Duchy (?) nagrane na taśmie

Jedni boją się miejsc, gdzie "straszy", inni traktują spotkanie ze zjawą jak przygodę. Jest też grupa badaczy, która od wielu lat podsłuchuje i nagrywa duchy w nawiedzonych domach na całym świecie.

W amerykańskim Portsmouth w Nowej Anglii, w tamtejszym muzeum organizowane są specjalne nocne sesje dla amatorów mocnych wrażeń. Dyrekcja placówki, zainspirowana nowym przebojem filmowym "Noc w muzeum", wprowadziła rozpoczynające się o godz. 19.00 wycieczki dla całych rodzin. W gmachu muzeum w Portsmouth widywane są podobno jakieś zjawy, więc i dla potencjalnych łowców duchów przygotowano atrakcję. Mogą oni w małych grupach z przewodnikiem przebywać w salach muzealnych do godz. 2.00.

- Budowla uważany jest za nawiedzoną - oświadczył publicznie rzecznik muzeum David Evans. - Nie wiadomo więc, jakie niespodzianki czekają osoby zwiedzające ją nocą.

W nocne czuwania zaangażowała się lokalna grupa badaczy spraw paranormalnych licząc, że uda się wyjaśnić, czy w budynku rzeczywiście dochodzi do anomalii. Na przykład, czy słychać tam przekazy z zaświatów.

W nawiedzonych domach odnotowywane są tego rodzaju niezwykłe przypadki. Dlatego takimi miejscami szczególnie interesuje się grupa badaczy, która już od ponad 50 lat nagrywa głosy zmarłych ludzi.

Reklama

By nagrać głos ducha

podobno wystarczy zwyczajny magnetofon. Dowodził tego pod koniec lat 50. XX-go w. pionier tzw. transkomunikacji, Friedrich Jurgenson. Wraz z rozwojem technologii, do rejestracji tego fenomenu zaczęto wykorzystywać coraz bardziej skomplikowany sprzęt elektroniczny.

Jedną z osób zajmujących się tym zjawiskiem określanym jako "Electronic Voice Phenomena" (EVP), jest Linda Williamson z Dundee w Wielkiej Brytanii.

Od 2005 r. Linda Williamson prowadzi eksperymenty na terenie starej fabryki w Dundee, której obiekty są stopniowo wyburzane. Badaczkę sprowadziły tam opowieści okolicznych mieszkańców twierdzących, że zrujnowana budowla jest nawiedzona.

Już podczas pierwszej próby, gdy Williamson odtworzyła nagranie z magnetofonu, usłyszała zapisane na taśmie głosy kilku osób, śmiechy i jakieś hałasy w tle. W sumie kobieta zebrała ponad sto nagrań domniemanych głosów z zaświatów - ze starej fabryki i innych miejsc.

Badaczka twierdzi, że niektóre z głosów, to

przekazy od zmarłych krewnych

i przyjaciół rodziny. Na jednym z nagrań rozpoznała nawet szczekanie swego nieżyjącego już od kilku lat psa.

Co mówią zmarli do Lindy Williamson?

- Proszą o pomoc, albo mówią, że mnie kochają - wyjaśnia badaczka. - Dlaczego kontaktują się z żywymi? Może, aby potwierdzić, że istnieje życie pozagrobowe.

Człowiek rozwija technologie, a zmarli potrafią wykorzystać te środki, abyśmy mieli dowód. Trzeba jednak przy tym trochę się napracować, bo głosy słychać dopiero wtedy, gdy nagranie odtwarza się w zwolnionym tempie, albo puszcza się je wstecz.

Brytyjska badaczka zdaje sobie sprawę, że

sceptycy mogą jej zarzucić fałszerstwo.

Mogą twierdzić, że przechowywane przez nią w komputerze nagrania zapisane w formie elektronicznej to efekt jakichś manipulacji. Linda Williamson jest jednak pewna, że to głosy z zaświatów - na niektórych nagraniach rozpoznała głosy swych krewnych, nawet swojej matki.

Jednym ze sceptyków, który przesłuchał nagrania Lindy Williamson, jest dr Chris French, wykładowca na Wydziale Psychologii w Goldsmiths College przy Uniwersytecie Londyńskim.

- Istnieje wiele możliwych wyjaśnień powstania nagrań tych głosów - stwierdził dr French w wypowiedzi dla BBC. - Przykładowo, nagrania głosów dobiegających z nienastrojonych odbiorników radiowych mogą być zapisem fal nakładających się czasowo na "puste" pasmo, dźwiękami przebijającymi się przez tzw. biały szum. To jednak, co łączy wszystkie te nagrania, to próba doszukiwania się w nich przesłania, znaku, nawet w pierwszym lepszym dźwięku. Wynika to z faktu, że z oczywistych przyczyn wiele osób chce wierzyć w istnienie życia pozagrobowego. Dla ludzi o takich przekonaniach, nagrania głosów stanowią dowód, że mają oni rację.

Cały legion badaczy fenomenu EVP od 50 lat nagrywa głosy z zaświatów. Dla nich i dla Lindy Williamson, argumenty przytaczane przez naukowców - takie, jak podane przez dr Frencha - nie stanowią wyjaśnienia fenomenu.

- Uważam, że EVP to dowód, że nawet członkowie mojej rodziny, choć umarli, nadal istnieją w jakiejś formie - zapewnia badaczka głosów z tamtego świata.

Tadeusz Oszubski

Przeczytaj o nawiedzonym hotelu, który stał się przyczyną sportowej porażki.

MWMedia
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy