102 "dowody" na istnienie Wielkiej Stopy

Wielu świadków twierdzi, że zetknęło się z tajemniczymi istotami, żyjącymi w lasach Ameryki Północnej. Sprawą tych domniemanych amerykańskich yeti, zwanych Bigfootami, zajmuje się dziś cała armia kryptozoologów.

Amerykański dziennik "Bay City Times" opublikował na początku marca 2009 r. wyniki badań kryptozoologa Phila Shaw. Shaw przez 15 lat zbierał informacje o spotkaniach ludzi z Bigfootami, do których miało dojść na obszarze stanu Michigan.

Rozkołysany chód

Shaw naliczył na tym stosunkowo małym obszarze aż 102 przypadki zetknięcia się człowieka z domniemanym północnoamerykańskim yeti. Jednego z nich osobiście doświadczył, podczas turystycznej wycieczki do lasu, którą odbył wraz z żoną Carol.

- Stworzenie poruszało się w pozycji wyprostowanej na dwóch nogach, ale chód miało dziwny, bardzo rozkołysany - twierdzi Phil Shaw. - Przypominało człowieka, ale było dużo większe. Nie miało na sobie ubrania, za to było porośnięte ciemnym futrem. Jestem pewien, że nie był to człowiek.

Wśród relacji zebranych przez Shawa od świadków innych spotkań z Bigfootami, wiele zasługuje na szczególną uwagę. A oto kilka przykładów. W 2000 r., w okolicach Crawford pewna kobieta usłyszała najpierw dziwne śpiewne okrzyki, a potem zaczęło ją ścigać wielkie dwunożne stworzenie przypominające małpę.

Reklama

Postać w futrze

Rok 2003, Arenac. Myśliwy, który wybrał się na polowanie z pobliskiego miasteczka Standish, dostrzegł Bigfoota kryjącego się w krzakach. Przez chwilę człowiek i Bigfoot obserwowali siebie nawzajem, po czym stworzenie poderwało się i uciekło. W 2006 r. w okolicach miejscowości Alcona, myśliwy zamieszkały w Glennie, usłyszał dobiegające z głębi lasu śpiewne okrzyki, których nie mógł wydawać człowiek. W roku 2007, pod Ogemaw, zamieszkała tam kobieta zobaczyła przekraczającą drogę postać porośniętą futrem i mającą od 2,1 do 2,4 metra wzrostu.

I jeszcze miasteczko Oscoda w 2008 roku. Tamtejszy myśliwy zobaczył w lesie Bigfoota śpiącego pod krzewami. Zaalarmowane stworzenie zerwało się jednak i uciekło.

A ludzie nie wierzą...

- Intryguje mnie potwierdzona naocznie możliwość, że Bigfoot jest realnie istniejącym stworzeniem - mówi Phil Shaw. - Zebrałem ponad 100 relacji ze spotkań podobnych do tego, które i mnie się przydarzyło. Wiem też, że takich kontaktów było znacznie więcej. Mamy przecież fotografie tych stworzeń, mamy odciski ich stóp i dłoni. Mamy wreszcie włosy, odchody i mnóstwo innych próbek. Pomimo tego wciąż twierdzi się, że nie ma dowodów na istnienie Bigfoota.

Tadeusz Oszubski

MWMedia
Dowiedz się więcej na temat: yeti | myśliwy | dowody
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy