Następca muru berlińskiego

Amerykanie, którzy od lat próbują radzić sobie z imigrantami z Meksyku, myśleli, że w końcu znaleźli panaceum. Ale czy aby na pewno im się to udało? Kosztowny mur na granicy miał pomóc, a niestety tylko zaszkodził.

Amerykanie, których pomysły na to, jak poradzić sobie z nielegalną imigracją z Meksyku zaczęły się wyczerpywać, postanowili wybudować na granicy mur. I to nie byle jaki. Dane z 2011 roku mówią, że zbudowano już ok.1046 km tej kosztownej konstrukcji. Ale co z tego, że liczba kilometrów budowli jest imponująca, skoro niedopatrzeń można doszukać się na każdym kroku. Mur miał pomóc, a niestety w wielu przypadkach tylko zaszkodził i okazał się bezsensowną inwestycją. Oto kilka dowodów.

Dziury

Mur, zwany też przez niektórych płotem, budowany jest na 1/3 długości granicy, w wielu miejscach powstały więc tzw. "przejścia" - najdłuższy odcinek muru bez "dziury" sięga zaledwie 36 km. Każdy Meksykanin, który chce pokonać granicę, podąży wzdłuż muru i w końcu znajduje miejsce, przez które bez trudu przechodzi na amerykańską stronę granicy.

Reklama

Po niewłaściwej stronie

Podczas budowy płotu w rejonie Río Grande, konstruktorzy napotkali problem - meandry. Niemożność wybudowania w tym miejscu kawałka konstrukcji, zmusiła ich do przeniesienia się w inne miejsce i zbudowania jej nieco dalej - 3 km na północ od granicy z Meksykiem. Skutkiem było powstanie "ziemi niczyjej", gdzie obecnie znajduje się pole golfowe. Ludzi korzystających z tego pola nie bardzo obchodzi fakt, że nielegalnie przekraczają granicę, a teorię, iż płot pomaga w utrzymaniu bezpieczeństwa uznają za bzdurę.

Dodatkowym problemem jest fakt, że poprzez przeprowadzenie płotu w ten, a nie inny sposób, około 200 właścicieli ziemskich utraciło dostęp do wody. Skutkiem "przesunięcia" płotu jest także pozostawienie w sumie 20 tysięcy hektarów gruntów państwowych po niewłaściwej stronie granicy. Większość z nich znajduje się w Teksasie.

Jedną z poszkodowanych w ten sposób jest Pamela Taylor. Kobieta tuż po II wojnie światowej dołączyła do swojego męża - żołnierza, którego baza znajdowała się w Teksasie. Po kilkudziesięciu latach spokojnego życia, 350 metrów od posiadłości Pameli, wybudowano mur. Mur, który miał na celu dzielić Meksyk i USA, pozostawił 83-letnią kobietę i jej sąsiadów po złej stronie granicy - jej dom od tej pory stoi w Meksyku. Pomimo, że kobieta stara się myśleć pozytywnie, nie zmienia to faktu, że nawet wyprawa do sklepu wiąże się z przekroczeniem bramy, pilnowanej przez strażnika granicznego.

Rezerwat przyrody i powódź

W innym miejscu, przy granicy, znajduje się rezerwat przyrody, gdzie płot został przeprowadzony przez sam jego środek. Jak się okazuje - niezgodnie z prawem, mówiącym o ochronie ginących gatunków zwierząt. Naturalne środowisko wielu z nich znajduje się zarówno po jednej, jak i po drugiej stronie płotu, co sprawia, że najprawdopodobniej, prędzej czy później, niektóre gatunki tych zwierząt wyginą.

Mur zaszkodził także mieszkańcom meksykańskiej Arizony. Kilka lat temu była tam powódź. Woda, której poziom drastycznie się podniósł, nie mogła swobodnie spłynąć do Stanów Zjednoczonych. W USA, woda sięgnęła 12 centymetrów, podczas gdy w Meksyku jej poziom wyniósł 7 metrów. Tak wysoki stan wód powodował, że ludzie uciekali zostawiając dorobek swojego życia. Podczas tej powodzi zginęły dwie osoby.

Zawsze znajdzie się sposób...

Amerykanie wciąż tłumaczą, że mur ma zmniejszyć nielegalną imigrację, przemyt narkotyków oraz zapobiec terroryzmowi. Meksykanie wciąż jednak pokazują, że ta bezsensowna konstrukcja nie powstrzyma ich przez imigracją i przemytem - wciąż znajdują coraz to nowe sposoby na poradzenie sobie z przeszkodą.

Popularnym sposobem na pokonanie przeszkody przez imigrantów jest korzystanie z usług tzw. Coyotes, czyli przemytników. W styczniu 2011 roku, na portalu Youtube zamieszczony został filmik pokazujący grupkę przemytników, którzy używając katapulty wystrzeliwują marihuanę na drugą stronę muru. Jeśli chodzi o terroryzm, statystyki pokazują, że żaden z terrorystów, który popełnił przestępstwo nie dostał się do Stanów przez tę właśnie granicę...

Stracony czas, zmarnowane pieniądze

W roku 2010 fundusze na budowę muru zostały zamrożone. Pomimo to, podatnicy wciąż będą musieli płacić za jego utrzymanie - przez 25 kolejnych lat pochłonie to ok. 49 miliardów dolarów. Stojące już 1046 km muru kosztowało, według danych z lutego 2011 roku ok. 3 miliardów dolarów. W styczniu tego samego roku, rząd obecnego prezydenta Stanów Zjednoczonych Baracka Obamy uznał pomysł budowy muru za nieudany.

Zarówno większość Amerykanów jak i wszyscy Meksykanie musieli czekać aż 5 lat, aby rząd zrozumiał, że pieniądze włożone w budowę muru można było przeznaczyć na zupełnie inne cele, jak np. ten o którym wspomina amerykański historyk Al Camillo, czyli stworzenie nowych miejsc pracy, dzięki którym Meksykanie staliby się mniejszym utrapieniem dla Stanów Zjednoczonych. Można by spekulować w nieskończoność, jednak faktem jest, że miliardy dolarów przepadły nieodwracalnie.

Agata Gawryluk

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: Meksyk | USA
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy