Co Polak po alkoholu potrafi

Po pijanemu kradniemy koparki, mieścimy się w ośmiu do Fiata cinquecento i gryziemy policjantów - zobacz, do czego zdolni są nietrzeźwi Polacy.

Nieoficjalnym rekordzistą Polski w kategorii "wypił najwięcej i przeżył" jest niespełna 50-letni mężczyzna, mieszkający we wsi Maków-Kolonia niedaleko Skierniewic. W 2004 roku zszokował personel szpitala, do którego trafił jako ofiara wypadku drogowego (został potrącony przez samochód). Początkowo lekarze przypuszczali, że brak jakiegokolwiek kontaktu z nowo przyjętym pacjentem jest skutkiem urazu głowy, jednak badanie alkomatem nie potwierdziło wstępnej diagnozy.

Alkoholowa amnezja

Okazało się, że mężczyzna miał we krwi nieco ponad... 12 promili alkoholu. W ciągu kilku dni po wypadku rekordzista zdołał przypomnieć sobie, jak się nazywa i gdzie mieszka, jednak tego, że został potrącony przez samochód, nie pamiętał. Mieszkaniec Makowa, który trzykrotnie przekroczył śmiertelną dawkę alkoholu, miał wiele szczęścia. Gdyby wypił więcej, prawdopodobnie spotkałby go los 33-letniego Jana M., który w 1994 roku zmarł wskutek ciężkiego zatrucia organizmu. Badanie krwi wykazało, że w chwili śmierci miał 15,9 promila alkoholu we krwi (co po latach przypomniał portal sfora.pl).

Za kółkiem tylko na "podwójnym gazie"

Niezbyt pochlebne miano zwycięzcy w kategorii "najczęściej pijany za kółkiem" można przypisać mieszkańcowi wsi Kozy (powiat bielski), który w ciągu niespełna roku został pięciokrotnie zatrzymany za jazdę po pijanemu. Ostatnim razem 53 -latek wpadł w marcu br.

- Zatrzymywaliśmy go w lipcu i październiku zeszłego roku oraz w lutym i marcu bieżącego roku - powiedziała PAP rzeczniczka bielskiej policji Elwira Jurasz. - Praktycznie za każdym razem badanie stanu jego trzeźwości dawało wynik ponad 3 promili alkoholu.

Reklama

Wczasy na toksykologii

Kolejna kategoria to "najczęściej na odtruciu". Brak tu oficjalnych statystyk, warto jednak wspomnieć o 40-letnim mieszkańcu Łodzi, który w lutym 2009 roku trafił na szpitalny odział toksykologii.

- Miał 6,4 promila alkoholu w organizmie. Na toksykologię trafił drugi raz w ciągu trzech dni. Za pierwszym razem miał 7 promili. Gdy jego stan się poprawił, został przewieziony do Miejskiego Ośrodka Profilaktyki i Terapii Uzależnień - przyznała dziennikarzom "Gazety Wyborczej" docent Anna Krakowiak, kierownik oddziału toksykologii. - Wyszedł stamtąd i już dzień później mieliśmy go z powrotem...

Jak nie dać się złapać?

W kategorii "jak wpaść po pijaku?" mamy aż trzech faworytów. Pierwszy z nich, warszawiak Dawid R. , został zatrzymany po tym, jak zasnął na światłach. O zablokowanym skrzyżowaniu powiadomił policjantów pracownik monitoringu miejskiego. Po badaniu alkomatem okazało się, że kierowcę uśpił alkohol (1, 5 promila), więc pechowiec resztę nocy spędził na komisariacie.

Drugi kandydat, niespełna 60-letni Niemiec, który również prowadził "na podwójnym gazie" wpadł, ponieważ mocno zirytował go jadący przed nim samochód. Zablokował więc ulicę, wysiadł z wozu i zaczął ubliżać kierowcy, który okazał się być... policjantem na służbie.

Trzeci z nominowanych mężczyzn został zatrzymany podczas rutynowej kontroli. Nie byłoby w tym nic nadzwyczajnego, jednak kierowca znalazł oryginalny sposób, żeby wytłumaczyć policjantom, dlaczego prowadzi bez ważnego prawa jazdy. Pomysłowy mężczyzna usiłował wmówić stróżom prawa, że jest swoim... bratem bliźniakiem. Policjanci szybko zorientowali się, że wspominany brat przebywa w areszcie, gdzie trafił również jego pomysłowy bliźniak.

Zwycięzcę wspomnianej wyżej kategorii szanowny czytelnik może wybrać sam, podobnie jak kategorii "jak nie zachowywać się po pijanemu?", której nominowanych przedstawiamy poniżej.

Kusząca koparka

Po pierwsze, po pijanemu nie warto kraść. Przekonał się o tym 29-letni mieszkaniec województwa małopolskiego, który w marcu br. usiłował przywłaszczyć sobie... koparkę. Kradzież się nie powiodła, ponieważ rzeczona koparka po przejechaniu kilkuset metrów wpadła do rowu. Nie wiadomo, czy to dlatego, że kierowca nie miał prawa jazdy, czy dlatego, że w wydychanym powietrzu miał 2 promile alkoholu.

Po drugie, po pijanemu nie warto prowadzić. A przynajmniej nie warto kierować Fiatem cinquecento, w którym znajduje się ... 7 innych osób. Wyczyn ten (nie)udał się 19-letniemu mieszkańcowi Bolesławia, który po pijanemu przewoził swoich nastoletnich kolegów.

Po trzecie, po pijanemu nie warto... gryźć. W ten sposób przed zatrzymaniem broniła się 33-letnia mieszkanka gminy Będków.

- W policyjnym radiowozie agresja kobiety osiągnęła apogeum. 33-latka kopiąc w drzwi wybiła szybę w radiowozie, a gdy policjanci próbowali ją uspokoić, jednego z nich ugryzła w dłoń, a drugiemu zadała ciosy w głowę, powodując rozcięcie skóry - poinformował asp. sztab. Marek Orzelski.

Jak widać, alkoholowe rekordy raczej nie przysparzają chwały, może więc przy najbliżej okazji potrenować zwrot "nie, dziękuję"?

Katarzyna Pruszkowska

INTERIA.PL
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy