Chińska strefa 51. Tajemnicze konstrukcje na pustyni

To na pewno nie są dzieła Matki Natury... /materiały prasowe
Reklama

Niebieskie pasy startowe na pustyni, tajemnicze siatki, opuszczone samoloty na wielkim „celowniku” – czy za zagadkowymi wzorami widocznymi na zdjęciach satelitarnych stoi chińskie wojsko? Zapytaliśmy geologów, astrofizyków i specjalistów od teledetekcji, do czego mogą służyć te tajne obiekty...

Po 2500 km kończy się droga szybkiego ruchu. Jeśli ktoś chce jechać z Pekinu dalej na zachód, musi przedostać się przez pustynię Gobi. To niekończąca się równina z piasku i żwiru. Czasami temperatura w ciągu dnia wzrasta tu do 50°C, w nocy potrafi spaść do –40°C.

Kilka skał to jedyna odmiana w trakcie podróży przez największą pustynię Azji, która jest sześć razy większa od Polski. W trakcie jazdy po wyschniętej ziemi czas niewiarygodnie się wlecze. Nagle jeep zatrzymuje się.

Kierowca nie dowierza własnym oczom: drogę przecina srebrny pas o szerokości 20 metrów. Ulica? Po 100 metrach następna. I jeszcze jedna. Tu, na środku ogromnej pustyni Gobi, znajduje się ich cała sieć.

Reklama

Kierowca jest zaniepokojony. Widocznie przypadkowo wjechał w zmilitaryzowany obszar zamknięty. Jeśli ktoś go tu zauważy, zostanie oskarżony o szpiegostwo.

W komunistycznych Chinach grozi za to do 20 lat w obozie pracy lub śmierć – w zależności od tego, jakie tajemnice państwowe ukrywane są na pustyni Gobi. Z kolei dla użytkowników internetu badanie tajemniczych obiektów jest nie tylko bezpieczne, ale także niezwykle interesujące.

Korzystając ze zwykłego komputera podłączonego do sieci, każdy może zbliżyć się do tajnego miejsca i odbyć niezwykłą wycieczkę. Satelita IKONOS sfotografował ten obszar z dokładnością do jednego metra. Od czasu, gdy odkryto na Google Earth zagadkowe struktury na pustyni Gobi, w sieci cały czas pojawiają się spekulacje na temat tajnych planów azjatyckiego mocarstwa.

Czy wojsko ćwiczy tu prowadzenie wojny z kosmosu? Jaki związek mają te obiekty z chińskim programem zbrojeniowym?

Czy Chiny wyprzedziły już USA?

Od 15 lat azjatycki gigant inwestuje miliardy w zaawansowane technologie wojskowe. – W tym czasie Chiny dogoniły USA, przynajmniej jeśli chodzi o rozpoznawanie celów z kosmosu – twierdzą eksperci ds. Chin Eric Hagt i Matthew Durnin.

Służące do tego urządzenia pozwalają naprowadzać rakiety na duże, ruchome cele, takie jak lotniskowce. W grudniu 2011 roku Chiny uruchomiły własny system nawigacji, konkurencyjny dla amerykańskiego systemu GPS.

Nikt jednak nie wie, jakie asy chowa jeszcze w rękawie chińska armia. Jej oficjalny budżet wzrasta rocznie średnio o 15 proc., a eksperci przypuszczają, iż wojskowi korzystają ponadto z dodatkowych, nieujawnionych funduszy.

Liczące ponad 2 mln żołnierzy największe siły zbrojne świata dysponują bezzałogowymi statkami latającymi, „niewidzialnymi” dla radarów bombowcami, a także budują własną stację kosmiczną. Ta ostatnia, zwana Niebiańskim Pałacem, ma być gotowa do użytku w roku 2020.

Droga do potęgi wiedzie przez pustynię

Obiekty na pustyni Gobi mogą pomóc krajowi w rozwiązaniu problemów ekonomicznych. Rządzący Chinami komuniści starają się zaspokoić energetyczny głód gospodarki: zapotrzebowanie na dużą część surowców już teraz jest wyższe niż wydobycie.

Zasoby złota, miedzi, kamieni szlachetnych, węgla i metali ziem rzadkich, które prawdopodobnie znajdują się na pustyni Gobi, na pewno się więc przydadzą.

Zdjęcia satelitarne pomagają w odnajdowaniu nowych złóż: analizując promienie słoneczne odbijane przez skały, można wnioskować o zawartych w nich minerałach. Na pustyni Gobi znajduje się o wiele więcej miejsc o strategicznym znaczeniu, m.in. poligon atomowy Lob-nor i centrum lotów kosmicznych Jiuquan. Nie ma w tym żadnego przypadku, że program podróży kosmicznych podlega organizacyjnie Głównemu Wydziałowi Uzbrojenia Armii Ludowo-Wyzwoleńczej.

Jej ambicje sięgają daleko, a rozwój nowoczesnej techniki wojskowej jest jednym z priorytetów. Tajemnicze znaki na pustyni to prawdopodobnie tylko wierzchołek góry lodowej. Chiny od lat inwestują w projekt Podziemny Wielki Mur, na który składa się sieć ukrytych pod ziemią baz połączonych tunelami o długości nawet 5000 km!

W tych instalacjach azjatycki gigant ukrywa swoją broń nuklearną – zabezpieczoną kilkusetmetrową warstwą gruntu przed wyprzedzającymi atakami jądrowymi, wścibskimi kamerami satelitów szpiegowskich i... internautami.

Co oznacza jasny wzór na pustyni?

Chińska „Strefa 51” leży na pustyni Gobi, 3000 kilometrów na zachód od Pekinu. To gigantyczny obszar zamknięty, z którego nie wydostają się prawie żadne informacje.

Nawet tajne służby USA prawdopodobnie wciąż nie są pewne, jakie jest przeznaczenie znajdujących się tu obiektów. Jedynie zdjęcia satelitarne dają pewne wskazówki na temat tego, co Chiny planują na pustyni.

Szczególnie spektakularne jest zdjęcie mierzącej prawie 2 km² siatki. Według Jonathana Hilla, amerykańskiego eksperta w dziedzinie lotów kosmicznych, siatka służy do kalibrowania satelitów szpiegowskich. Dzięki niej można stwierdzić, z jaką dokładnością pracują chińskie kamery znajdujące się w kosmosie.

Z kolei specjaliści ds. górnictwa przypuszczają, iż są to ślady polowania na surowce przy użyciu satelitów. Pustynia Gobi kryje wielkie złoża węgla, miedzi i złota.

Projekt IKONOS

IKONOS to jeden z czterech satelitów optycznej obserwacji Ziemi należących do amerykańskiej firmy GeoEye. Wszystkie zamieszczone w tym artykule zdjęcia zostały wykonane właśnie przez niego.

Każdego dnia IKONOS okrąża Ziemię 14 razy. Mimo iż satelita porusza się na wysokości 681 km z prędkością 7 km/s, dostarczane przez niego zdjęcia odznaczają się dokładnością do jednego metra.

Kto celuje w te samoloty

15 okręgów zbudowanych z około 300 murów układa się niczym siatka celownika wokół trzech odrzutowców bojowych stojących w – wydawałoby się – przypadkowych miejscach. Sascha Klonus, ekspert w dziedzinie geoinformatyki i teledetekcji z Uniwersytetu w Osnabrück, przypuszcza, że chodzi tu o cel ćwiczebny dla sił powietrznych.

Jonathan Hill, specjalista w dziedzinie lotów kosmicznych z Uniwersytetu w Arizonie, idzie o krok dalej: według niego konstrukcja służy do badań nad powierzchniami pochłaniającymi fale radarowe i „niewidzialną” bronią.

Promienie radaru można bowiem przechytrzyć przy użyciu określonych kształtów i materiałów, a tego typu testy mogą badać, jak ukształtowany musi być teren, by znikały na nim nawet czołgi. Z kolei eksperci wojskowi przypuszczają, że na zdjęciu widać poligon do testowania siły rażenia bomb.

Świat Tajemnic
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy