Człowiek-jaszczur powrócił!

W stanie Południowa Karolina doszło do sensacyjnego zajścia. W lutym 2008 r., tak jak 20 lat wcześniej, dało o sobie znać budzące grozę, na poły ludzkie, na poły gadzie stworzenie.

Historia rozegrała się w Bishopville, mieście w hrabstwie Lee. Tamtejszy mieszkaniec Bob Rawson odkrył rankiem 28 lutego 2008 r., że przód jego wozu jest uszkodzony. Nie była to jednak robota wandali - coś... pogryzło maskę samochodu. Rawson natychmiast zawiadomił o incydencie lokalną policję oraz stację telewizyjną WIStv.

- Połowa przodu mojego wozu jest pogryziona, dosłownie przeżuta - relacjonował dziennikarzom Rawson. - Metal jest rozdarty i zgnieciony jak kawałek papieru. Gdybym tego nie zobaczył na własne oczy, to bym nie uwierzył. Myślę, że to robota człowieka-jaszczura, że on powrócił. Możecie sobie wyobrazić, jak się czuję ze świadomością, że on był tuż obok mojego domu?

Reklama

Człowiek-jaszczur, to miejscowa legenda.

Ma ponad 2 m wzrostu i zieloną, gadzią skórę, po trzy palce u stóp i u przednich kończyn, a łapy są uzbrojone w potężne pazury. Po raz pierwszy to stworzenie zaobserwowano w bagiennych okolicach Bishopville przed około 20 laty.

Na masce samochodu Rawsona, według oceny ponad 10 świadków, widać było ślady pazurów. Co jednak ważniejsze, na wystrzępionych krawędziach blachy odkryto ślady krwi. Być może jest to krew legendarnego stworzenia zwanego w języku angielskim Lizard Man.

Przypadkiem dewastacji wozu Rawsona zajął się szeryf hrabstwa Lee, E. J. Melvin. Pracownicy jego biura pobrali próbki krwi do analizy DNA, czym zająć się mają policyjni eksperci.

- Sprawcą takich szkód może być niedźwiedź, czy kojot - stwierdził w oświadczeniu szeryf Melvin. - Ludzie jednak mówią, że te zniszczenia, to dzieło człowieka-jaszczura. Ja tego nie wiem. Faktem jest jednak, że zniknęły koty Rawsonów i inne z najbliższej okolicy, w sumie ponad 20 zwierzaków. Nie wiadomo, czy coś je przepłoszyło, czy upolowało. Czy to sprawka Lizard Mana? Zobaczymy, co powiedzą

ekspertyzy DNA z pobranych próbek krwi.

Człowiek-jaszczur po raz pierwszy pojawił się w Bishopville latem 1988 r. Pracownik miejscowej jadłodajni McDonald's 17-letni Christopher Davis wracał nocą do domu. Było około 2.00, gdy w kole jego wozu pękła opona. Davis zatrzymał samochód, bo trzeba było wymienić koło. Miejsce było ustronne - szosa biegła wzdłuż mokradeł Scape Ore Swamp, oddzielając strefę bagien od twardego gruntu. I właśnie od strony bagna dobiegły niepokojące odgłosy w chwili, gdy Davies wysiadał z wozu.

- Usłyszałem jakieś dźwięki, odwróciłem się i zobaczyłem, że coś biegnie w moją stronę - relacjonował później policjantom i dziennikarzom Christopher Davies. - Gdy to coś było około 20 metrów ode mnie zobaczyłem jarzące się, czerwone oczy. Natychmiast wskoczyłem do samochodu i zatrzasnąłem drzwiczki. To coś dopadło wozu, porysowało pazurami drzwi i wyrwało klamkę. Dopiero wtedy zobaczyłem z czym mam do czynienia. Najpierw ujrzałem trzy wielkie palce pokryte szorstką zieloną skórą i zakończone długimi czarnymi pazurami. Potem we wstecznym lusterku dostrzegłem ogromną zieloną sylwetkę. Przeraziłem się. To coś było wielkie i złe. Wskoczyło na dach wozu, wtedy zobaczyłem jego stopy. Też miały po trzy palce. Gdy to stworzenie sięgnęło z góry łapami do przedniej szyby wozu otrząsnąłem się ze strachu i przekręciłem kluczyk w stacyjce. Samochód ruszył, ale to coś nie chciało puścić wozu. Chwyciło się dachu i boków auta. Dopiero kiedy mocno przyspieszyłem i zacząłem wykonywać ostre skręty, udało mi się to coś strząsnąć z wozu.

Nastolatek, nie zwracając uwagi na uszkodzone koło,

gnał szosą z maksymalna prędkością. Wpadł do domu w panice, budząc krewnych. Rodzice próbowali uspokoić chłopaka, ale ten krzyczał, że zaatakowało go jakieś dziwne zwierzę i nalegał, aby coś z tym zrobić. Ojciec Christophera poszedł obejrzeć auto i odkrył, że dach wozu był wgnieciony,

lakier w wielu miejscach porysowany, jakby rzeczywiście wóz wpadł w łapy jakiegoś drapieżnika. Do tego klamka drzwi od strony kierowcy była urwana, a boczne lusterko skręcone w precel. Davis senior zadzwonił na policję.

Zastępcy szeryfa obfotografowali zniszczony wóz, pobrali próbki, przebadali miejsce, gdzie według Christophera Daviesa zaatakowało go tajemnicze stworzenie.

Na tym jednak sprawa Lizard Mana w 1988 r. się nie zakończyła. Przez całe lato podobno ponad 100 osób widziało w okolicach Bishopville człowieka-jaszczura. W wielu miejscach natrafiono na odciśnięte w ziemi ślady stóp - miały po trzy długie palce i ok. 35 cm długości. W tamtym czasie miejscowi i przyjezdni myśliwi bezskutecznie patrolowali mokradła Scape Ore Swamp. Choć zaangażowano tak duże siły, sprawcy napadu na Daviesa nie ujęto.

Zniszczenie wozu Boba Rawsona i zniknięcie ponad 20 kotów z okolicy, to pierwsze od prawie 20 lat akty przemocy przypisywane człowiekowi-jaszczurowi. Czy Lizard Man rzeczywiście powrócił do Bishopville?

Tadeusz Oszubski

MWMedia
Dowiedz się więcej na temat: 20 lat | ślady
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama