanie, bowiem 9 lat później wysłali go do Moskwy, gdzie został przeszkolony przez wywiad. Gdy wrócił, został ważnym członkiem tzw. Ware Group, tajnej komunistycznej komórki, mającej za zadanie infiltrować członków rządu USA. Chambers był łącznikiem grupy z jej sowieckim szefem, Borysem Bykowem.

Jednak gdy w drugiej połowie lat 30. w Związku Sowieckim zaczęła się Wielka Czystka (inspirowana przez Stalina), miłość Amerykanina do ojczyzny światowego proletariatu znacznie osłabła. Chambers zerwał agenturalne kontakty i starannie ukrył archiwum dokumentujące jego współpracę. Dziennikarz rozpoczął pracę w magazynie "Time", publikując jawnie już antykomunistyczne artykuły.

Po zawarciu paktu Ribbentrop-Mołotow w 1939 roku zdecydował się działać. Zgłosił się do zastępcy sekretarza stanu Adolfa Berlego i przekazał informacje o zakusach sowieckiego wywiadu na terenie USA. Niestety, doniesień Chambersa nie potraktowano z należytą uwagą; wkrótce zresztą ZSRR stał się sojusznikiem Ameryki w wojnie z Niemcami...

Ale w 1948 roku panowała już zupełnie inna atmosfera. O rewelacjach Chambersa przypomniał kongresmen z Kalifornii, Richard Nixon (przyszły prezydent USA). Za jego sprawą dziennikarz stanął przed Komisją ds. Działalności Antyamerykańskiej, a wtedy zeznał, że wielu członków administracji Roosevelta było sowieckimi szpiegami! Na sporządzonej przez niego liście znalazł się m.in. Alger Hiss, wysokiej rangi urzędnik Departamentu Stanu. Wybuchł skandal, bo chodziło o wybitnego dyplomatę - uczestnika konferencji jałtańskiej.

Gdy powstawała ONZ, to Hiss, pełniący wówczas obowiązki sekretarza generalnego, negocjował liczbę miejsc w nowej organizacji dla Związku Sowieckiego (Kraj Rad dostał trzy, bo także jego dwie republiki, Ukraina i Białoruś, zostały przyjęte w poczet członków ONZ).

Reklama

Oskarżenia Chambersa przyjmowano z niedowierzaniem, Amerykanom po prostu nie mieściło się w głowach, że jeden z najbliższych współpracowników zmarłego prezydenta jest agentem wrogiego mocarstwa! Kiedy jednak dziennikarz powtórzył oskarżenia w wywiadzie radiowym, wywołany do tablicy Hiss poczuł się zmuszony do reakcji. Wytoczył mu proces o zniesławienie. Ale i Chambers miał powód do zadowolenia, bo przeciwko dyplomacie zostało wszczęte śledztwo federalne.

W 1949 roku Hiss został oskarżony o szpiegostwo i... uniewinniony! Chambers nie zamierzał się poddawać i przedstawił kopie dokumentów dotyczących Ware Group. Miał je na mikrofilmach, które w obawie przed dawnymi kompanami ukrywał w... wydrążonej dyni.

Kwity okazały się mocne i na powtórnym procesie Hissa skazano na 5 lat więzienia, lecz nie za szpiegostwo, tylko za... krzywoprzysięstwo, bo skłamał przed sądem, twierdząc, że nie jest sowieckim szpiegiem. Nie można go było bowiem ponownie sądzić za to, za co wcześniej został uniewinniony. Odsiedział 3 lata i 8 miesięcy w więzieniu w Lewisburgu, zmarł w 1996 roku.

Na liście szpiegów Whittakera Chambersa znalazło się wielu prominentnych Amerykanów, np. Harry Dexter White, ekonomista, pracownik Departamentu Skarbu, jeden z ojców założycieli Międzynarodowego Funduszu Walutowego i Banku Światowego. Rewelacje Chambersa zostały potwierdzone, gdy w ramach projektu "Venona" przechwycono i rozszyfrowano sowieckie depesze. Okazało się wówczas, że Alger Hiss był od 1935 roku sowieckim szpiegiem o kryptonimie "Ales".

W 1952 roku Whittaker Chambers opublikował książkę pt. "Witness" (świadek), opisującą sprawę Hissa. Stała się bestsellerem, a jej autor bohaterem  antykomunistycznie nastawionej amerykańskiej prawicy. Prezydent Reagan odznaczył go w 1984 roku (pośmiertnie) Medalem Wolności.

Jacek Inglot

INTERIA.PL
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama