Kim są tajemniczy Łowcy Burz?

Gdy dokoła trzaskają pioruny, nie siedzą skuleni w piwnicy. Wręcz przeciwnie - są w swoim żywiole. Łowcy Burz - bo tak się nazywają, obserwują i dokumentują groźne zjawiska meteorologiczne, a gdy zachodzi taka potrzeba - biją na alarm, ostrzegając nieświadomych zagrożenia ludzi. Można powiedzieć, że to prawdziwi bohaterowie XXI wieku.


Kim są tajemniczy Łowcy Burz? Pierwszy raz usłyszeliśmy o nich, gdy w lipcu 2007 r. tornado nawiedziło Częstochowę. Media ogólnopolskie milczały o zagrożeniu, ponieważ Instytut Meteorologii i Gospodarki Wodnej je przegapił. Nikt nie zginął, bo niebezpieczeństwo w porę dostrzegli łowcy burz i poinformowali komercyjne media.

 Dziś Łowcy są znani w całej Polsce i prowadzą chętnie odwiedzaną stronę internetową "www.lowcyburz.pl". Ich ekipa to 12 facetów z różnych regionów Polski. Nie miejsce zamieszkania się jednak liczy. Wszystkich łączy jedno - uwielbiają burze, a także ekstremalne i niebezpieczne zjawiska meteorologiczne. Gdy wokół trzaskają pioruny, oni nie siedzą skuleni w piwnicy. Chwytają za aparaty fotograficzne, kamery i ruszają w teren. Dokumentują i opisują, to co widzą i dzielą się swoją wiedzą na łamach strony.

Czasem ich hobby potrafi być niebezpieczne. Zwłaszcza dla kogoś, kto postanawia łowić burze na własną rękę, bez odpowiedniego przygotowania.
- Taka osoba może dostać się w sam środek burzy, tam gdzie występuje silny wiatr, albo opad gradu. Może się zdarzyć, że natrafi na trąbę powietrzną - mówi Artur Surowiecki, łowca burz i przedstawiciel stowarzyszenia "Skywarn Polska".
- Odradzałbym także oglądania burzy w pobliżu wszelkich masztów, słupów telegraficznych, czy wielkich banerów reklamowych. Śmiertelnie niebezpieczne może być także obserwowanie piorunów w górach. W wypadku, gdy jesteśmy na szlaku i rozpoczyna się burza, radziłbym jak najszybciej zejść chociażby do lasu. Powszechnie wiadomo przecież, że im wyższy punkt, tym bardziej narażony na trafienie piorunem - dodaje Piotr Żurowski, rzecznik prasowy Skywarn Polska i doświadczony Łowca Burz. Kiedyś, jak wspomina, zdarzyło mu się zobaczyć uderzający piorun z odległości 70 metrów.
- Nic mi się nie stało, ale ktoś, kto nie jest przyzwyczajony, mógłby doznać szoku. Ponadto promieniowanie elektromagnetyczne przy takim wyładowaniu, mogłoby być szkodliwe dla osób z wszczepionymi rozrusznikami serca - opowiada.

Reklama


Polscy Łowcy Burz czasem z zazdrością spoglądają na swoich kolegów z branży, pracujących w innych krajach, gdzie do dyspozycji są znacznie nowocześniejsze technologie. - W USA jest to znacznie bardziej rozwinięte. Tamtejsi łowcy mają wsparcie specjalistycznych służb, dysponują fachową aparaturą pomiarową, mogą przeprowadzać badania. My mamy aparaty, kamery, czasem kontaktujemy się z Ochotniczymi Strażami Pożarnymi - opowiada Artur Surowiecki.

Pomimo technologicznych braków, polscy łowcy mają na swoim koncie sporo celnych prognoz - Moim największym sukcesem było przewidzenie burzy z dnia 3 czerwca 2010 roku i ostrzeżenie ludzi za pomocą SMS-ów przed powodzią. W tym roku przewidzieliśmy też ostatnie trąby powietrzne - wymienia Piotr Żurowski, który po cichu marzy, aby nagrać pewnego dnia na kamerze prawdziwe tornado.
- W tym co robię urzeka mnie piękno obserwowanych zjawisk. Uwielbiam je fotografować. Ale naszą misją jest głównie edukowanie i ostrzeganie ludzi. Jesteśmy organizacją non-profit i nie czerpiemy zysków z naszej działaności. Ale to żadna przeszkoda. Łowię burzę, nie patrzę na zysk i wiem, że będę to robił jeszcze przez długie lata - zapewnia Piotr Żurowski.

Więcej o Łowcach Burz dowiecie się z ich strony internetowej: www.lowcyburz.pl. Wszystkie zdjęcia wykorystane w materiale pochodzą z facebookowego fanpage Łowców.





 

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: Piorun | Burza | pioruny
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy