Legendarny wąż morski naprawdę żyje!

Żeglarze od stuleci opowiadali o morskim potworze, gigantycznym wężu żyjącym w głębinach. Okazuje się, że takie stworzenie realnie istnieje. Zespół naukowców sfilmował je w wodach Zatoki Meksykańskiej.

O wężu morskim mówili nie tylko żeglarze. Wielu informacji o tym domniemanym gigantycznym potworze dostarczyli uczeni z XVI w. O wężu morskim pisał Konrad Gesner w księdze "Nomenclator aquafilium animantium" z 1560 r. i Olaus Magnus w opublikowanej w 1555 r. pracy "Carta marina". W późniejszych stuleciach naukowcy coraz rzadziej zajmowali się tym tematem, a o spotkaniach z wężem morskim donosiła głównie prasa przekazująca relacje podróżników i rybaków. Świat nauka przyjął, że wąż morski to tylko legenda. Ostatnio jednak kwestia legendarności węża morskiego stanęła pod znakiem zapytania.

Reklama

Roboty na tropie węża

Międzynarodowy zespół naukowców kierowany przez dr Marka Benfielda, wykładowcę na Louisiana State University w Baton Rouge, prowadzi od jesieni 2009 r. program badawczy w wodach Zatoki Meksykańskiej. Ten szeroko zakrojony projekt ekologiczny polegający na analizie wpływu przemysłu na środowisko, stanowi wynik współpracy środowisk naukowych, a konkretnie Narodowego Centrum Oceanografii w Southampton (NOCS) z koncernami naftowymi, takimi jak BP, Shell, Chevron oraz Petrobras, firmami, które pozyskują surowce właśnie w tym regionie.

Właśnie dzięki współpracy z koncernami, amerykańscy naukowcy zostali wyposażeni w najnowocześniejszy sprzęt, między innymi w niezwykle kosztowne najnowocześniejsze podwodne roboty - zdalnie sterowane pojazdy (ROV) - pozwalające pozyskać dane z oceanicznych głębin, gdzie naukowcy nigdy jeszcze nie dotarli. To właśnie taki ultranowoczesny robot głębinowy w pierwszych dniach lutego 2010 r. sfilmował po raz pierwszy w historii legendarnego węża morskiego w jego naturalnym środowisku.

Ryba gigant w głębinach

- Obserwowaliśmy obraz kamery robota płynącego na głębokości ponad stu metrów, gdy nagle zobaczyliśmy niezwykły, świecący obiekt. Powiększyliśmy obraz i okazało się, że to ogromna ryba - stwierdził dr Benfield w wypowiedzi dla BBC udzielonej 8 lutego 2010 r. - Był to osobnik z gatunku Regalecus glesne, który przypuszczalnie miał ponad 15 metrów długości. Obserwowaliśmy tę rybę przez kilka minut. Potem chyba zaniepokoiły ją ruchy robota, bo odpłynęła poza zasięg obiektywu kamery. Na to, że był to ogromny Regalecus glesne wskazywał charakterystyczny sposób poruszania się tej ryby, polegający na wykonywaniu płetwą grzbietową falujących, wężowych ruchów pozwalających osiągać dużą prędkość.


Regalecus glesne - wstęgor królewski, zwany też królem śledziowym, jest rybą głębinową żyjącą w otwartej toni wodnej na głębokościach od 20 metrów do 1 km. Występuje w wodach niemal całego świata: w Oceanie Indyjskim, Spokojnym, Atlantyckim, na Morzu Północnym i w Śródziemnym. Wstęgor królewski osiąga 5-8 m długości i żywi się bezkręgowcami i małymi rybami.

Tajemnica oceanów

Nauka miała dotąd tylko sporadyczny kontakt z ogromnymi egzemplarzami tej ryby. Były to zwykle martwe stworzenia wyrzucone przez fale na brzeg. Największy przebadany przez ekspertów osobnik z gatunku Regalecus glesne, czyli wstęgora królewskiego, miał ok. 8 metrów długości i ważył 272 kg.

Naukowcy po raz pierwszy sfilmowali wstęgora królewskiego w 2007 r. w głębinach u wybrzeża Afryki Zachodniej, ale był to mały osobnik, a nagranie niskiej jakości. Dopiero zapis z kamery ROV dokonany ostatnio w Zatoce Meksykańskiej pozwolił ekspertom dostrzec nowe, nieznane im dotąd, szczegóły.

Czy rybacy widzieli wstęgora?

Wielu badaczy zakłada, że to właśnie ogromne egzemplarze wstęgora królewskiego wypływające na krótko na powierzchnię morza i zaobserwowane przez żeglarzy dały początek legendzie węża morskiego. Wpłynąć na to miały zarówno rozmiary tej ryby, jak też jej szczególny kształt i nietypowa płetwa grzbietowa nadające stworzeniu "wężowy" wygląd.

Zachowanie i rozmiary wstęgora królewskiego z Zatoki Meksykańskiej wskazują, że faktycznie to ten właśnie gatunek można uznać za pierwowzór węża morskiego z marynarskich legend. O tym, że takie gigantyczne morskie stworzenie realnie istnieje przekonanych było od dawna wielu kryptozoologów. Jako argumenty przytaczali liczne odnotowane przypadki zaobserwowania gigantycznych wężokształtnych morskich stworzeń w ciągu ostatnich 150 lat.

Stworzenie wynurzające się z głębin

Przykładowo, w roku 1875 r. odnotowano 9 spotkań z gigantycznym wężem morskim, a w 1886 r., aż 13. W czerwcu 1912 r. ogromnego węża morskiego zaobserwowała załoga statku "Flora" dowodzonego przez kapitana George Brooksa. Z najnowszych spotkań z olbrzymimi wężem morskim najczęściej przytaczane jest to z maja 1997 r., gdy dwóch rybaków - Charles Bungay i C. Clarke - łowiących ryby w zatoce Fortune Bay na południowym wybrzeżu Nowej Fundlandii dostrzegło takie stworzenie wynurzające się z głębiny.

Najnowsze ustalenia wskazują, że bohaterem tych wszystkich zajść mógł być właśnie wstęgor królewski. To on może stanowić pierwowzór legenadarnego węża morskiego.

Tadeusz Oszubski

MWMedia
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy