Głowy ofiar gotował w garnku...

Bogdan Arnold był spokojnym, nierzucającym się w oczy mężczyzną. Ubierał się zwyczajnie, schludnie, ale bez przesadnej elegancji...

Jego okrągła, nieco nalana twarz budziła zaufanie. Mieszkał sam na poddaszu starej przedwojennej kamienicy przy ulicy Dąbrowskiego w Katowicach, w skromnie urządzonej ciasnej izdebce, w której wcześniej znajdowała się pralnia lokatorska. Prowadziły do niej wąskie drewniane schody.

Typ samotnika i odludka

Arnold miał za sobą trzy nieudane związki małżeńskie, ale nikt ze znajomych nie znał przyczyn rozstania. Nikt zresztą o to nie pytał. Sąsiedzi wyrażali się o nim raczej przychylnie: spokojny, miły, zawsze się ukłonił, nikomu nie wadził. Z wykształcenia był elektrykiem i chętnie pomagał im w usuwaniu drobnych usterek. Nie unikał ludzi, ale raczej stronił od bliższych znajomości, był typem samotnika i odludka.

Reklama

Z pozoru Bogdan Arnold był zwykłym trzydziestoczterolatkiem, spokojnym pracowitym, któremu nie ułożyło się życie osobiste. Jak wielu w tamtym czasie przyjechał na Śląsk w poszukiwaniu pracy. Znalazł zatrudnienie jako elektromonter w jednej z katowickich fabryk. Cieszył się dobrą opinią, rzetelnie wykonywał swoje obowiązki. Przełożeni nie mieli do niego zastrzeżeń. Rzeczywistość jednak okazała się zupełnie inna...

Ciało w drewnianej skrzyni

12 października 1966 roku Arnold przyprowadził do swojego mieszkania prostytutkę Marię B., którą następnie brutalnie zamordował. Początkowo ciało ofiary ukrył w swoim tapczanie, a następnie przeniósł do obitej blachą drewnianej skrzyni. Próbował ukryć dowód zbrodni i przyspieszyć rozkład ciała, oblewając zwłoki chlorem. Nie przynosiło to jednak spodziewanych rezultatów i musiał zmienić sposób działania. Odcinał poszczególne części ciała kobiety, a następnie próbował je spalić. Na końcu zaś odciął głowę Marii B. i wrzucił ją do dużego garnka.

Do kolejnego zabójstwa doszło pięć miesięcy później, w marcu 1967 roku. Schemat działania mordercy był podobny. Poznaną w barze prostytutkę, której tożsamości do dziś nie udało się ustalić, Arnold zaprosił do swojego mieszkania. Według jego zeznań zabił ją, kiedy przypadkiem odkryła w skrzyni rozkładające się zwłoki swojej poprzedniczki.

Mocno zaciśnięta pętla

W kwietniu tego samego roku Arnold morduje kolejną ofiarę. Tłumaczył później przesłuchującym go milicjantom, że w chwili zbrodni był tak pijany, że nie pamięta, jak doszło do morderstwa. Kiedy obudził się rano na podłodze swojego mieszkania, spostrzegł martwe ciało młodej kobiety z mocno zaciśniętą pętlą na szyi.

Miesiąc później doszło do czwartego zabójstwa.

Swoje ofiary Arnold układał w drewnianej skrzyni wyłożonej blachą. Zalewał je kwasem i zasypywał wapnem. Kiedy przestały się tam mieścić całe ciała, zaczął je ćwiartować. Aby pozbyć się dowodów zbrodni, pożyczył od swojej sąsiadki duży garnek, w którym gotował poćwiartowane części ciała, a następnie wyrzucał do pobliskiego śmietnika. Sąsiedzi opowiadali, że żywiły się tam bezdomne psy i koty.

Apatia przygnębienie

Mimo podejmowanych wysiłków Arnold zaczął zdawać sobie sprawę, że nie jest już w stanie ukryć swoich zbrodni, a ich ujawnienie jest już tylko kwestią czasu. Popadł w apatię i przygnębienie. Sąsiedzi coraz częściej uskarżali się na wydobywający się z jego mieszkania dziwny fetor oraz niespotykane roje much i różnego robactwa. W końcu zawiadomili milicję, że w mieszkaniu na poddaszu dzieją się dziwne rzeczy.

Po sforsowaniu drzwi oczom stróżów prawa ukazał się makabryczny widok. Zwłoki zamordowanej kilkadziesiąt dni wcześniej kobiety leżały na podłodze w stanie częściowego rozkładu. W całym mieszkaniu znajdowały się porozrzucane części damskiej garderoby. Pozostałe, częściowo poćwiartowane ciała, nadal spoczywały w skrzyni. W jej pobliżu leżały zawinięte w gazetę dwie kości podudzia, a w stojącym na stole dużym garnku znajdowała się wygotowana czaszka pierwszej ofiary Arnolda.

Sprawca szybko przyznał się do popełnionych morderstw i ze szczegółami o nich opowiedział. Proces sądowy trwał sześć dni i zakończył się wyrokiem skazującym Bogdana Arnolda na karę śmierci. Wyrok wykonano.

Marcin Koczan

Poznaj kulisy najgłośniejszych zbrodni w PRL. Oglądaj program "Seryjni mordercy" na kanale Discovery World, w każdy wtorek o godzinie 22:30!

Discovery World
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama