Eddie Chapman: Kasiarz, który został agentem

Eddie Chapman - jeden z najbardziej znanych podwójnych agentów działającyh w czasie II wojny światowej /Getty Images
Reklama

Gra podwójnymi agentami to ulubiony podstęp wszelkich wywiadów. Podczas II wojny światowej czasami kaptowano osobników naprawdę nietypowych, jak Eddie Chapman (1914-1997), były zawodowy żołnierz, który w połowie lat 30. porzucił karierę w armii. Został kasiarzem i wraz z paczką londyńskich łotrów dokonywał napadów na banki i bogaczy na West Endzie.

W końcu - na gościnnych występach w Szkocji - powinęła mu się noga i musiał szybko zmienić klimat. Udał się na położoną na kanale La Manche wyspę Jersey, gdzie kontynuował przestępczą działalność. Wpadł po splądrowaniu sejfu i trafił do więzienia. Wybuchła wojna i po kapitulacji Francji Niemcy zajęli Wyspy Normandzkie. W ich ręce wpadł wciąż siedzący tam za kratkami Chapman. Dość szybko zainteresowała się nim Abwehra, bo jego złodziejskie wyczyny były powszechnie znane.

Przewieziono go do Paryża, gdzie nakłoniono do współpracy. Kasiarz dostał pseudonim  "Fitzchen", po czym trafił na szkolenie w typowo szpiegowskich dziedzinach takich, jak: sabotaż, skoki spadochronowe, obsługa radia, techniki szyfrowania. Jego mocodawcy planowali przerzucić go na Wyspy, gdzie miałby zatrudnić się w fabryce produkującej bombowiec Mosquito (oczywiście w charakterze dywersanta dezorganizującego działanie przedsiębiorstwa). Tak się stało 6 grudnia 1942 roku - Chapman został przez Niemców zrzucony w hrabstwie Cambridgeshire.

Reklama

Eddie - mający cechy playboya - lubił kobiety i dobre alkohole. Dlatego ani myślał wycierać się po jakiejś fabryce. Natychmiast po wylądowaniu zgłosił się do władz brytyjskich. Te zresztą były doskonale poinformowane o jego misji, przechwytywały bowiem niemieckie meldunki radiowe, które rozkodowywano za pomocą Enigmy. W MI5 (kontrwywiad) zdecydowano, że Chapman powinien, w celu zmylenia mocodawców z Abwehry, dalej pełnić swoją misję. Podjęto nawet stosowne działania, aby uwiarygodnić kreta.

Nocą z 29 na 30 stycznia 1943 roku Chapman wraz z prowadzącym go oficerem sfingował wybuch w produkującej Mosquity fabryce samolotów de Havillanda w Hetfield, w hrabstwie Hertfordshire. O "sabotażu" szeroko rozpisywała się brytyjska prasa, zamieszczając spreparowane ilustracje pokazujące zrujnowane zakłady. Po tej akcji Eddie wrócił do Niemiec (via Lizbona), gdzie doceniono jego zasługi dla III Rzeszy, odznaczając szpiega Żelaznym Krzyżem.

W MI5 planowano, że "Zigzak" (taki dostał pseudonim u Anglików) zostanie wykorzystany do zamachu na Hitlera. Podobno miał stanąć blisko Führera podczas nazistowskiego wiecu. Ostatecznie do tej akcji nie doszło. Były kasiarz wylądował jako instruktor w szkole szpiegów Abwehry w Norwegii, gdzie przez przeszło rok prowadził zajęcia, żyjąc przy tym na wysokiej stopie, m.in. otrzymał 111 tys. niemieckich marek i własny jacht.

Wygoda Chapmana skończyła się w czerwcu 1944 roku, wówczas zdecydowano bowiem o jego ponownym przerzucie do Wielkiej Brytanii. Polecono mu zbadać skuteczność bombardowania Londynu pociskami V1. Oczywiście szpieg w swoich meldunkach potwierdzał ich fenomenalną celność (w rzeczywistości rakiety skutecznie zestrzeliwano). Najprawdopodobniej dzięki tym doniesieniom Niemcy nie korygowali celności latających bomb i większość z nich spadała na przedmieścia lub pola. Niestety, MI5 musiało wkrótce wycofać "Zigzaka", ponieważ nieopatrznie powiedział za dużo o sobie pewnej norweskiej dziewczynie.

Wierność ojczyźnie i służba w charakterze podwójnego szpiega bardzo się Chapmanowi opłaciły, w Anglii został objęty amnestią i nie musiał wracać do więzienia za przedwojenne sprawki. Dodatkowo otrzymał nagrodę w wysokości 6 tys. funtów, co w tamtych czasach stanowiło znaczną sumę. Cóż to jednak było dla takiego hulaki... W wywiadzie martwiono się, że wróci do prucia sejfów. Nie było pewności, czy przed sądem nie wygadałby się o swojej działalności w czasie wojny.

Jego burzliwym życiem zainteresowali się filmowcy - Eddie sprzedał im prawa do swojej historii. W 1966 roku powstał film "Agent o dwóch twarzach" (ang.  "Triple Cross"), obraz reżyserował Terence Young, który znał kasiarza-agenta jeszcze z czasów przedwojennych (w główną rolę wcielił się Christopher  Plummer). Eksprzestępca i eksszpieg zarobione pieniądze zainwestował w uzdrowisko i od tej pory żył jako uczciwy poddany Jej Królewskiej Mości.

Jacek Inglot

***Zobacz materiały o podobnej tematyce***

Śledztwo
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy