Fan anime mordujący dziewczynki nie żyje

Ten zamknięty w sobie kolekcjoner mangi wysyłał części ciał swoich ofiar do rodzin, a o swoje zbrodnie oskarżał "człowieka szczura".

Jeden z najgłośniejszych morderców w historii Japonii, Tsutomu Miyazaki, fetyszysta skazany na śmierć za morderstwa czterech dziewczynek i zjedzenie części ich ciał, został stracony we wtorek wraz z dwoma innymi skazańcami w Japonii.

45-letni w chwili śmierci Miyazaki, którego media ogłosiły przydomkiem "killer nerd" lub "otaku killer", był produktem typowym dla kultury współczesnych wielkich aglomeracji - zapatrzonym w ekran komputera i mało dbającym o swój wygląd zewnętrzny "okularnikiem" z nieistniejącym życiem towarzyskim i obsesją na punkcie mangi i anime. Z naciskiem na ich pornograficzne odmiany.

Reklama

Efekt rajdu z surwiwalowym nożem?

Takich ludzi są w samym Tokio tysiące. Tydzień temu cała Japonia znowu pytała "czemu?" po tym, jak 25-letni kierowca ciężarówki, Tomohiro Kato, w biały dzień rzucił się na przechodniów z surwiwalowym nożem w ręce. Ranił 17 przypadkowych przechodniów, z których siedmiu zmarło.

Kato wcześniej opublikował w internecie desperacki apel i zapowiedź popełnienia zbrodni .- Nie mam przyjaciela i nie będę miał w przyszłości. Ignorują mnie, bo jestem brzydki. Gdybym miał dziewczynę, nie miałbym problemu. Człowiek, który ma nadzieję nigdy tego nie zrozumie. (...) Mam dobrą reputację. Przyzwyczaiłem się do odgrywania roli dobrego chłopaka. Ludzie nabierają się tak łatwo - napisał między innymi.

Tragedia wydarzyła się w dzielnicy Tokio kojarzonej z kulturą młodych mężczyzn określanych z języka angielskiego nerdami. Według japońskich krytyków wykonywania kary śmierci, egzekucja Miyazakiego ma na celu uspokojenie opinii publicznej wstrząśniętej po absurdalnej i niezrozumiałej zbrodni, jakiej dokonał wywodzący się z podobnego środowiska Kato.

"Powiedz światu, że byłem dobrym człowiekiem"

Miyazaki został aresztowany w lipcu 1989 roku, gdy próbował zebrać z ulicy pornograficzne zdjęcia z udziałem dziewczynki, które wypadły mu z teczki na tokijskiej ulicy. Sensacje, które później wyszły na jaw, wstrząsnęły Japonią i wywołały falę panicznego strachu przed kulturą anime.

W trakcie przeszukania jego mieszkania w Saitamie na przedmieściach Tokio, policja znalazła 6 tysiące kaset, niektóre zawierające wprost przerażającą zawartość i inne dowody, które zmusiły Miyazakiego do przyznania się do zamordowania czterech zaginionych dziewczynek.

Miały od czterech do siedmiu lat. Miyazaki kroił ich zwłoki, spał z nimi i pił ich krew. Wysyłał listy do mediów pod kobiecym pseudonimem, obarczając się winą i słał pudełka do rodzin ofiar z częściami ciał dziewczynek.

- Bestialski czyn w celu osiągnięcia chorej satysfakcji seksualnej nie pozostawia miejsca na żadną wyrozumiałość. Popełnił swą zbrodnie z wyjątkowym okrucieństwem i zimną krwią - stwierdził sędzia Tokiyasu Fujita, gdy w styczniu 2006 roku podtrzymał wyrok śmierci.

W trakcie trwającego niemal dwie dekady procesu, Miyazaki nigdy nie wygłosił słowa skruchy ani nie przeprosił rodzin swych ofiar. Tajemniczo stwierdzał, że zbrodni dokonał "człowiek szczur" - komiksowa postać, którą wymyślił i narysował. Gdy jego ojciec, który nie mógł się pogodzić ze zbrodnią popełnioną przez jego syna, skoczył z mostu w 1994 roku, Miyazaki napisał do wydawcy swych wspomnień: "czuję się odświeżony".

Obrońcy twierdzili, że jest psychicznie chory, a psychiatrzy, którzy byli biegłymi w procesie, podtrzymali ich opinię. Stwierdzili, że cierpiał na osobowość mnogą, czyli zaburzenie polegające na występowaniu co najmniej dwóch osobowości u jednego człowieka.

Hirokazu Hasegawa, psychiatra, który widział sie z Miyazakim w 2006 roku, powiedział, że Miyazaki wierzył, iż jwgo okrucieństwa pozwolą wskrzesić jego dziadka zmarłegp na trzy miesiące przed pierwszą zbrodnią. - Powiedział mi na odchodne: "proszę, powiedz światu, że byłem dobrym człowiekiem" - mówił wtedy Hasegawa.

Miwa Suzuki, tłum. ML

INTERIA.PL/AFP
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy