Kung Fury: Najlepszy film z lat 80., który powstał w 2015 r.

Po tym jak trafił go piorun i ugryzła kobra został mistrzem kung fu - jedyną osobą na świecie zdolną pokonać... Adolfa Hitlera znanego też jako Kung Fuhrer. Brzmi głupio? Owszem, ale film Kung Fury po prostu musicie zobaczyć!

Szwedzka produkcja to nic innego jak list miłosny do hollywoodzkich filmów akcji z lat 80., tyle że nakręcony przez Szwedów i za pieniądze internautów. Całość wygląda tak, jak nowość na VHSie z 1985 r., ale to celowy zabieg reżysera, scenarzysty i odtwórcy głównej roli, Davida Sandberga.

Artysta i spec od komputerowych efektów specjalnych był już znudzony swoją dotychczasową pracą, czyli kręceniem reklam. Zebrał znajomych i przygotował krótki zwiastun "Kung Fury" - jego przyszłego dzieła, które miało powstać jeśli internauci przeznaczą na nie przynajmniej 200 tysięcy dolarów.

Policjant będący jednocześnie mistrzem wschodnich sztuk walki, podróż w czasie, dinozaury, Lamborghini Countach, armia nazistów i nordyckie bóstwa - wszystko to (i wiele więcej) znalazło się w wideo, którym Sandberg chciał podbić serca internautów. Udało mu się to z nawiązką! Sam materiał obejrzano ponad 11 milionów razy. Kung Fury był skazany na sukces. 

Reklama

Zbiórka na tę naładowaną nostalgią produkcję rozpoczęła się w grudniu 2013 r. Po dwóch dniach od rozpoczęcia akcji film został sfinansowany, ale kinomaniacy tęskniący za dawnymi herosami, czerstwymi żartami i klimatem dekady kiczu nie przestali wpłacać pieniędzy na realizację tego projektu. Po trzydziestu dniach Sandberg zebrał aż 630 tysięcy "zielonych". Na realizację jego marzenia zrzuciło się ponad 17 tysięcy osób!

Dla najhojniejszych fanów ekipa filmowa przygotowała szereg nagród. Za wpłatę w wysokości 2 tysięcy dolarów można było wystąpić w Kung Fury jako jedna z dalszoplanowych postaci. Za 5 tysięcy dolarów zyskiwało się status współproducenta całości. Za dwa razy tyle zyskiwało się rolę jednego z partnerów samego głównego bohatera! Nie trzeba chyba dodawać, że te ekskluzywne nagrody rozeszły się na pniu.   

Zainteresowanie fanów gatunku przełożyło się na zainteresowanie filmem przez samych twórców z Hollywood. Sandberg już rozpoczął rozmowy ze scenarzystą Sethem Grahame-Smithem ("Mroczne cienie", "Abraham Lincoln: Łowca wampirów") i producentem Davidem Katzenbergiem. Niewykluczone, że po świetnych wynikach oglądalności "Kung Fury" w serwisie YouTube znanych nazwisk chcących przerobić tę krótkometrażówkę na prawdziwy film kinowy będzie jeszcze więcej.

Czy wspomnieliśmy już o tym, że z dziełem Sandberga jest też mocno związany sam David Hasselhoff? Aktor znany z serialu "Słoneczny patrol" bez wątpienia jest jednym z symboli lat 80. Na potrzeby "Kung Fury" gwiazdor... zaśpiewał piosenkę "True Survivor" brzmiącą zupełnie jak kawałek nagrany trzy dekady temu. Oczywiście kompozycji towarzyszy odpowiednio "ejtisowy" teledysk. Musicie to zobaczyć.

Przykład "Kung Fury" to najlepszy dowód na to, że o marzenia warto walczyć. To także święty Graal w dyskusji na temat ogólnej kondycji i zbytniej hermetyczności kina niezależnego. Nie przestajemy trzymać kciuków za Davida Sandberga. Spod ręki tego utalentowanego chłopaka z pewnością wyjdzie jeszcze coś wyjątkowego. Aby się o tym przekonać obejrzyjcie "Kung Fury".

Cały film zupełnie legalnie i za darmo znajdziecie poniżej. Wystarczy wcisnąć play, a wspomnienia związane z przewijaniem kaset powrócą.

INTERIA.PL
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy