Bellandur: Toksyczne jezioro, które płonie żywym ogniem

To nie film grozy - ta katastrofa ekologiczna dzieje się naprawdę. Jezioro Bellandur położone w mieście Bangalore w południowych Indiach jest tak zanieczyszczone toksyczną pianą, że od czasu, do czasu... płonie żywym ogniem!

Bellandur to największe (148 km2) i zdecydowanie najbardziej zanieczyszczone jezioro ośmiomilionowej metropolii. Dekady wylewania doń ścieków i odpadów chemicznych zrobiły swoje. Dziś jego powierzchnia to nie krystalicznie czyste lustro, bo taflę wody ciężko zauważyć. Przykrywa ją bowiem gęsta czapa toksycznej piany.

Piana wzbija się do góry za każdym razem, gdy nad miastem pada deszcz. Ten dziwny twór to zdaniem ekologów mieszanka smarów, oleju i detergentów. Tak dziwne połączenie składników wpłynęło na fakt, że piana oprócz tego, że okropnie cuchnie, jest także łatwopalna!

Mieszkańcy miasta, którzy żyją w pobliżu kanałów burzowych, którymi woda spływa do jeziora twierdzą, że po obfitych deszczach piana wylewa się na ulice, stwarzając niebezpieczeństwo dla ruchu drogowego. Przejeżdżające przez mały mostek samochody często pokrywają się toksyczną, wonną substancją.

Widok płonącego jeziora był prawdziwą traumą dla wielu mieszkańców Bangalore. Mohammmed Attaulla Khan przyznaje, że tej sceny nie zapomni nigdy.

"To powinno otworzyć oczy wielu ludziom. Najwyższy czas zdać sobie sprawę z tego, że mamy poważny problem" - mówi.

Reklama

Telewizja Ramachandra, której nie jest obojętny los środowiska naturalnego w Bangalore wyemitowała w czerwcu apel do władz miasta. W materiale filmowym wyjaśniono jak działa cały mechanizm, który sprawia, że spienione jezioro może stanąć w płomieniach od jednego, malutkiego niedopałka papierosa.

Niestety, lokalne władze nie są w stanie poradzić z tym i wieloma innymi problemami. Ogromne zanieczyszczenie środowiska to jeden z efektów ubocznych gigantycznego przyrostu naturalnego. Na całej sytuacji korzystają tylko ci, którzy nielegalnie zanieczyszczają jezioro, nie bacząc na zdrowie mieszkańców miasta.

"To cena jaką płacimy za ostatnie cztery dekady" - podkreślają dziennikarze Ramachandra T.V.

Bangalore, zwane kiedyś "Miastem tysiąca jezior", dziś zasługuje raczej na miano "Lądu tysiąca ścieków". Bellandur, leżące na południowym krańcu łańcucha naturalnych akwenów to tykająca bomba ekologiczna. Każdego dnia trafia do niego ponad 490 milionów litrów ścieków nieoczyszczonej lub tylko częściowo przefiltrowanej wody z kanalizacji miejskiej.

Ekolodzy alarmują, że sytuacja z roku na rok tylko się pogarsza. Obecnie piana jest gęstsza, a jej woń o wiele bardziej nieprzyjemna, niż w poprzednich latach. A gdy zawieje wiatr, roznosi się po ulicach, stwarzając zagrożenie dla kierowców.

Piana nie jest również obojętna dla ludzi. Studenci lokalnego instytutu nauk, którzy badali pianę, po całym popołudniu zbierania próbek, stwierdzili wysypkę na skórze. Inni skarżyli się na nudności, wymioty, czy bóle brzucha.

Sytuacja w Bangalore jest coraz gorsza. Mieszkańcy alarmują, że nie chcą dłużej żyć w toksycznym mieście, media naciskają polityków, a ci rozkładają ręce. Czy znajdzie się w końcu ktoś, kto w XXI wieku znajdzie rozwiązanie tego śmierdzącego problemu?


INTERIA.PL
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy